Reklama

Towarzyszyliśmy im w przełomowych momentach życia – ślubie, pierwszej rocznicy i teraz, kiedy spodziewają się dziecka. Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan są bohaterami najnowszego wydania magazynu VIVA! Elżbiecie Pawełek opowiedzieli o najpiękniejszym i najtrudniejszym czasie ich miłości. Lada chwila na świecie pojawi się ich wyczekane maleństwo. Żałują, że nie spotkali się wcześniej, bo mieliby więcej dzieci. A z nami podzielili się wyjątkowym, wzruszającym zdjęciem swojej pociechy. Nowy numer pojawi się 2 kwietnia w kioskach, a także w formie e-wydania na hitsalonik.pl. Sesja zdjęciowa z udziałem Małgorzaty i Radosława Majdanów odbyła się przed ogłoszoną kwarantanną.

Reklama

Małgorzata Rozenek-Majdan i Radosław Majdan o miłości i powiększeniu rodziny


Obstawialiście, że będzie chłopiec czy dziewczynka?

Radek: Chcieliśmy po prostu mieć dziecko, choć wszyscy w koło mówili, że marzymy o córce. Płeć dziecka nie ma wielkiego znaczenia. Bylibyśmy tak samo szczęśliwi, gdyby urodził się nam chłopiec, jak i dziewczynka. Ale jak mamy już syna, to żartuję, kiedy wspólnie oglądamy mecze piłki nożnej: „Zobacz, Małgosiu, będzie piłkarzem”.

Małgosia: Na USG wyszło, że nasz syn ma podniesione ręce i szeroki
rozstaw palców, co Radosław skomentował: „Ma palce ułożone jak bramkarz”. Myślałam, że żartuje. Spojrzałam na niego, ale nie, był śmiertelnie

(...)

Ludzie postrzegają Was jako gwiazdy, często bywacie na ściankach czy w programach typu „Azja Express”. A tak naprawdę jesteście bardzo odpowiedzialni w życiu i możecie stać się wzorem dla innych.

Małgosia: Może się wydawać, że jesteśmy wszędzie, co wynika z mojej dużej aktywności zawodowej. Ale jeśli chodzi o ścianki, w ciągu roku na palcach jednej ręki można było policzyć te, na których byliśmy. Ostatnie miesiące obfitowały u mnie w nowe wyzwania zawodowe, więc nie mam czasu na życie towarzyskie, a w domu muszę zająć się chłopcami, odrobić z nimi lekcje. Zamartwiam się, jak gdzieś jadą, ale uwielbiam być matką. Macierzyństwo to jest „kosmos”. Najtrudniejsza w nim jest świadomość, że to będzie już do końca życia. Pamiętam, jak po urodzeniu Stasia przyjechałam do domu, wzięłam go na ręce i powiedziałam: „Synku, od teraz jesteśmy ty i ja. Już na zawsze. Zrobię wszystko, żebyś był szczęśliwy”. Teraz Staś ma 14 lat, a Tadzio 10 lat i pewnie chcieliby, żeby mama im trochę odpuściła. Myślę, że nie mogą się doczekać narodzin brata, bo wtedy będzie „Hurra!, żadnej kontroli”. Rozczula mnie Tadzio, nasz słodki łobuziak, jak widzę, że przytula mi się do brzuszka i coś do niego mówi. Przed Bożym Narodzeniem napisał list do Świętego Mikołaja z prośbą o prezenty dla nienarodzonego brata. Oczywiście, była tam pełna lista prezentów dla niego samego, ale na koniec dodał PS: „A też bardzo cię proszę o jakieś prezenty dla mojego braciszka, który jest w brzuszku u mamy, żeby mu nie było przykro”. Zachowałam ten list na pamiątkę.

(…)

Mówisz, że Twoim hasłem jest: „Do trzech razy sztuka”. To Twoje trzecie małżeństwo, a teraz będziesz mieć trzecie dziecko…

Małgosia: Jest w nas bardzo dużo miłości. A im więcej jej dajesz, tym więcej jej dostajesz. Trochę żałujemy z Radkiem, że wcześniej się nie spotkaliśmy, bo już moglibyśmy mieć więcej dzieci.
Radek: Czasami spotykamy się z opiniami: „Fajnie macie, trzy psy, dwójka dzieci, a niebawem będzie trzecie”. A ja dodaję: „Mamy jeszcze dwie mewki japońskie”. I widzę u ludzi zdziwienie. Małgosia przyniosła je z planu jakiegoś programu. Są niesamowite, budzą się z nami i tak pięknie śpiewają, że czujemy się jak na wakacjach. Wnoszą do domu energię.

Cały wywiad w najnowszym numerze magazynu Viva! od czwartku, 2 kwietnia w punktach sprzedaży i w sieci w formie e-wydania na stronie hitsalonik.pl. Przypominamy, że wszystkie sesje z najnowszego wydania magazynu VIVA! powstały przed wprowadzeniem stanu epidemii w Polsce.

Marta Wojtal
Marta Wojtal
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama