Reklama

Pandemia koronawirusa sprawiła, że większość wokalistów pozostała bez pracy. Pierwsze obostrzenia wprowadzono bowiem w marcu, kiedy rozpocząć się miał tegoroczny sezon koncertowy. Nie jest tajemnicą, że to właśnie na występach muzycy mogą zarobić tyle, by pieniędzy starczyło na cały rok. Odwołane koncerty oznaczały niestety straty przychodów i brak zawodowych zajęć. Dlatego też lider Wilków, Robert Gawliński, i jego żona przeprowadzili się tymczasowo do Grecji.

Reklama

Robert Gawliński przeprowadził się do Grecji. Rozkręcił biznes

Czternaście lat temu ulubieniec publiczności poleciał z rodziną na pierwsze wakacje do Grecji. Piosenkarz zakochał się w państwie położonym nad czterema morzami niemal od razu. Kilka lat temu lider Wilków wyznał nawet w wywiadzie, że marzy by zamieszkać na południu Europy. I w końcu się to udało! Choć okoliczności nie są najprzyjemniejsze…

W marcu, gdy odwołano pierwsze koncerty, Robert Gawliński i jego żona Monika wyjechali do Grecji. 1500 kilometrów od Polski muzyk przysłuchiwał się wypowiedziom takim jak ta wiceministra finansów… „Są branże, które szczególnie odczują skutki koronawirusa. To im dedykujemy działania zaproponowane przez premiera. Wśród rozwiązań jest też możliwość przebranżowienia. Chodzi o to, żeby nowa forma działalności gospodarczej, którą podejmą, dawała możliwość rozwoju i zarabiania”, mówił Piotr Patkowski w TVP INFO na początku listopada.

Kilka dni później dodawał też, że część Polaków, która nie straciła miejsc pracy, ma właściwie w trakcie pandemii więcej pieniędzy w kieszeni. Jak polityk wpadł na taką myśl? Według 28-latka to efekt tego, że nie mamy jak wydawać części pensji choćby na kulturę – sektor gospodarki, który wciąż w dużej części jest zamrożony…

Opowiadając o tym, czym teraz się zajmuje i mając w pamięci kontrowersyjne słowa polityka, Robert Gawliński pozwolił sobie na ironię. „Zgodnie z pomysłem wiceministra finansów rozpocząłem przebranżawianie się. Zbieram oliwki, zostanę rolnikiem”, opowiedział wokalista Wilków w „Fakcie”. Dodał też, jak radzi sobie w nowej profesji. „Właśnie jesteśmy w trakcie naszego pierwszego oliwkobrania. Do tej pory zebraliśmy już osiem worków. Zbieranie mocno daje nam w kość. Trochę wymiękliśmy”, czytamy w dzienniku.

I choć, jak podkreślił artysta, nie oczekiwał on pomocy z Funduszu Wsparcia Kultury, a jego nowa pasja jest dość ciężka, to w Grecji czuje się jak w raju. Mamy mimo wszystko nadzieję, że już niedługo zobaczymy Roberta Gawlińskiego podczas jednego z koncertów w Polsce. Jak na razie wokalista zapowiedział powrót do kraju w lutym 2021 - o ile będzie można występować przed publicznością. Życzymy wszystkiego, co najlepsze.

Zosia Zija i Jacek Pióro

Robert i Monika Gawlińscy, czerwiec 2018:

KAMIL PIKLIKIEWICZ/East News
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama