Reklama

Świetna wokalistka Renata Przemyk po raz pierwszy mówi o swoim mężczyźnie. W najnowszym dwutygodniku VIVA! opowiada Romanowi Praszyńskiemu o tym, jak się poznali i i dlaczego musieli czekać na siebie dwadzieścia lat!

Reklama

Przemiana Renaty Przemyk

Całe życie była nieśmiała i nadwrażliwa. Dlatego jej związki były skomplikowane i nietrwałe.

Nie zawsze życie układało się tak, jakbym chciała. Byłam trochę oderwana od rzeczywistości. I często oceniałam świat i ludzi zero-jedynkowo. Bardzo wiele znajomości kończyłam, bo wydawało mi się, że jak ktoś nie pasuje idealnie, to w ogóle nie pasuje. Nie było miejsca na kompromis, myliłam życie ze sztuką. Pierwszy zawód miłosny tak mocno przeżyłam, że starczyło mi na wiele lat. Skupiłam się na muzyce. Przyjaźń była bezpieczna. Bez zobowiązań.

Co pomogło jej się zmienić? Córka! Miłość do adoptowanej dziewczynki otworzyła ją na bliski związek z mężczyzną!

- Dziecko otworzyło Cię na życie z mężczyzną?

Dopuściłam do siebie łagodność, akceptację. Bycie matką obudziło we mnie prawdziwą kobietę. Oswoiłam tę kobiecość, wyostrzyły się zmysły, poszerzył świat. W moim życiu pojawiły się kolory.

- Odkryłaś wewnętrzną dziewczynkę?

Przeżywałam dzieciństwo drugi raz, świadomie, intensywnie. W radosny sposób. Bardzo mnie to bawiło, ale i uczyło. Jako przewodniczka musiałam być odważna i wielozadaniowa. Od kiedy jest Klara, rozwinęłam się duchowo i otworzyłam na ludzi.

- I pojawił się mężczyzna?

W końcu taki na życie. Jestem zakochana. Szczęśliwa, spełniona. Mam komplet. Cieszę się chwilą. I wykorzystuję wszystko czego się nauczyłam przy dziecku:-) Cierpliwość, łagodność i nie przejmowanie się pierdołami.

- Jak się poznaliście?

Zabawna historia, bo poznaliśmy się z Krzysztofem dwadzieścia lat temu na rajdach samochodów terenowych, a potem nasze drogi się rozjechały. Nie byliśmy na siebie gotowi. Musieliśmy popełnić parę błędów, nauczyć się czegoś o sobie, żeby po osiemnastu latach spotkać się ponownie już jako inni ludzie. Najpierw zaskoczenie: „O, to ty?” A potem już poszło błyskawicznie.

- Muzyk?

Grafik. Duży, łysy facet. Inny od tych, z którymi się nie udało. Na szczęście!

Codzienna miłość Renaty Przemyk

Nareszcie ma to, czego pragnęła całe życie. Prawdziwego przyjaciela, związek dusz i ciał.

- Jak to jest - być w związku?

Bywałam w wielu, ale w żadnym nie byłam tak spokojna. Poprzednia relacja dała mi tak popalić, że w ogóle zarzuciłam myśl o byciu razem. Miałam kilka lat przerwy. To jest największa odmiana, to poczucie stabilności. Są emocje, nie ma nudy, ale przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. I wewnętrzna zgoda nas dwojga, że chcemy, żeby trwało. Zawsze było we mnie strasznie dużo rozedrgania, niepokoju, przeróżnych tęsknot, nastrojów. Czasem skrajnych, raz na wysokim c, raz sam dół. Potrzeba dużo cierpliwości mieć. Do mnie. I kochać mnie bardzo.

- To zaręczynowy pierścionek? Pobierzecie się?

Tak, ale nie wiem kiedy. Sam deklaracja mi wystarcza. To ja odwlekam, nie chcę robić wielkich ceremonii. Myślałam kiedyś, że ślub to zwyczajna kolej rzeczy, jak u rodziców, potem, że zabójca miłości, widziałam wokół tak wiele rozpadających się par. Dziś myślę, że może zrobimy to spontanicznie, jak nas natchnie.

Renata Przemyk - jestem heteroseksualna!

Przez wiele lat plotkowano, że Renata Przemyk jest lesbijką. Ona zawsze podkreślała, jak ważne są dla niej związki z kobietami. Przyjacielskie. VIVIE! tłumaczy skąd wzięła się pomyłka!

- A ja przez wiele lat byłem przekonany, że żyjesz z kobietą!

Nie ty jeden. Nie informowałam na bieżąco o swoim życiu prywatnym w mediach, nie było ślubów w gazetach. Głośno mówię o feminizmie, bo o prawa kobiet wciąż trzeba walczyć. Ludzie często oceniają po pozorach, wydaje im się, że wiedzą lepiej. Ja kocham ludzi, mam przyjaciół różnych orientacji i mam w sobie dużą tolerancję na inność. Szukam porozumienia na wielu poziomach. Między kobietami porozumienie jest inne, mam cudowne przyjaciółki. Są wśród nich lesbijki. Zdarzyło się, że po koncercie przyszły do mnie dziewczyny, namawiając, żebym zrobiła coming out, bo im by się to przydało. Wytłumaczyłam, że nie mogę być kimś innym, niż jestem tylko dlatego, że komuś by to pomogło. Że popieram prawo każdego do życia według własnych pragnień, ja też żyję tak jak czuję, jestem hetero. Już nie słuchały, odeszły,obraziły się.

- Nagrałaś przebój „Kochana”, który stał się hitem kobiet kochających kobiety. Może stąd skojarzenia?

Uwielbiają go ludzie wszystkich orientacji, każdy traktuje go jak dopasowany do jego sytuacji, bo to o bliskości osoby dla nas ważnej. Przychodzą do mnie po koncertach różne pary i mówią o tym. Nagrałam go z Kasią Nosowską, która jest od lat ikoną lesbijek. Choć nigdy nie było cienia wątpliwości, że jest hetero. Zawsze powtarzam, że nie wolno nikogo oceniać za szybko tylko przez to, że jest inny. Poznając kogoś zwracam uwagę na podobieństwa nie różnice.

- Gdybyś była lesbijką powiedziałabyś o tym bez zahamowań?

Tak. Nawet kiedyś przez moment się zastanawiałam, że skoro nie jestem w stanie na dłużej stworzyć związku z facetem, to może coś jest na rzeczy? Przyjrzałam się sobie dobrze. Mam przyjaciółki od serca i platoniczną bliskość. Ale natury nie da się nagiąć. Porozumienie dusz wspaniałe, ale ja chciałam mieć wszystko. Duszę i ciało.

Reklama

Więcej o fascynującym życiu wokalistki w najnowszym dwutygodniku VIVA! Na rynku od 7 września 2017 r.

Reklama
Reklama
Reklama