Z dnia na dzień wzrasta liczba nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Ministerstwo Zdrowia zadecydowało o wprowadzeniu ograniczeń w najbardziej zagrożonych strefach: czerwonych i żółtych. Obostrzenia dotyczą także wesel i liczby osób zgromadzonych na uroczystości.
Wesela w czasie pandemii źródłami zakażeń
Organizacja przyjęć weselnym w tym czasie jest szczególne ryzykowne. Tydzień temu Ministerstwo Zdrowia w wydanym szeregu obostrzeń, zawarło zapis o zmniejszeniu liczby gości na weselach - do 50 (strefa czerwona) i 100 (strefa żółta) osób.
Okazuje się, że mimo obostrzeń w czerwonych strefach, ludzie decydują się na wyprawianie przyjęć na obszarach z mniejszymi restrykcjami. To zwiększa ryzyko zachorowań na koronawirusa i przyczynia się do powstawania nowych ognisk.
Takich zachowań nie popierają lekarze. Jak mówił prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski w rozmowie z Medexpressem, takie działanie z punktu widzenia epidemiologicznego nie ma sensu.
„Na uroczystościach weselnych większość osób pochodzi z danej strefy. Organizowanie imprezy w innym miejscu może spowodować powstanie nowych ognisk zachorowań na koronawirusa”, mówił.
Dostosowywanie się do przepisów pomogłoby w ograniczeniu zachorowań na koronawirusa. Nie należy zapominać o tym że epidemia wciąż trwa.
„Wystarczy, że na weselu będzie jedna zakażona osoba. Po wypiciu kilku kieliszków alkoholu ludzie stają się rozluźnieni i przestają zachowywać jakikolwiek dystans. Wtedy najłatwiej się zarazić koronawirusem”, dodał dr Michał Sutkowski.
Właściciele domów weselnych starają się zapewnić gościom i pracownikom bezpieczne warunki. Ale każdy zgodnie przyznaje, że do dystansu stosują się nieliczni.
„Mierzymy temperaturę, mamy rozstawione dystrybutory z płynem odkażającym, obsługa się stara przecierać wszystkie klamki. Obsługa chodzi w maseczkach, podobnie ja idąc przez salę noszę przyłbicę”, mówiła w rozmowie z serwisem money.pl właścicielka jednego z domów weselnych w powiecie nowosądeckim (obszar objęty czerwoną strefą).
„Wesele to żywioł trudny do upilnowania. Nikt z gości nie stosuje dystansu. Wystarczy, że goście wypiją kieliszek, dwa i obawy związane z pandemią mijają”, dodała.
Źródło: Medonet.pl, Money.pl