Reklama

Półtora roku temu media obiegła sensacyjna informacja, że czescy wspinacze odnaleźli na Nanga Parbat namiot, w którym spoczywa ciało Tomasza Mackiewicza. Z powodu bariery psychicznej nie odważyli się jednak odkopać wejścia do niego. „Kiedy wchodziliśmy pod górę było ciemno, więc nikt nie myślał o wypatrywaniu jego namiotu. Minęliśmy go jednak w drodze na szczyt i z powrotem. To było 15 metrów od naszej głównej drogi, gdzie najprawdopodobniej wystawała z wielkiej góry lodu niewielka część jego namiotu. Może 20 albo 30 centymetrów”, powiedział Pavel Burda, jeden z uczestników wyprawy w programie Alarm.

Reklama

Ciało Tomasza Mackiewicza zostało odnalezione

W jednym z wywiadów Czech wyjawił natomiast kulisy tego dramatycznego odkrycia. Okazuje się, że przed wyruszeniem himalaistów na Nanga Parbat skontaktowała się z nimi... Elisabeth Revol, która w styczniu 2018 roku wraz z Tomaszem Mackiewicz zdobyła ten wymagający i niebezpieczny ośmiotysięcznik.

„Odezwała się do Pavla Burdy”, potwierdzają uczestnicy lipcowej wyprawy w rozmowie z Wirtualną Polską. Przekazała im tym samym wszelkie wskazówki dotyczące tego, na jakiej wysokości znajduje się namiot, gdzie dokładnie jest zlokalizowany i jak do niego trafić z głównego szlaku.

„Eli przekazała nam wszelkie wskazówki, szczegóły i opis miejsca, w którym po raz ostatni widziała Tomka. Wiedzieliśmy mniej więcej, czego mamy „szukać” po drodze”, potwierdził jeden z himalaistów, Lukas Dubsky.

Jak podkreślają, prawdopodobnie udało im się tego dokonać, jednak nie ma co do tego stuprocentowej pewności.

„Znaleźliśmy pozostałości po kilku wyprawach. Zawsze w górach tak jest. Natomiast kilkanaście metrów od drogi, którą szliśmy, zauważyliśmy szczyt namiotu. Był prawie cały zasypany. Widać było ok. 30 cm tego namiotu, który został po prostu zasypany śniegiem i przykryty lodem”, mówią uczestnicy wyprawy.

Lukas Dubsky niemal od razu zlokalizował to miejsce i podał nawet dokładną wysokość, na której odnaleziono namiot. „Około 7330 m n.p.m. Zapadła mi w pamięć ta liczba”, przyznał poruszony.

Czesi, którzy wówczas bardzo dokładnie śledzili to, co działo się Nanga Parbat przyznają jednak, że nie odważyli się odkopać wejścia i zajrzeć do środka. Dlaczego?

„Można było tam skręcić i nawet lekko odkopać pokrywę śnieżną i próbować zajrzeć do środka. To dało się zrobić. Fizycznie nie byliśmy aż tak wyczerpani. Jednak proszę nas zrozumieć. Emocjonalnie to był cholernie trudny moment. Przez kilka minut patrzyłem na ten namiot, nie znałem Tomka osobiście, ale tam i w tym momencie czułem, jakbym stracił najlepszego przyjaciela.

Tomek osierocił trójkę dzieciaków, ja mam dwójkę. Rozkleiłem się. Po drugie, schodząc z okrutnej Nangi, naprawdę ostatnią rzeczą, jaką chcesz zobaczyć, jest ciało innego człowieka. To nie byłoby dobre dla naszej psychiki, która i tak była na granicy wytrzymałości. Dlatego nie odważyliśmy się tam pójść”, wyjaśnił Pavel Burda.

Inny czeski wspinacz podkreśla natomiast, że postać Tomasza Mackiewicza już na zawsze będzie związana z Nanga Parbat.

„Nikt z nas nie znał osobiście Tomka. Jego historia jest jednak wpisana w tę górę już na stałe. Na każdym kroku można to usłyszeć. Albo wręcz zobaczyć”, potwierdził.

Pakistańczycy postawili niedaleko szczytu pomnik upamiętniający Tomasza Mackiewicza

Okazuje się, że rdzenni mieszkańcy regionu w wyjątkowy sposób upamiętnili Tomasza Mackiewicz. W drodze na Nanga Parbat znajduje się swoisty pomnik upamiętniający polskiego himalaistę. W obozie bazowym na wysokości ok. 3600 m n.p.m. Pakistańczycy zmontowali prowizoryczny monument dla Tomka Mackiewicza, który ma za zadanie uczcić pamięć nieżyjącego polskiego himalaisty. Każdy, kto zamierza zdobyć niebezpieczny szczyt, musi go minąć (zdjęcie dostępne poniżej).

Facebook @Tomasz Mackiewicz
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama