Rafał Zawierucha zdradził kulisy pracy w Hollywood. „Limuzyna zabrała mnie do apartamentu”
O propozycji od Tarantino dowiedział się skręcając meble...
- VIVA!
Od kilku tygodni z niecierpliwością czekamy na końcowy efekt zdjęć do filmu o życiu Romana Polańskiego. Wszystko za sprawą Rafała Zawieruchy, który w projekcie Quentina Tarantino wystąpi w roli głównej. Aktor rzadko udziela wywiadów, w których zdradza kulisy produkcji, jednak tym razem zrobił wyjątek.
Rafał Zawierucha o pracy w Hollywood
Aktor opowiedział dziennikarzowi Gazety Wyborczej o tym, jak wyglądał moment, w którym dowiedział się, że amerykańska produkcja jest zainteresowana jego udziałem. „Maciek, mój agent, zadzwonił do mnie: "Słuchaj, chcą cię tam, jeszcze nie wiem, co to jest". Powiedziałem mu: "Maciej, spokojnie. Ja wiem, że się uda". Czułem to, choć oczywiście się bałem i byłem zestresowany. Ale postanowiłem, że podejdę do tego zadania profesjonalnie. Na spokojnie, nic nie mówiąc dookoła, zanim nie podpiszę kontraktu. Jak za dużo gdaczesz, to z tego jajka może być zbuk. Teraz też nie za wiele mogę mówić, bo podpisałem hollywoodzki cyrograf. Muszę milczeć aż do premiery”, czytamy.
Na ostateczną odpowiedź Rafał Zawierucha musiał chwilę poczekać. Cierpliwość się opłaciła. „Wysłałem im nagranie, ale nie mogę powiedzieć, co to była za scena. Potem czekałem na odpowiedź. To był koniec czerwca, skręcałem łóżko, stół i krzesła, kiedy zadzwonił Maciek. "Chcą cię zatrudnić" - usłyszałem. Stoję z tym śrubokrętem w mieszkaniu, łzy mi płyną. Nawet jak ci o tym teraz opowiadam, to się wzruszam”, dodał aktor.
Gwiazdor pochwalił się także, że zagrał u boku wielkich hollywoodzkich gwiazd.„Poznałem na planie Brada Pitta, Leonardo DiCaprio. Poza tym Samanthę Robinson, Rumer Willis czy Mayę Thurman. W tej produkcji grają wielcy, a przy nich plejada młodych aktorów. Mam ciarki, gdy myślę, że mogę należeć do tej grupy”, wyznał Zawierucha i dodał, że w Hollywood dostąpił zaszczytów i udogodnień takich, jak największe sławy. Na lotnisku podjechała po niego pierwszego dnia limuzyna, a kierowca zawiózł go do prywatnego apartamentu.
Aktor zawsze powtarza, że bez zbędnego ciśnienia ciężko pracował i czekał na swoją kolej w kolejce do wielkich ról. Dziś osiągnął więcej niż marzył. A kolejny cel? „Zagrać w Bondzie!”. I tego Rafałowi życzymy.