Reklama

Myśleliście, że Renata Przemyk jest eteryczną kobietą i melancholijną piosenkarką? Zdziwicie się! W najnowszym dwutygodniku VIVA! artystka zdradza Romanowi Praszyńskiemu, że w jej życiu były ostre chwile. Gdy była nastolatką, uwielbiała filmy z Brucem Lee i fascynowała się karate!

Reklama

- Biłaś chłopaków?

Nie było rozróżnienia na płeć na treningach. Jak były biegi przełajowe, wytrzymałościowe czy skakanie po brzuchach to wszystkim równo. Musieliśmy być bardzo sprawni.

- Wyobrażałem sobie, że jesteś eteryczna, a Ty skakałaś po brzuchach?

Nie byłam silna, ale szybka, sprawna, zwinna. Dobra technicznie. Rok treningu dodał mi pewności siebie. Czułam się silniejsza psychicznie. Mieliśmy bardzo fajnego senseja, który wprowadzał medytację, nauki, że mamy być przede wszystkim dobrymi ludźmi. Tłumaczył, że rozwój duchowy jest ważny. Dobrze mi to zrobiło. I nadal robi.

Nie było jej łatwo spełnić marzenie. Rodzice nie pochwalali pomysłu, żeby ich córka biła się z chłopakami. Musiała sama zarobić na treningi.

Znalazłam pracę na obrzeżach miasta w fabryce pił. Pakowałam na akord jeszcze gorące, wyciągnięte z pieca brzeszczoty. Wiadomo, że nie miałam startu do tych bardzo zręcznych pań, które pracowały tam długo. Ale po okrągłym miesiącu pracy zarobiłam na dwutygodniowy wyjazd nad morze. Rodzice nie wiedzieli, że na całą grupę chłopaków jesteśmy tylko dwie dziewczyny. Gdyby wiedzieli, to by się nie zgodzili.

Reklama

Więcej o niekonwencjonalnym życiu Renaty Przemyk, o tym, jak wychowuje adoptowaną córkę i kiedy wyjdzie za mąż, w najnowszym dwutygodniku VIVA. Na rynku od 7 września 2017 r.

Reklama
Reklama
Reklama