Reklama

Temat tragicznej śmierci brata Otylii Jędrzejczak powraca za sprawą autobiografii, którą zdecydowała się napisać znana pływaczka olimpijska. Otylia. Moja historia to pojawi się w księgarniach w całej Polsce pod koniec listopada. Gwiazda w książce powróciła do tragicznych wspomnień i raz na zawsze rozlicza się z okrutnymi komentarzami na temat wypadku. Publikujemy fragment książki, w którym Otylia dzieli się ze światem informacją o tym, że napisała do zmarłego brata poruszający list...

Reklama

List Otylii Jędrzejczak do zmarłego brata

W wyniku nieprawidłowego manewru wyprzedzania, a następnie wypadnięcia auta z drogi i uderzenia o drzewo, w 2005 roku zginął brat pływaczki, 19-letni Szymon. Otylia w swojej książce, która lada chwila pojawi się w księgarniach w całej Polsce opowiedziała o tragicznych wydarzeniach. Dziennik Fakt dotarł do fragmentów, w których olimpijka wróciła myślami do momentu tragedii: „Dosłownie chwilę przed wypadkiem uniósł powieki, spojrzał na mnie i powiedział: "Pamiętaj, siostra, że bez względu na wszystko, zawsze będę cię kochał". To było ostatnie zdanie, jakie wypowiedział do mnie, i ostatnie, jakie wypowiedział w swoim życiu”, wyznała Otylia Jędrzejczak.

Olimpijka napisała do zmarłego brata list. W ten sposób próbowała poradzić sobie ze stratą brata. Jego treść opublikował serwis WP Sport: „Nie piszę tego dla Ciebie, lecz dla siebie. Ty znasz każdą moją myśl i wiesz, jak się obwiniam. Zastanawiam się, czy mogłam już wtedy, na stacji, dać Ci prowadzić. Byłam zmęczona, ale to ja zawsze prowadziłam do Płocka, tam się zmienialiśmy. Mogłam nie myśleć o innych, tylko o nas i iść na czołówkę. Ale naprawdę najodpowiedniejsze w tym momencie wydało mi się pole. Nie jestem rewelacyjnym kierowcą, jednak nikt się ze mną nie obawiał jeździć, również Ty. Wiem, że często zwracałam Ci uwagę, ale to dlatego, że jestem starsza, że się o Ciebie bałam. Bałam się, że kiedyś Cię zabraknie. Dziś jestem tutaj i próbuję się trzymać, ale nie wiem, co będzie dalej”, czytamy.

Sam pogrzeb Szymona, brata Otylii Jędrzejczak, był dla niej jednak ciężkim doświadczeniem: „Na pogrzebie nie mogłam nie tylko chodzić, ale nawet siedzieć, sanitariusz wwiózł mnie na lekko uniesionej leżance, żebym mogła pożegnać się z braciszkiem. Rodzice pytali mnie, czy na pewno chcę być przy ostatnim pożegnaniu. Wjechałam na wózku i popatrzyłam na Szymka po raz ostatni. Nie wyglądał jak on, nie tak, jak go pamiętałam. Twarz miał siną, zupełnie jak nie mój Szymon. [...] Tak bardzo chciałam pocałować mojego braciszka, ale nie mogłam się podnieść, bo miałam uszkodzony kręgosłup. [...] Przetrwałam ten pogrzeb na środkach uspokajających”, przytoczył kolejny fragment książki Otylii Jędrzejczak dziennik Fakt.

Reklama

Mamy nadzieję, że tą biografią Otylia definitywnie rozliczy się z tragicznymi wydarzeniami z przeszłości...

Olga Majrowska
Marcin Kempski/ I like photo
Reklama
Reklama
Reklama