Reklama

Już ponad 15 tysięcy osób w Polsce zakażonych jest koronawirusem. Ministerstwo zdrowia codziennie prezentuje nowe dane dotyczące epidemii, a te najbardziej niepokojące napływają ze Śląska. Okazuje się, że aż 38% nowych zarażonych w całym kraju to mieszkańcy tamtego regionu. Skąd tak wysoki wynik? Przez pracowników kopalń. Przyczyna szybkiego rozprzestrzenienia się COVID-19 wśród nich jest już znana.

Reklama

Koronawirus u górników – skąd się wziął, co z chorymi?

Pierwszych siedem dni maja przyniosło nam niemal 800 nowych zakażeń tylko w województwie śląskim. Aż 415 z nich to górnicy i inni pracownicy kopalń. „Kopalnie to dziś większy problem niż domy pomocy społecznej”, mówił mediom Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. I miał całkowitą rację. Okazuje się, że tak szybkie działanie wirusa u górników powodowane jest charakterem ich pracy. Część z nich krąży bowiem w tygodniu między różnymi kopalniami, gdzie spotyka – często pod ziemią – wielu swoich kolegów. Rzecznik ministerstwa zdrowia podkreślił, że duży wzrost zachorowań zanotowano także wśród rodzin górników.

Jak podaje Gazeta Wyborcza ofiarami epidemii stało się: 196 pracowników kopalni Ruch Jankowice w Rybniku; 73 osoby z Murcki-Staszic; 47 z KWK Sośnica; 27 pracowników Ruch Jankowice w Wodzisław Śląskim; 56 osób z KWK Bobrek-Piekary; 3 przypadki w KWK Marcel w Radlinie i 7 przypadków w KWK Pniówek w Pawłowicach.

Zdecydowano już, że ci górnicy, którzy mają COVID-19, ale przechodzą przez chorobę łagodnie nie pozostaną ani w szpitalach, ani w swoich domach. W trosce o zdrowie ich bliskich, mężczyzn skierowano do specjalnych izolatoriów.

Podjęto też działania, by wykonywać na Śląsku jak najwięcej testów na koronawirusa. Dotychczas było to utrudnione, ponieważ województwo miało tylko kilka laboratoriów, które miały możliwość pracy nad tego typu wynikami. Główny Inspektor Sanitarny zapowiedział, że jeżeli zajdzie taka potrzeba, to należy wysyłać próbki do badań do innych województw. „W różnych miejscach na Śląsku ponad tysiąc próbek będzie pobieranych, a następnie będą wywożone do laboratoriów w innych województwach, tam gdzie jest potencjał do wykonania takich badań. Przez kilka kolejnych dni w ten sposób wywiezionych zostanie kilka tysięcy testów”, zaznaczył w rozmowie z mediami Jarosław Pinkas.

Wszyscy mają nadzieję, że taka pomoc pomoże zminimalizować wśród mieszkańców Śląska nowe przypadki COVID-19. W przeciwnym razie Śląsk może zyskać miano polskiej Lombardii…

Adobe Stock
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama