Znany kryminolog: „Stefan W. w więzieniu będzie bohaterem”
„Zyskał uznanie świata przestępczego”
- Redakcja VIVA!
Brutalne morderstwo Pawła Adamowicza wstrząsnęło całą Polską. 27-latek wtargnął na scenę i rzucił się na prezydenta Gdańska. Zadał mu trzy ciosy 14,5 centymetrowym nożem w okolice serca. Stefan W. według nieoficjalnych informacji ma za sobą leczenie psychiatryczne. Był już karany za rozboje, w tym napady na bank. Choć zbrodnia, którą popełnił mrozi krew w żyłach, są tacy, dla których „Stefan W. w więzieniu będzie bohaterem”.
Nożownik Stefan W. bohaterem w więzieniu?
Stefan W. spędził w więzieniu pięć ostatnich lat. Znany kryminolog Paweł Moczydłowski w wywiadzie, którego udzielił właśnie Magazynowi TVN24, twierdzi, że współwięźniowie uznają jego czyn za bohaterstwo. Aktualnie nożownik przebywa w areszcie. Paweł Moczydłowski, znając zwyczaje panujące w więziennictwie, przypuszcza, że w celi nie jest sam. „Nie sądzę. To więzień podwyższonego ryzyka. Musi być monitorowany przez 24 godziny na dobę. Przypuszczam, że siedzi z nim jeszcze dwóch innych aresztantów skrupulatnie dobranych przez Służbę Więzienną. Zaufanych. Muszą mieć na niego oko. W takich sytuacjach strażnicy dobierają osoby zrównoważone, stabilne emocjonalnie, są z nimi dogadani. Wiedzą, że gdyby coś się działo, natychmiast powiadomią dyżurnego. Poza tym funkcjonariusze sami co kilka minut zerkają do celi przez wizjer”, powiedział.
Do czasu procesu pobyt w areszcie jest dość jednostajny. Więźniowie wstają o 6 rano, a chodzą spać o 22. „W przypadku osoby aresztowanej strażnicy pełnią funkcje niemal hotelarskie. Muszą zapewnić aresztantowi miejsce do spania, jedzenie, środki higieniczne, opiekę lekarską. Nie mogą wyjść z inicjatywą wdrożenia programów terapeutycznych, bo przed wyrokiem sądu to jest niemożliwe. Aresztowanemu nie przysługuje resocjalizacja, o niej można myśleć dopiero po wyroku”, przyznał Paweł Moczydłowski w wywiadzie.
Jego zdaniem morderstwem, które popełnił, Stefan W. mógł zyskać sobie szacunek współwięźniów. „Przykro to przyznać, ale Stefan W. w więzieniu będzie bohaterem. Zyskał uznanie świata przestępczego, szacunek grypsery, ma wysoką pozycję w całym areszcie. W ich mniemaniu to wojownik o sprawiedliwość, walczył z niesprawiedliwą machiną sądowniczą, która według niego niesłusznie go skazała, a następnie stosowała wobec niego tortury. I wygrał. Przyniósł na tacy głowę polityka. W więzieniu już nikt nie będzie sprawdzał, czy sypnie. On już pokazał swoją siłę, charakter, zamanifestował swoje zdanie. Na oczach milionów zrobił show. Nie ma co się oszukiwać – na stu aresztowanych może kilku jest w stanie przyznać, że siedzi słusznie. Reszta, podobnie jak Stefan W., uważa się za ofiary systemu. On wykrzyczał głośno, co prawie wszyscy za murami myślą. Wychodzi na spacerniak z dumą i czuje podziw kompanów”, mówi.
Kryminolog ocenił też, czy jego zdaniem doniesienia o schizofrenii Stefana W. mogą być prawdziwa. „Opierając się na historii jego poprzednich przestępstw, nic nie wskazuje, że jest schizofrenikiem. Osoby, cierpiące na tę chorobę, są podejrzliwe wobec świata, trudno nawiązują relacje, nie potrafią swobodnie się komunikować, wycofują się. Stefan W. jest zupełnie inny. To napastnik ofensywny. Najpierw w amerykańskim stylu z lat trzydziestych napada na bank. Robi wielki szum, każe ludziom padać na ziemię, jest pełen agresji. Następnie planuje morderstwo prezydenta Gdańska. Świadczy o tym kilka elementów. Proszę zauważyć, że Stefan W. nie stoi wśród publiczności. Przedostaje się w pobliże ofiary. Od początku dobrze wie, po czyją głowę przyszedł. Ustawia się od strony gości. Przyczaja na schodach i tam wyczekuje odpowiedniego momentu. Kiedy pojawia się łuna światła, prezydent podnosi lewą rękę ze sztucznym ogniem do góry. Odsłania ciało, a napastnik rzuca się na swoją ofiarę. Dźga go trzykrotnie nożem. Widzi, jak prezydent upada, nie wraca do niego, żeby jeszcze bardziej nasycić się agresją. Nie jest owładnięty szaleństwem, nie zadaje kolejnych ciosów. Biega za to jak bokser po ringu i cieszy się publicznie. (...) Scenariusz jest dokładnie przemyślany. Nawet to, że nie będzie uciekał, bo przecież na ucieczkę nie ma żadnych szans. W jego zachowaniu jest dużo racjonalnego działania. Za dużo, jak na potencjalnego schizofrenika”, opowiedział Paweł Moczydłowski w wywiadzie dla Magazynu TVN24.