Reklama

Największy i najbardziej brutalny konflikt zbrojny, jaki widział świat zastał 6-letniego Romana Polańskiego w Krakowie. Reżyser przyszedł na świat w Paryżu jako Raymond Liebling żydowskiego pochodzenia. Podczas Holokaustu stracił zarówno matkę, jak i babcię. Sam jednak uszedł z życiem dzięki pomocy polskiej rodziny, która go przygarnęła oraz ukrywała. Choć nie było to łatwe, artysta po latach odszukał potomka bohaterów i dopilnował, aby uhonorowani zostali medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Reklama

Roman Polański: dzieciństwo

Urodził się 18 sierpnia 1933 roku w Paryżu jako Raymond Thierry Liebling. Oboje rodziców przyszłego reżysera była pochodzenia żydowskiego. Z powodu narastających nastrojów antysemickich we Francji, na początku 1937 roku Lieblingowie przenieśli się do rodzinnego miasta ojca artysty, Krakowa. Tam też zastała ich II wojna światowa. Znaleźli się wówczas w getcie na krakowskim Podgórzu, z którego w 1943 roku 10-letniemu wówczas Polańskiemu pomógł uciec ojciec.

Początkowo trafił pod opiekę rodziny Wilków, krótko po tym Putków. Chłopiec zmuszony był jednak uciekać z Krakowa. Latem tego samego roku przygarnęli oraz ukrywali go Stefania i Jan Buchałowie. Mieszkali we wsi Wysoka oddalonej od Krakowa o ok. 35 km. Podczas gdy Romanowi Polańskiemu udało się znaleźć schronienie, jego ojciec wysłany został do obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen, natomiast matka i babcia - Auschwitz-Birkenau. Niestety, kobiety już nigdy z niego nie wróciły.

LUKASZ SZELAG/REPORTER/EAST NEWS

Roman Polański: przeżył dzięki dobroci polskiej rodziny

"Wysoka nie była wcale wioską w ścisłym tego słowa znaczeniu, raczej skrzyżowaniem dwóch wiejskich dróg, gdzie stał kościół, szkoła i sklep spożywczy pełniący równocześnie funkcję poczty. Buchałowie mieszkali parę kilometrów dalej, w maleńkim gospodarstwie na zboczu wzgórza, niemal całkowicie zasłoniętym drzewami", wspominał Roman Polański. Stefania i Jan Buchałowie byli ubogimi chłopami. Ciężko pracowali, wychowywali trójkę dzieci, nie mieli wiele, lecz i tak zdecydowali się udzielić 10-letniemu chłopcu pomocy.

"Całe życie rodzinne koncentrowało się wokół Buchałowej, silnej, kościstej i energicznej kobiety, której zawiązana na głowie chustka była równie nieodłącznym atrybutem, co szczerbaty uśmiech. Dobroć, jaką mi okazywała, była tym bardziej zdumiewająca, że Putkowie prawie nic jej nie płacili za moje utrzymanie. Wyglądało na to, że większa część nieoficjalnego depozytu ojca rozpłynęła się po drodze", tłumaczył reżyser.

Rodzina Buchałów:

Archiwum rodziny Buchalow/East News

Sprawiedliwi wśród Narodów Świata

Roman Polański nigdy nie zapomniał o dobroci, jaką otrzymał od rodziny Buchałów. Do Wysokiej powrócił po wojnie dwukrotnie, jednak ślad po ludziach, którym zawdzięcza życie zaginął. Przełom nastąpił dopiero podczas pracy nad filmem dokumentalnym Polański, Horowitz. Czarodzieje z getta. Reżyserzy dzieła - Anna Kokoszka-Romer i Mateusz Kudła odnaleźli wtedy wnuka Stefanii i Jana Buchałów, Stanisława.

"Szukaliśmy kilka lat. Rozmawialiśmy z mieszkańcami wsi, ale ci nie potrafili powiedzieć, dokąd wyjechali Buchałowie. Sprawdziliśmy księgi parafialne, wertowaliśmy stare książki telefoniczne. W końcu trafiliśmy na trop ich wnuka. Stanisław nie wiedział, że babcia i dziadek ukrywali Polańskiego", mówiła Gazecie Wyborczej Anna Kokoszka-Romer.

Filmowcy zaaranżowali więc spotkanie Romana Polańskiego z wnukiem ludzi, którzy go ocalili. Dla obojga było to emocjonalne przeżycie. Doszło do niego w Wysokiej podczas kręcenia filmu. "Dużo pamiętał, dużo się od niego dowiedziałem o mojej rodzinie. Wszystko opisywał, co gdzie się znajdowało. Wspominał, że opowiadał mojemu tacie, że istnieje coś takiego, jak pociąg. Mój tata nie wierzył, nikt nie wierzył. W końcu Polański zabrał tatę na stację, żeby pokazać mu pociąg", opowiadał w rozmowie z twórcami dokumentu, Stanisław Buchała.

Roman Polański długo nie zwlekał. Krótko po spotkaniu złożył świadectwo w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie. "Zapewniła mi schronienie, narażając życie swoje i swojej rodziny. To była wrażliwa, łagodna i ciężko pracująca kobieta", napisał w nim reżyser. Komisja zdecydowała się nadać Buchałom tytuł Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Medal oraz dyplom 15 października odebrał w imieniu dziadków Stanisław Buchała podczas uroczystości w Domu Pamięci Żydów Górnośląskich w Gliwicach. Wnukowi swoich wybawców wręczył je osobiście Roman Polański.

Reklama

Roman Polański i Stanisław Buchała:

AP/Associated Press/East News
Andrzej Grygiel/PAP
Reklama
Reklama
Reklama