Reklama

Jego śmierć pogrążyła w żałobie tysiące fanów na całym świecie. Cameron Boyce, 20-letni gwiazdor Disneya, zmarł w zeszłym tygodniu. Początkowo rodzina podawała, że przyczyną był atak związany z długotrwałą chorobą. Teraz poinformowali media, co dokładnie przyczyniło się do nagłego odejścia aktora.

Reklama

Przyczyna śmierci Camerona Boyce'a

Bliscy 20-latka wydali po jego niespodziewanej śmierci oświadczenie, w którym poinformowali media o śmierci chłopaka.

„Z ciężkim sercem chcieliśmy poinformować, że dziś rano straciliśmy Camerona. Odszedł w śnie z powodu ataku, który był skutkiem przewlekłych problemów zdrowotnych. Dziękujemy za życzliwość i empatię wszystkich, którzy go znali i kochali. Jesteśmy całkowicie załamani i prosimy o uszanowanie naszej prywatności w tym niezwykle trudnym czasie, gdy przeżywamy stratę naszego drogiego syna i brata”, pisali.

5 dni po odejściu Camerona Boyce'a wyjawili w rozmowie z ABC News, co tak naprawdę było przyczyną śmierci młodego gwiazdora.

„Tragiczna śmierć była spowodowana atakiem, będącym wynikiem jego choroby, mianowicie padaczki. Wciąż próbujemy przejść przez ten niezwykle trudny czas i nadal prosimy o uszanowanie prywatności, aby rodzina i wszyscy, którzy go znali i kochali, mogli poczynić przygotowania do pogrzebu – który sam w sobie jest bolesny”, podkreślono w oświadczeniu.

Reklama

Kim był Cameron Boyce?

Z show-biznesem związany był od siódmego roku życia. Szerszej publiczności dał się poznać przede wszystkim jako Luke Ross w serialu Disneya „Jessie”. Dwa lata po rozpoczęciu kariery, w wieku zaledwie siedmiu lat, wystąpił w horrorze „Lustra”. Angażował się również w akcje charytatywne. Dzięki temu udało się uzbierać m.in. 30 tys. dolarów na budowę studni w Suazi. Dzień przed śmiercią Cameron Boyce opublikował na swoim profilu na Instagramie zdjęcie. W ostatnim czasie przygotowywał się do roli w nowym serialu HBO „Mrs. Fletcher”

Rex Features/East News
Rex Features/East News
Reklama
Reklama
Reklama