Reklama

Mija szósta rocznica jej śmierci... Anna Przybylska odeszła 5 października 2014 roku. Aktorka po roku walki przegrała walkę z rakiem trzustki. Jej odejście było wielkim ciosem dla rodziny i fanów. Okazuje się jednak, że gwiazda już kilka lat przed usłyszeniem diagnozy skarżyła się na inne dolegliwości. Prawdę ujawniła biografia aktorki zatytułowana Ania.

Reklama

Anna Przybylska chorowała zanim dowiedziała się o raku

Anna Przybylska zawsze prowadziła zdrowy styl życia i była szczupła. Nawet, kiedy schudła jeszcze bardziej, nie wzbudziło no niczyich podejrzeń. Aktorka regularnie poddawała się badaniom, ponieważ na raka trzustki w młodym wieku zmarł jej ojciec. Jej wyniki były jednak dobre, a ona czuła się coraz gorzej. Odczuwała silne bóle żołądka, brak jej było energii, czuła się ciągle zmęczona. Zaczęła też cierpieć na depresję. Nikt nie wiedział, że są to objawy raka. „Tylko że wszystko to daje się łatwo wytłumaczyć: wyczerpująca opieka nad gromadką dzieci, stres, obowiązki zawodowe. O tym, że depresja może być pierwszym objawem raka trzustki, nikt z bliskich Ani nie wie”, czytamy w biografii.

Za wszystko winiono stres, którego trudno było uniknąć mamie trójki małych dzieci. „Stresem i obowiązkami można także tłumaczyć to, że w ciągu trzech lat Ania mocno schudła. Nawet zdrowy tryb życia jest tu dobrym wytłumaczeniem. Przecież dużo biega, odżywia się coraz sensowniej – nie powinno nikogo dziwić, że to przynosi pozytywne efekty dla sylwetki. A wyglądała przecież olśniewająco”, piszą autorzy książki Ania.

Początkowo podejrzeń nie miała nawet jej mama. „Przecież ona była zawsze tak niesamowicie aktywna, nie potrafiła usiedzieć w miejscu. A tu przyjeżdżam do niej po południu, patrzę, a Anka śpi. Wcześniej nigdy nie potrzebowała popołudniowej drzemki. Rozważałam różne wersje, może cukier jej skacze...”, wyznała w książce.

Reklama

Druzgocącą prawdę wyjawiła dopiero diagnoza, którą Anna Przybylska poznała w 2013 roku. „Pojechałam z siostrą do Krakowa, do naszej cioci, która miała wtedy już blisko dziewięćdziesiąt lat. Była sobota. Zadzwoniła do mnie Agnieszka. Mamo, słuchaj, muszę ci coś powiedzieć, tylko usiądź proszę. Ania była u lekarza.... Po takim wstępie wiedziałam już, że nie powie mi nic dobrego”, wspomina ten dzień mama zmarłej aktorki.

Marlena Bielińska/MOVE
Marlena Bielińska/move
Reklama
Reklama
Reklama