To on założył kultowy zespół Paktofonika. 21 lat temu zmarł Piotr „Magik” Łuszcz...
Narkotyki, słaba sprzedaż płyty, powołanie do wojska...
W tę tragedię wciąż trudno uwierzyć tysiącom fanów. 26 grudnia 2000 roku o 6.15 roku Piotr Łuszcz, znany jako „Magik”, wyskoczył z dziewiątego piętra przez okno swojego mieszkania w Katowicach. W stanie ciężkim przewieziono go do szpitala, ale zmarł o 6.45. Przyjaciele po 20 latach ujawnili nowe okoliczności śmierci rapera.
Śmierć Magika: popełnił samobójstwo 21 lat temu
Gdy targnął się na życie, miał zaledwie 22 lata. Jednak już zapisał się w historii hip-hopu. Zaczął się nim interesować na początku lat 90., gdy był w siódmej klasie szkoły podstawowej. Przez cztery lata, od 1994 do 1998, był członkiem kultowego zespołu Kaliber 44. Gdy z niego odszedł, razem z innymi muzykami założył formację Paktofonika. W ciągu sześciu lat aktywności zawodowej zdobył sympatię fanów i uznanie krytyków. Dwa razy z grupą Kaliber 44 był nominowany do Fryderyków. Pośmiertnie, w 2001 roku, przyznano mu tę statuetkę za krążek „Kinematografia” Paktofoniki, który uznano Albumem Roku w kategorii Hip-Hop.
Do tej pory mówiło się, że powołanie do wojska, które otrzymał, a którego chciał uniknąć, bardzo negatyqnie wpłynęło na jego samopoczucie. Zaczął symulować zły stan psychiczny, jednak doprowadziło to jedynie do dwukrotnego odroczenia o rok. Tak mówił o tym jego przyjaciel i kolega z Paktofoniki Sebastian „Rahim” Salbert.
„Magik należał do osób, które bardzo dużo myślą o życiu. To po pierwsze… Po drugie – nałożyła się na to sprawa dotycząca jego powołań przez Wojskową Komisję Uzupełnień. [...] Zaczął tak kombinować, że sobie zszargał psychikę. Obrał taktykę udawania osoby kompletnie niepoczytalnej. Dwa razy go odraczali, ale tylko na rok. To wmawianie sobie, że ma świra, że nic mu nie wychodzi, doprowadziło do tego, iż przemęczył organizm. Gdzieś w podświadomości zakodował sobie, że jest źle i to doprowadziło do osłabienia psychiki.
Powiedział mi kiedyś: „Rahim, wiesz co? Przez to WKU poje*ało mi się. To, co sobie kiedyś wmawiałem, żeby tylko grać niepoczytalnego przed komisją, teraz mną zawładnęło. Czuję, że kompletnie świruję”, czytamy w wywiadzie dla serwisu Onet.pl.
Zobacz: Pozostawił rodzinę i zrozpaczonych fanów… Mija rok od tajemniczej śmierci Tomasza Chady
Jednak najnowsze wypowiedzi bliskich Magika wskazują na to, że na jego dramatyczną decyzję mogły mieć wpływ także inne czynniki...
Nowe fakty w sprawie Magika: narkotyki, słaba sprzedaż płyty
Jednym z nich może być fakt, że płyta „Kinematografia”, która miała premierę 8 dni wcześniej, nie sprzedawała się zbyt dobrze. Był to ogromny cios dla 22-latka, który w nagranie krążka włożył ogrom wysiłku.
„Płyta się nie sprzedawała, on poświecił na to dużo swojego czasu, pieniędzy, liczył na jakiś zwrot i w pewnym momencie pętla na szyi mu się zacisnęła”, mówił w programie The Tic Talk Show Wujek Samo Zło, przyjaciel Magika (cytat za serwisem glamrap.pl).
Innym czynnikiem mogły być środki odurzające. Według mężczyzny, Piotr Łuszcz w ostatnich tygodniach życia miał sięgać po twarde narkotyki, takie jak amfetamina.
„Mi się wydaje, że tu był bardziej problem w uzależnieniu od amfetaminy niż od jointów. Alkohol też mocno wleciał w pewnym momencie. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z ostatnich miesięcy życia Magika. Twarz bardzo wychudzona, czarno pod oczami. Takie rzeczy się od marihuanki nie robią. Oczywiście może palił jointy. Ktoś może wysnuć, że najpierw palił jointy a potem zaczął walić speeda, a potem jeszcze inie daj Bóg wąchać klej”, twierdzi Wujek Samo Zło.
Piotr Witkowski o śmierci Magika
Autor artykułu, Mariusz Jop, przywołuje również wypowiedź Piotra Witkowskiego, który w głośnym filmie „Proceder” wcielił się w Tomasza Chadę, innego tragicznie zmarłego rapera. 31-latek zauważył podobieństwo w tragicznych losach obu mężczyzn.
„Kiedy pierwszy raz Chada wyskoczył z szóstego piętra, był to dzień urodzin Magika. Wiele osób mówi, że to nie był przypadek. Jest więc jakaś zależność. To jest jeden świat, oni wszyscy się nawzajem inspirowali, ale czy można to jakoś bardziej porównać, nie wiem”, mówił.
Filip Łuszcz, syn Magika, o śmierci ojca
Talent po zmarłym ojcu odziedziczył Filip Łuszcz. Tworzy z powodzeniem pod pseudonimem „Fejz”. Jak podkreśliła jego mama, w ich domu są zdjęcia Magika. Syn jednak rzadko o niego pyta. W 2018 roku wydał debiutancki krążek „Odzwierciedlenie”, zaś dwa lata później zmienił pseudonim na „Jestm” i wydał kolejny singiel. Mogliśmy zobaczyć i usłyszeć go również w filmie „Cała prawda o Magiku”. To dokument, za którym stoi youtuber Ajgor Ignacy. Jak sławnego ojca wspomina Filip Łuszcz?
Zobacz również: Filip Łuszcz, syn „Magika”, po raz pierwszy o tragicznej śmierci ojca…
„Był artystą, ludzie rozkminiają, dlaczego się zabił i jak. Ale czy to jest ważne? Ważne, że był kimś, robił coś, a teraz go nie ma. Temat zamknięty, po co o tym gadać. Ludzie szukają sensacji”, podkreślał poirytowany.
Dodał również, że nie chce być postrzegany w środowisku jako syn „Magika”. Chce skupić się na własnej działalności. W tym sensie znane nazwisko mu ciąży...
„Mogą mnie nazwać hipokrytą, bo siedzę tu i mówię o tym, ale czy robiłem to wcześniej? Czy podpisywałem się na plakatach jako syn Magika? Nie”, zaznaczał.
Hołd dla Magika - koncert z udziałem jego syna
W ubiegłym roku w dniach 14-15 lutego w Arenie Gliwice odbył się Glivitune Festival, na którym m.in. został oddany hołd zmarłemu przed 21 lat raperowi. Udział w koncercie wziął jego syn, Filip.
Piotr Łuszcz, historia „Magik” z Paktofoniki, zmarł 21 lat temu: