Łączy ich niezwykła więź i słabość do blondynek. Podwójne urodziny braci Golców
1 z 5
Paweł i Łukasz Golcowie obchodzą dzisiaj 41. urodziny. Jak wszystkich bliźniaków łączy ich specjalna więź – znają się przez całe życie i idą przez nie ramię w ramię. Ich drogi oddaliły się od siebie jedynie wtedy, gdy się ożenili. Mimo wszystko razem pracują. Muzyka jest dla nich od dziecka bardzo ważna, lecz najważniejsza jest rodzina. Obaj są szczęśliwymi mężami i ojcami:
Łukasz Golec: A po co życie? Żeby dać kolejne życie. Przekazać geny, wartości, cząstkę siebie.
Nie wszyscy wiedzą także o tym, że nie są "jedynakami", mają dwóch starszych braci – Stanisława i Rafała.
Podobno ich zespołowi nie wróżono więcej niż 5 minut popularności, stało się inaczej. Golec uOrkiestra istnieje na polskiej scenie muzycznej od prawie 18 lat i ma rzesze fanów. Gdy w 2013 roku wydali płytę płytę "The Best of Golec uOrkiestra", cały nakład sprzedał się pierwszego dnia.
Paweł Golec: To o czymś świadczy. To przecież nie kto inny jak słuchacze weryfikują artystę i jego twórczość. A nasza ma generalnie dużo powera, pozytywnej energii w dźwiękach i słowach.
Składamy najserdeczniejsze urodzinowe życzenia i pokazujemy wyjątkową sesję zdjęciową z 2013 roku, w której wystąpili razem ze swoimi uroczymi żonami: Łukasz Golec jest mężem Edyty, a Paweł – Katarzyny. Opowiedzieli Romanowi Praszyńskiemu o dzieciństwie, rodzinnych zjazdach, własnej fundacji i… autografach na biustach fanek.
Polecamy także: Znane rodzeństwa na łamach VIVY!
2 z 5
Paweł Golec: Znamy się od małego, każdy ruch, każdy gest, każde spojrzenie. Wiemy, co znaczy. Znamy swoje zalety i wady.
Łukasz Golec: Znamy się jak przysłowiowe łyse konie. W szkole siedzieliśmy w jednej ławce, w akademiku mieszkaliśmy w jednym pokoju. Zawsze razem. Ale od jakiegoś czasu mamy swoje rodziny. Rozdzieliły się nasze drogi. Chociaż dzieci też się czasem mylą. I wołają „tata” na brata.
Kto wciągnął ich w muzykę?
Łukasz: Starszy o siedem lat brat Rafał, obecnie autor tekstów i menedżer zespołu. Oznajmił rodzicom, że zdaliśmy pomyślnie egzaminy do szkoły muzycznej, do której wcześniej z nami pojechał. Mieliśmy wtedy po dziesięć lat. Zresztą już dużo wcześniej przejawialiśmy talent muzyczny. Jako ministranci śpiewaliśmy psalmy na dwa głosy, a mieliśmy zaledwie po siedem lat.
3 z 5
Co mówili o początkach swojej kariery muzycznej?
Łukasz: Nasze życie było i jest bardzo rozrywkowe. Taki góralski rock’n’roll… Na Akademii Muzycznej w Katowicach przyjęto nas na wydział jazzu i muzyki rozrywkowej. Rozrywkę studiowaliśmy w dzień i w nocy. Było ostro… Trenowaliśmy z czołówką polskich zawodników: na roku był Kuba Badach, Kasia Klich, Tomek Szymuś i wielu innych wspaniałych, dziś jazzowych muzyków.
Czy w trasach koncertowych zdarzają im się pokusy?
Paweł: Pytasz o taki stereotyp rock’n’rollowca w trasie? Może i się zdarzają, ale nie nam, bo nie szukamy takich atrakcji. Mamy wielki szacunek do tych, którzy przychodzą na nasze koncerty. A że są wśród nich ładne dziewczyny? Tym lepiej, bo gra się jeszcze przyjemniej. Ale znamy granice.
Łukasz: Wielokrotnie podpisywaliśmy się dziewczynom na biuście. Paweł z jednej strony składał autograf, ja z drugiej.
Paweł: Prawda. Wielokrotnie podpisywałem się też na piersiach żony. Przed ślubem i po.
4 z 5
Rodzina jest dla niech najważniejsza, a jest bardzo duża. Organizują nawet całe zjazdy rodzinne...
Paweł: Od dziewięciu lat spotykamy się w różnych miejscach Polski. Rezerwujemy hotel, umawiamy temat spotkania. W zeszłym roku zjazd był w konwencji PRL-u. Wszyscy ubrali się jak na defiladę pierwszomajową. Mamy rozrywkową rodzinę.
Łukasz: Obowiązywały czerwone chustki i kotyliony. Ktoś się przebrał za ormowca, ktoś za przodownika pracy. Było wesoło. Na zjazdach przybliżamy historię rodziny, oglądamy slajdy i filmy z rodzinnych archiwów, przedstawiamy, co kto robi, gdzie żyje. Przez trzy dni jest czas, żeby pogadać i pobyć ze sobą. Ojciec miał trzynaścioro rodzeństwa. Dlatego w pierwszej linii pokrewieństwa mamy sto osób. W tym roku na zjeździe były sto dwie dorosłe osoby i dwadzieścioro pięcioro dzieci.
5 z 5
Istotną część ich działalności stanowi fundacja, która spełnia bardo ważną funkcję.
Paweł: W naszym bilansie ważna jest też Fundacja Braci Golec. W czterech gminach w naszej okolicy uczymy dzieciaki góralskiej muzyki. Kupiliśmy instrumenty, dogadaliśmy się z gminami, które dokładają się do kosztów. W tej chwili 160 dzieci uczy się grać na skrzypcach, basach i heligonce.
Łukasz: Muzyka góralska, tradycje góralskie to piękne wartości, w których zostaliśmy wychowani. Chcemy przekazać je dalej. Edukacja regionalna w większości szkół jest fikcją. Złości nas to i smuci. Węgry, Czechy, Słowacja, Dania wprowadziły na wyższe uczelnie muzyczne kierunek folklor. Dlatego powtarzamy naszym uczniom, żeby byli dumni, że grają na heligonce lub dudach. Bo potrafią coś, czego nie umie nikt z ich rówieśników.
Paweł: Szukając inspiracji scenicznej, zorientowaliśmy się, jak mało wiadomo o ludowych strojach. Po prostu pustka. Dlatego dzięki pomocy Narodowego Centrum Kultury i Ministerstwa Kultury wydaliśmy cztery albumy z serii "Stroje ludowe w Karpatach Polskich. Nad każdym albumem pracuje średnio 200 osób. Nadzór naukowy mają autorytety z Uniwersytetu Śląskiego i Jagiellońskiego. Ludzi to naprawdę interesuje, albumy zniknęły, nawet ja nie mam ich w domu. A dochód przeznaczamy na działanie naszej Fundacji.
Polecamy także: Znane rodzeństwa na łamach VIVY!