Reklama

Wizerunek Polski w świecie na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy uległ pogorszeniu. Przywódcy państw Zachodnich, co jakiś czas podkreślają, że są zaniepokojeni stanem demokracji w naszym kraju. Władze RP odpierają zarzuty, tłumacząc się, że Polska jest suwerenna i żaden inny kraj nie może narzucić swoich wzorców kierowania państwem. Adam Szostkiewicz, publicysta tygodnika „Polityka’’, w jednym z artykułów zastanawiał się, czy w Polsce jest jeszcze demokracja: „Mamy stan płynny, coś pośredniego, niedookreślonego, zmierzającego w niejasnym kierunku’’.

Reklama

Temat polskiej demokracji powraca jak bumerang. 14 grudnia w Parlamencie Europejskim odbyła się dyskusja na temat praworządności w Polsce. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans w jej trakcie oznajmił, że rozwój sytuacji „napawa go głębokimi obawami’’.

- Jest zagrożenie, że kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce pogłębi się po przyjęciu nowych ustaw w tej sprawie – powiedział Timmermans.

Donald Tusk o wizerunku Polski

Przewodniczący Rady Europejskiej w rozmowie z „Newsweekiem’’, przyznał, że Polska nie jest jeszcze na samym końcu łańcucha państw europejskich. Tusk na pytanie dziennikarza, czy będzie chciał powrócić do polskiej polityki zareagował w nieoczekiwany sposób. – To nie ma żadnego znaczenia – wyznał polityk.

„Polska nie jest czarną owcą UE. Jeszcze. Choć niektórzy ciężko na ten wizerunek pracują. Nie mam zresztą szczególnych nadziei na zmianę ich nastawienia. Ja tę sprawę traktuję bardzo serio. Rozmawiamy o przyszłości Polski i Europy – nie w perspektywie roku czy kadencji PiS lub innej partii. Rozmawiamy o strategicznej perspektywie, o być albo nie być Polski i tej części kontynentu. Za 10 lat mało kogo będzie obchodziło, czy Tusk miał drugą kadencję, czy PiS wygrało, czy przegrało, jeśli okaże się, że Europa się rozpadła, a Polska znów znalazła się w kompletnym osamotnieniu na peryferiach.’’

Donald Tusk wyznał, że Polska nie jest już traktowana jako lider regionu.

„Polska była do niedawna symbolem sukcesu, nie tylko gospodarczego. Była traktowana jako lider regionu i jeden z filarów całej Unii. Zamykaliśmy usta wszystkim, którzy na Zachodzie twierdzili, że rozszerzenie Unii było błędem.

Donald Tusk dla VIVY!

W 2007 roku Krystyna Pytlakowska miała przyjemność porozmawiać – wówczas z Prezesem Rady Ministrów – Donaldem Tuskiem. Jaki naprawdę jest jeden z najważniejszych polityków w Europie? Jedno jest pewne – nie lubi przegrywać.

Jak wygląda jego małżeństwo? Jest ze swoją żoną, Małgorzatą, od 38 lat…

Donald Tusk: Z Gosią jesteśmy takim włoskim małżeństwem. Jak nam coś nie pasuje, mówimy to sobie, czasem dość gwałtownie, ale nie obrażamy się na siebie, nie mamy cichych dni. Nie wiem, czy to recepta na długotrwałą miłość, ale otwartość na pewno nie przeszkadza.

Ciągle oświadcza się żonie, codziennie mówi, że ją kocha.
Donald Tusk: Tak, a ona rzadko mi się rewanżuje. Gosia bardzo umiejętnie dozuje wyznania.

A kryzysy?
Donald Tusk: Były. Początki były bardzo trudne. To ona wzięła na siebie ciężar obowiązków domowych. W jakimś sensie jestem jej dłużnikiem. Wiem jednak, że ceni, iż potrafię zapewnić domowi choćby elementarną stabilność. Ci, którzy rządzą, potrafią także ułożyć sobie życie rodzinne. To daje rękojmię, że polityk jest człowiekiem odpowiedzialnym.

Za to w polityce nie ma miejsca na prawdziwą nienawiść czy miłość.
Donald Tusk: Wyraźnie oddzielam kalkulacje od emocji. Polityka to kalkulacja właśnie, gra. W polityce kluczem jest władza. Natomiast w rodzinie – dokładnie odwrotnie. Jeśli chcesz władać domem, to znaczy, że ci odbiło i może się to nieszczęśliwie zakończyć. (...) Wszystkie pieniądze oddaję żonie. I to ona decyduje o najważniejszych wydatkach.

Poza tym Donald Tusk, jak każdy, nie lubi przegrywać.
Donald Tusk: Nie znam nikogo, kto lubi. Jeśli ktoś nie chce wygrywać, to niech zostanie w domu. Ja bardzo głęboko przeżywam politykę, i to nie tylko ze względu na swoje ambicje. Trafiłem do niej z zupełnie innych powodów, niż trafia się tam teraz. W 1978 roku można było się nabawić tam tylko siniaków i guzów, a nie przywilejów. (...) Dla mnie liczy się najwyższe podium. Co nie znaczy, że nie odnajduję przyjemności w drobnych, banalnych sprawach. Czasem aż mnie zatyka ze szczęścia, gdy oglądamy z Gosią wspólnie telewizję albo idziemy do kina. Gosia jest kinomanką i mnie tym też zaraziła. Ale prawdą jest, że cierpię trochę na syndrom marynarza. Tutaj, w Warszawie, bardzo tęsknię za domem, za rodziną. Ale po dwóch dniach w domu ciągnie mnie do Warszawy.

Przypominamy, że Jarosław Kaczyński zajął czwarte miejsce w prestiżowym rankingu organizowanym przez serwis Politico.com – w którym czytelnicy portalu oraz redakcja wybierali najbardziej wpływowe osoby, które w 2017 roku i później będą miały największy wpływ na sytuację Unii Europejskiej.

Reklama

Przeczytaj też: Jarosław Kaczyński jedną z najbardziej wpływowych osób w Europie?! Prezes PiS-u zajął 4. miejsce w prestiżowym rankingu

Reklama
Reklama
Reklama