Reklama

Czternastu lat potrzebowała Otylia Jędrzejczak, by przelać na papier bolesne wspomnienia związane z wypadkiem samochodowym, w którym zginął jej brat Szymon. W swojej autobiografii, olimpijka rozliczyła się ostatecznie z przeszłością. O nowym rozdziale w życiu, mama dwójki dzieci opowiedziała także naszej dziennikarce Krystynie Pytlakowskiej.

Reklama

Otylia Jędrzejczak o wypadku, autobiografii i dzieciach

Opowiedziałaś o swoim życiu bardzo szczerze. I rozprawiłaś się z nim dość ostro.

Bo moje życie było jak roller-coaster. Musiałam pisać szczerze, bo ludzie by mi zarzucili, że coś ukrywam, przemilczam. W pewnym momencie nawet zastanawiałam się, czy ta książka nie jest za szczera. Ale potem wytłumaczyłam sobie, że jeżeli ktoś weźmie ją do ręki i przeczyta, to znajdzie tam coś dla siebie. Jeżeli książka ma być motywacją dla innych, jeśli ma pokazywać, że z każdej sytuacji można wyjść i sobie jakoś z nią poradzić, to musi być napisana uczciwie, bez białych plam.

To na pewno było bardzo trudne.

Tak, bo przeżyłam bardzo trudne chwile. Chciałam pokazać, że nawet wtedy nie ma sytuacji bez wyjścia. Nawet jeśli wydarzy się coś bardzo złego i wszyscy cię potępiają, hejtują w internecie, są przeciwko tobie, nie wolno się załamywać. Trzeba iść dalej. Bo przecież zawsze mamy jeszcze coś do zrobienia.

Musiałaś sobie wiele wybaczyć. I to chyba było najtrudniejsze.

Nie wiem, czy sobie wybaczyłam. Pewne rzeczy zostają w nas na zawsze. Być może będę więc ten swój kamień niosła przez całe życie. Ale nie jestem jedyna, która przechodzi przez śmierć i utratę kogoś kochanego. Pytasz, czy wybaczyłam sobie. Myślę, że nie, ale zaakceptowałam to, co się wydarzyło. Ja już to wszystko przetrawiłam, przerobiłam. Pomimo wielkiego smutku musiałam dalej funkcjonować. Żyć tak, żeby wykorzystać to życie jak najlepiej. Bo to jest moim obowiązkiem.

[…]

Twój wypadek i śmierć Twojego brata, Szymona Cię wzmocniły?

Nawet jeśli wtedy wydawało mi się, że ta sytuacja mnie osłabiła, to dowiedziałam się potem, że jestem na wiele spraw odporniejsza.

I nie płaczesz już jak dawniej?

Płaczę tylko na filmach. I to raczej ze śmiechu i ze wzruszenia, a nie ze smutku. Zresztą nie mam czasu na chodzenie do kina i na oglądanie filmów w telewizji, bo cały czas widzę film z udziałem moich dzieci, które codziennie robią coś nowego i często bardzo zabawnego. Ja mam taki film realistyczny u siebie w domu i on mnie ogromnie porusza.

Nie piszesz już listów do Szymona?

Nie, już nie piszę. Najwięcej listów pisałam w ciągu pierwszych czterech, pięciu lat po wypadku. Potem robiłam to coraz rzadziej. A teraz w ogóle przestałam. Może nie jest mi to już potrzebne?

Nie napisałaś mu, że urodziłaś córkę i syna?

Nie, już nie pisałam. Zresztą myślę, że on i tak to wie.

Reklama

Pełna rozmowa Otylii Jędrzejczak ukaże się w czwartkowym wydaniu magazynu VIVA!. W numerze także rozmowy z Sashą Knezevicem oraz Małgorzatą Ostrowską. Zapraszamy do kiosków.

Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama