Anna Lewandowska miała naprawdę pechowy piątek trzynastego. Ujawniła szczegóły
Sytuacja miała miejsce na lotnisku...
Na swoim InstaStory trenerka opublikowała nagranie, na którym opowiedziała, co spotkało ją w piątek 13-stego. Trzeba przyznać, że Anna Lewandowska miała wyjątkowego pecha. Dobrze, że mogła liczyć na życzliwość innych osób i przyjaciół!
Anna Lewandowska miała nieprzyjemną przygodę na lotnisku
Jak wynika ze słów żony Roberta Lewandowskiego, akurat w piątek 13-stego leciała z Warszawy do Monachium, by zobaczyć się z córkami. Niestety, chwila nieuwagi doprowadziła do bardzo groźnej sytuacji! Na lotnisku trenerka wyjęła telefon i zaczęła buszować w sieci, odpowiadając na wiadomości swoim fanom.
„Piątek 13-tego, miałam przygodę w drodze powrotnej do Monachium”, rozpoczęła relację Anna Lewandowska.
Konwersacje z fanami i wertowanie Internetu pochłonęła ją bez reszty. Do tego stopnia, że nie zorientowała się, co się stało! Dowiedziała się przypadkiem, sprawdzając wiadomości w „innych”. Jedna z nich wprost ją zmroziła.
„Aniu, zostawiłaś swoja torebke na lotnisku. Miałam w głowie tylko jedna myśl: moje dokumenty, portfel, kluczyki do samochodu, wszystko jest w mojej torebce!”, podkreślała przejęta.
Trenerka miała świadomość, że wyjścia są jedynie dwa. Albo cofnie się po torebkę i nie zdąży na samolot i tym samym nie zobaczy tak szybko bliskich, albo bez zguby wsiądzie do niego, by spotkać się z dziećmi. Decyzja była trudna, ale dla Anny Lewandowskiej oczywista. W obawie przed niepewną sytuacją, związaną z pandemią koronawirusa, wybrała drugi scenariusz.
Czy Anna Lewandowska odzyskała zostawianą na lotnisku torebkę?
Na szczęście z pomocą pospieszyła trenerce stewardessa. Niestety, okazało się, że do odlotu pozostało zaledwie pięć minut, więc nikt nie był w stanie dostarczyć zagubionej torebki do samolotu. Koniec końców zgubę odebrała przyjaciółka Anny Lewandowskiej.
Trenerka za pośrednictwem profilu na Instagramie podziękowała za pomoc i wsparcie zarówno pracownicy linii lotniczych, jak i kobiecie, która znalazła torebkę na lotnisku. Okazało się zresztą, że obie panie miały na imię... Ania!
Jak widać, poważna sytuacja skończyła się dobrze i Anna Lewandowska mogła spotkać się z najbliższymi, zaś jej torebka została odzyskana. Niewątpliwie żona kapitana reprezentacji Polski miała dużo szczęścia w tym pechowym dniu i mogła liczyć na wsparcie życzliwych osób.