Reklama

Olga Frycz niedawno po raz pierwszy została mamą. Pod koniec września aktorka urodziła córeczkę, Helenkę. Od tamtej pory świeżo upieczona mama całą swoją uwagę poświęca dziecku. Jak wiele młodych mam dopadła ją jednak presja otoczenia. Często wymaga się od nich, by po urodzeniu dziecka, jak najszybciej wróciły do formy sprzed ciąży. Co sądzi aktorka o szybkim zrzucaniu nadprogramowych kilogramów?

Reklama

Olga Frycz wraca do formy po ciąży?

W swoich mediach społecznościowych aktorka często pokazuje własne zdjęcia. Ma jednak do siebie duży dystans i nie unika zdjęć bez makijażu lub w swobodnych ubraniach. Fani cenią to, że nie udaje kogoś kim nie jest i wygląda tak, jak wiele młodych mam. „Jest mi miło czytać wiadomości i komentarze od Was, że fajnie wyglądam po ciąży, że dodatkowe kilogramy mi służą...że szanujecie, że nie katuje się od razu treningami, dietami i fit życiem, a przez to poświęcam się w 100 procentach macierzyństwie. To bardzo miłe ale... no właśnie ALE... W ciąży przytyłam bardzo! Serio przytyłam więcej niż „średnia krajowa”. Przy moim 162 wzroście XX kilogramów robiło robotę”, wyznała jednak ostatnio.

Olga Frycz zdradziła też, co zamierza teraz zrobić. Czy zależy jej na odzyskaniu szczupłej sylwetki? „Oczywiście daje sobie na wszystko czas, z treningami brzucha muszę jeszcze poczekać, ale jak wszystko mi wróci na swoje miejsce, to sobie będę napie*****ać brzuszki z Mel B ! Presja otoczenia jest ogromna ! Sama łapię się na tym, że przeglądając instagrama nie mogę wyjść z podziwu, że tej czy tamtej mamie tak szybko udało się wrócić do wagi z przed ciąży”, napisała.

Aktorka już rozpoczęła starania o powrót do formy. Nie narzuca sobie jednak morderczego tempa. Najważniejsze są dla niej dziecko i ona sama, a nie presja otoczenia. „Bo jak stare porzekadło głosi - „szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko „ i ja się z tym w 100% zgadzam. I teraz tak: od trzech dni „trzymam michę” i zamówiłam pudełka , wczoraj był grany basen i sauna, za miesiąc czyli (3 miesiące po porodzie) wrócę na spokojny Cross fit i dodatkowo znalazłam zajęcia dla mam z maluszkami. Później jedziemy na narty, ale przed tym muszę popracować nad nogami żeby się nie połamać i żeby wzmocnić uda i łydy. Bo hola hola sikoreczki. Dupa sama nie zmaleje, mięśnie same nie urosną”, zakończyła.

Zgadzacie się z jej podejściem?

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama