Miał zabić studentkę, a potem zedrzeć z niej skórę. Ruszył proces Roberta J.
Najtrudniejsza zagadka polskiej kryminalistyki wciąż nie została rozwiązana
Środek listopada 1998 roku, Kraków. Katarzyna Z. miała zobaczyć się o godzinie 18:00 ze swoją mamą, ale w umówione miejsce nigdy nie dotarła. Kobieta powiadamia policję. Ta szuka studentki religioznawstwa, ale bezskutecznie. Dopiero w styczniu następnego roku żeglarze przez przypadek natrafiają na elementy ciała i ludzką skórę pływające w Wiśle. Badania wykazują, że należą one do poszukiwanej Katarzyny Z. Ruszają kolejne śledztwa w sprawie, ale trzy razy zostają umorzone. Pracę nad odnalezieniem zabójcy przejmuje specjalny wydział policji o nazwie Archiwum X. Po niemal 20 latach od okrutnego zabójstwa , jesienią 2017 roku, nieopodal krakowskiego rynku, policja aresztuje 52-letniego Roberta J. Oskarża go o popełnienie mordu oraz o oskórowanie ciała. Właśnie ruszył proces mężczyzny.
Czy Robert J. oskórował studentkę? Oskarżony nie przyznaje się
W trakcie pierwszej rozprawy, która odbyła się w jednym Sądów Okręgowych w Krakowie, oskarżony nie przyznał się do winy. „Mój klient od początku tego postępowania deklaruje, że jest niewinny i wierzy w to, że to postępowanie pozwoli mu w końcu oczyścić się z zarzutów”, mówił mediom adwokat Roberta J., Łukasz Chojniak. Podkreślał on też, według TVP.info, że prokurator jest w głębokim błędzie, a wysunięte wnioski są niewłaściwe. Z kolei prokuratura uważa, że ma mocny materiał dowodowy. Jaki? Tego nie wiadomo. Decyzją sędziów, proces toczy się za zamkniętymi drzwiami. O zebranych przez śledczych dowodach rozmawiać stronom z dziennikarzami nie wolno.
Nie jest jednak tajemnicą przeszłość Roberta J., którego sąsiedzi mieli uważać za dziwaka. Mężczyzna odbył służbę wojskową, w trakcie której pomagał w prosektorium, a następnie pracował w Instytucie Zoologii, gdzie jednym z jego zadań było zdejmowanie skóry ze zwierząt. Mieszkaniec Krakowa został jednak wyrzucony z pracy. Miał bowiem wymordować wszystkie króliki doświadczalne. Prywatnie mężczyzna trenował kulturystykę i interesował się sztukami walki, ale przede wszystkim miał znać Katarzynę Z. Według śledczych studentka poznała oskarżonego na targu, gdzie wspólnie kupowali muzyczne płyty. Czy coś ich łączyło? Nie wiadomo. To co pewne, to fakt, że w stworzonym przez ekspertów portrecie psychologicznym Roberta J. zapisano, że ma on skłonności sadystyczne, nienawidzi kobiet, lubi przebierać się w damskie ciuchy oraz podglądał sąsiadki. Wyżywał się też na kobietach, z którymi się spotykał – jedna boi się do dziś go tak bardzo, że nie chciała współpracować z policją i sądem.
Przesłuchanych zostanie za to około 200 innych osób – aż tylu wskazał prokurator, a nie wiadomo, ilu dodatkowych powoła obrona. Akta sprawy liczą aż 500 tomów, a sam akt oskarżenia zawiera się w 4 częściach i ma około 800 stron. Na kartach sądowych zapisano między innymi, że zabójca Katarzyny Z. stosował wobec ofiary przemoc, miał podawać jej leki przeciwlękowe, więził, bił, zadawał rany kłute i powodował złamania. W chwili ostatecznego morderstwa miał odciąć kobiecie głowę i kończymy oraz zdjąć skórę z jej tułowia. Powstały ze wspomnianej skóry „płaszcz” morderca o skłonnościach fetyszystycznych miał zakładać na siebie, a następnie rozkawałkowane ciało oraz skórę wrzucić do rzeki.
52-letniemu dziś Robertowi J grozi od 12 lat pozbawienia wolności. Maksymalna kara to z kolei dożywocie.