Od kilku miesięcy przeczuwał, że jego czas dobiega końca. Jaka była ostatnia wola Witolda Sadowego?
Wybitny aktor w tym roku świętował setne urodziny...
Smutna wiadomość o śmierci Witolda Sadowego dotarła do nas 15 listopada. Aktor zmarł w wieku 100 lat. O jego odejściu poinformował Dom Aktora w Skolimowie. Choć wciąż nie jest znana data pogrzebu, to wiadomo, jaka była ostatnia wola Witolda Sadowego.
Pogrzeb Witolda Sadowego
„15 listopada w Domu Aktora w Skolimowie zmarł w wieku 100 lat aktor Witold Sadowy. W swojej karierze zagrał kilkanaście epizodów filmowych, debiutował na planie "Zakazanych Piosenek". Znany był przede wszystkim jako kronikarz życia teatralnego, od roku 1985 nieprzerwanie publikował wspomnienia o kolejnych odchodzących aktorach”, napisano w krótkim wpisie umieszczonym na profilu facebookowym Filmu Polskiego.
Aktor jeszcze w styczniu Witold Sadowy ogłaszał podczas 100. urodzin swoje kolejne zawodowe plany. Niestety w maju zaczął mieć problemy ze zdrowiem. W ostatnim wywiadzie, którego udzielił dla magazynu VIVA! opowiedział o tym, jak chciałby zostać pożegnany: „Śni mi się, że jestem tam, ale zrobiony sztucznie i nie chodzę”, mówił.
Zdradził jednak, że nie wie, kto będzie towarzyszył mu w ostatniej podróży: „A kto mnie przeprowadzi – nie wiem. Mówią mi: „Wituś, musisz być nieśmiertelny jak Lenin, bo kto o nas napisze, jak odejdziemy?”.
Witold Sadowy od jakiegoś czasu przeczuwał, że jego czas dobiega końca, nie chciał tracić czasu na lekarzy, bo wolał przeznaczyć ten czas na cieszenie się życiem: „Nie chodzę do lekarzy. Wszyscy mi dają rady, jak dbać o siebie, jak chodzić, żeby się nie przewrócić. Jakie to idiotyczne! Wiem, że jak się przewrócę, to już koniec. Mam pić dwa litry wody dziennie. Kiedyś jej tyle nie piłem i było dobrze, a teraz nogi spuchnięte jak bania. Lepsze miała tylko Marysia Fołtyn. Ale nie boję się śmierci, po niej nic mnie nie będzie bolało”.
W wywiadzie dla Vivy!, który ukazał się z okazji setnych urodzin, Witold Sadowy wyznał, o jakim pogrzebie marzył: „Marzyłem, żeby na moim pogrzebie były tłumy przyjaciół, tylko teraz ten cholerny COVID-19 może to zburzyć. Każdy musi umrzeć. Będą o mnie pamiętali, to dobrze, a nie będą, też dobrze”.
Jak na razie data i miejsce pogrzebu Witolda Sadowego nie są znane.