Reklama

Gdyby każde Boże Narodzenie wyglądało tak jak to pokazane w filmie Miłość jest wszystkim, to każdy z nas czekałby na następne święta już od zakończenia poprzednich. Komedia romantyczna Michała Kwiecińskiego to bowiem zabawny, ciepły i pełny miłości film o ludziach takich jak my. Z tym, że na ekranie każdy przy pierwszej gwiazdce znajdzie szczęśliwe zakończenie…

Reklama

Recenzja Miłość jest wszystkim

Świąteczna propozycja TVN i Akson Studio wymaga od widza większego, niż się spodziewałem, skupienia. W Miłość jest wszystkim w szybkim tempie poznajemy bowiem kilka niepowiązanych ze sobą na początku wątków. Po pierwsze, szczęśliwą rodzinę Szajnochów, w której mama Ewa (w tej roli Julia Wyszyńska) planuje wszystko aż za nadto, a jej mąż (Leszek Lichota) musi zmierzyć się ze znalezieniem nowej pracy. Następnie pozostającą w separacji z mężem (Eryk Lubos) mamę kilkuletniego chłopca (w tej roli dawno niewidziana na ekranie Agnieszka Grochowska), która w dość nietypowych okolicznościach wdaje się w romans z osiemnastoletnim Danielem (Maciej Musiał). Na uwagę zasługuje też wątek szukającej miłości Wandy (Ola Adamska), która nie będzie mogła opędzić się od Zbyszka - najpopularniejszego piłkarza w Polsce (Mateusz Damięcki).

Losy tych oraz innych bohaterów zaczną się rozwijać i splatać już od pierwszych scen filmu, czyli wielkiej trójmiejskiej imprezy, podczas której mieszkańcy miasta witają Świętego Mikołaja. Wszystko realizuje telewizja pod nadzorem producenta Jurka (zagrał go Michał Czernecki) i Magdy - kierowniczki produkcji (Joanna Kulig). I choć to właśnie Joanna Kulig znajduje się na pierwszym planie plakatu promującego film, to jej rola nie jest wcale największa. Co nie oznacza, że całość traci. Inne wątki są równie ciekawe i zabawne, a filmowa Magda pojawia się na ekranie wtedy, gdy trzeba ugasić jakiś telewizyjny pożar.

Choć Miłość jest wszystkim trwa ponad 2 godziny to pierwsza połowa filmu zlatuje w mig. Na ekranie pojawia się wiele niewymuszonych żartów, a na sali kinowej (przynajmniej mojej) słychać było spontaniczne wybuchy śmiechu. Druga połowa miejscami się dłuży, bo i wątków jest wiele, ale warto poczekać na bajkowe zakończenie, które przypomni Wam, co najważniejszego jest w świętach. Nie mogę też zapomnieć o muzyce, która była idealnie dopasowana do wszystkich scen. Z jednej strony ciężko było nie nucić pod nosem piosenek, które wszyscy znamy od lat, z drugiej zaś zaskoczyły dopiero co wyprodukowane utwory. Na przykład bardzo przyjemny podkład w wykonaniu zespołu Clean Bandit. Dzięki shazzamowaniu kawałka w trakcie seansu ja już wiem co to za piosenka i dodałem ją do swojej playlisty. Pewnie wielu z Was, zaraz po pełnym zabawnych scen filmie, zrobi to samo.

Jeśli lubicie i chcecie wybrać się na zimową, bożonarodzeniową komedię to Miłość jest wszystkim jest aktualnie najlepszą propozycją, którą macie do wyboru w całym kinowym repertuarze.

Artur Zawadzki/REPORTER
Artur Zawadzki/REPORTER
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama