Otylia Jędrzejczak: „Chciałabym tylko, żeby moje dzieci były zadowolone i szczęśliwe”
Zobacz, jak zmieniły się pociechy gwiazdy
- Krystyna Pytlakowska
Macierzyństwo to o wiele dłuższy dystans, bo dzieci trzeba wychować. A ja chcę to zrobić jak najlepiej i jak najwięcej im dać", mówiła w jednym z wywiadów VIVY! Otylia Jędrzejczak jest mamą dwójki pociech: Marceliny i Grzesia. Dla pływaczki rodzina jest najważniejsza. Dziś gwiazda obchodzi urodziny! Co mówiła nam w 2019 roku o życiowej roli? Przypominamy fragment rozmowy Krystyny Pylakowskiej z Otylią Jędrzejczak.
Gdy urodziłaś dziecko, to tak, jakbyś stanęła na najwyższym podium?
Tak jak w sporcie miałam przy sobie sztab ludzi, by osiągnąć sukces, tak i w przypadku porodu chciałam się czuć bezpiecznie, dlatego stworzyłam swój team, w którego skład wchodziła pani doktor Żabińska i położna Mazur. Dzięki nim poczułam się jak na najwyższym stopniu podium. Wszystko poszło doskonale. Oczywiście później zaczął się wspomniany maraton. Mój synek Grzesio ma teraz niecałe dwa miesiące. Gdy porównuję jego pierwsze tygodnie z pierwszymi tygodniami mojej córeczki Marceliny, jest to jakby porównać dzień do nocy. Z Marcelinką było spokojnie. Spała, bawiła się, trochę zjadła i znowu spała. Z Grzesiem odczuwam ciągły brak snu. Ale nie narzekam, bo to inny rodzaj zmęczenia. To takie zmęczenie, które także daje radość.
To podniosła chwila, gdy mówisz partnerowi, że będziecie mieli dziecko?
To było bardzo śmieszne. Rozmawialiśmy przez telefon, trochę się spieraliśmy, a Paweł mówi: „Co jesteś taka nerwowa? Okres masz czy co?”. A ja na to: „No właśnie nie mam”. I tak się dowiedział.
Ucieszył się?
Bardzo. Był już na tę wiadomość gotowy. Zawsze mówiłam, że chcę mieć troje dzieci. I żeby różnica wieku pomiędzy nimi była do trzech lat. Tak, żeby to pierwsze dziecko więcej rozumiało i nie czuło się
odrzucone, kiedy przyjdzie na świat drugie. Z Marceliną tak właśnie jest. Ma dwa i pół roku i bardzo dużo rozumie. Zresztą przygotowaliśmy ją z Pawłem na to, że będzie miała brata. Czekała więc na niego z niecierpliwością. A teraz jest niesamowicie opiekuńcza. Moja mama mówi, że ja byłam taka sama. Może dziewczynki w ogóle takie są?
Zobacz też: Kiedy rozpocząć naukę pływania u dzieci? Otylia Jędrzejczak zdradziła prawdę
I nie jest zazdrosna o brata?
Nie, w ogóle. Oczekuje tylko ode mnie trochę czasu, który mogłabym jedynie z nią spędzić. Wspólnego czytania bajek jak kiedyś. Ale gdy mówię jej, że muszę przebrać braciszka i chwilę z nim posiedzieć, a potem się z nią pobawię, rozumie i nie buntuje się.
Zawsze pragnęłaś być matką?
Zawsze. W pewnym momencie poczułam, że dorosłam do posiadania dziecka i bardzo go pragnęłam.
(...)
Nie bałaś się zmiany w życiu, którą niesie macierzyństwo?
Nie. Nigdy w kontekście macierzyństwa nie myślałam z obawą, wręcz przeciwnie, towarzyszyła mi radość. Byłam już gotowa, już bardzo tego chciałam. Czułam, że będzie dobrze. Problemem początkowo było tylko, w którym mieście zamieszkamy, ponieważ ja miałam wszystko ułożone w Warszawie, a Paweł w Krakowie. Czas spokojnie pozwolił nam podjąć decyzję najlepszą dla rodziny. Choć ja, będąc nauczona życia na walizkach, nie przywiązuję się do jednego miejsca, bo wiem, że najważniejsze, by mieć obok siebie osoby, które kocham. A tak jest dzisiaj.
(...)
Inaczej wychowuje się chłopca, a inaczej dziewczynkę?
Grześ jest jeszcze za mały, żebym mogła to ocenić. Ale już dzisiaj widzę, że są inni. Jestem z nich dumna, co nie oznacza, że nie będę od nich wymagała. Będę, ponieważ uważam, że wyznaczone zasady są ważne. Ode mnie rodzice wymagali i dzięki nim mogę powiedzieć śmiało: byłam najlepsza w sporcie, ale dziś także nie obawiam się być najlepsza w tym, co robię i co wyznaczę sobie do zrobienia. Dla mnie najważniejsze będzie, by dzieci były szczęśliwe i wiedziały, że zawsze mogą na mnie polegać. Że będę, jeżeli będą mnie potrzebować.
(...)
A Ty czego chciałabyś jeszcze od życia?
Żeby już nic złego się nie wydarzyło. Miejmy nadzieję, że wyczerpałam już limit złych rzeczy. Ale nie chcę też od życia spokoju, bo lubię, gdy się coś dzieje. Chciałabym tylko, żeby moje dzieci były zadowolone i szczęśliwe, żeby wiedziały, że zawsze mają we mnie oparcie. Ale gdy mnie ktoś pyta, czy osiągnęłam taki sukces, jakiego pragnęłam, powtarzam, że nie. Że pełny sukces będzie wtedy, gdy usiądę w bujanym fotelu, a wokół mnie będą biegały moje wnuki. I tak sobie właśnie wyobrażam swoją przyszłość.
1 z 7
2 z 7
3 z 7
4 z 7
5 z 7
6 z 7
7 z 7