„Nigdy nie ukrywał, że lubił bić ludzi”. Szokujące wspomnienia znajomych Stefana W.
Zabójca prezydenta Gdańska planował też zamach w Warszawie
Zażywał narkotyki, miał napady agresji, leczył się psychiatrycznie... Wciąż pojawiają się nowe fakty dotyczące zabójcy Pawła Adamowicza. Z ostatnich informacji podanych przez media wynika, że Stefan W., który miesiąc temu wyszedł na wolność posiada kryminalną przeszłość. 27-latek odsiadywał wyrok pięciu lat za napady na banki na terenie Gdańska. Tym razem usłyszał zarzut zabójstwa. Znajomi Stefana W. w rozmowie z dziennikarzami ujawnili dramatyczne szczegóły z jego życia. Zabójca Pawła Adamowicza planował zamach…
Szczegóły z życia Stefana W., zabójcy Pawła Adamowicza
„Komuś mówił, że nie powie, ale że zrobi coś bardzo złego po wyjściu z więzienia”, powiedziała anonimowo osoba, która go zna w programie Czarno na białym TVN24. 27-latek, który zaatakował i śmiertelnie ranił Pawła Adamowicza podczas 27. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej pomocy nie cieszył się najlepsza opinią wśród znajomych. Dziennik Bałtycki w materiale Szymona Zięby, Doroty Abramowicz i Jacka Wiercińskiego dotarł do kolegów Stefana W. oraz osób, z którymi spędzał wolny czas.
To, co wyznali, mrozi krew w żyłach. Mężczyzna nie pracował, a jego jedynym źródłem dochodu był spadek po ojcu. Wszyscy zgodnie przyznają, że Stefan W. był niezrównoważony i agresywny. Mężczyzna był fanatykiem broni i umiał posługiwać się nożem. Jak twierdzą jego znajomi, zażywał narkotyki, głównie amfetaminę. Podczas jednego z przesłuchań matka Stefana W., sama scharakteryzowała go jako osobę niedojrzałą emocjonalnie. Jak podawała Wirtualna Polska, powołując się na osoby związane ze śledztwem, Stefan W., był leczony psychiatrycznie i miał rozpoznaną schizofrenię paranoidalną.
Nożownik był w młodości leczony w Poradni Zdrowia Psychicznego. Niestety przestał chodzić na terapię. „Już jako nastolatek zdarzyło się, że bez powodu rozbił koledze na głowie szklaną butelkę. Nigdy nie ukrywał, że lubił bić ludzi i chętnie się tym chwalił, mówił o tym, jak fajnie jest spuścić komuś wp...dol”, mówili.
Na spotkaniach towarzyskich trzeba było na niego szczególnie uważać. W rozmowie z Polsat News, jeden ze znajomych Stefana W. mówił: „10 minut później ja miałem wbity nóż w prawą dłoń, którą opierałem się o blat, bo stwierdził, że chciał zobaczyć, jak to wygląda w rzeczywistości, jak się komuś wbije nóż w rękę. Były z nim straszne problemy w szkole. Został skierowany do ośrodka leczenia, ale z tego co pamiętam, nie leczył się chyba dłużej niż miesiąc, czy dwa”.
Stefan W. podobno nie ukrywał, czym się zajmuje. Wręcz szczycił się swoimi „dokonaniami”. Na forach internetowych informował, że za pieniądze z napadów zamierza wyjechać na długie wakacje.
„Lubił tzw. dziesiony: potrafił, idąc ulicą, zobaczyć kobietę odchodzącą od bankomatu albo wychodzącą z banku i wyrwać jej torebkę czy na ulicy wyrwać komuś z ręki telefon komórkowy. Na forach w internecie chwalił się nawet, że obrobił bank i wyjeżdża na wakacje”, dodają.
Stefan W. planował zamach
Po zatrzymaniu przez policję odgrażał się, że dokona zemsty na osobach, które przyczyniły się do jego zamknięcia. „Pozabijam wszystkich, którzy mnie wpakowali do pierdla”, ostrzegał. „On tego nie mówił "dla jaj", tylko na poważnie”, dodał informator Dziennika Bałtyckiego.
Teraz światło dzienne ujrzały nowe informacje. Podczas zeznań w prokuraturze zabójca Pawła Adamowicza mówił przede wszystkim o kwestiach politycznych. Poruszał sprawę swojego zatrzymania i pięciu lat spędzonych w więzieniu. Powtarzał: „Tylko Ziobro może mnie uratować”. Jak udało się ustalić dziennikarzom Gazety Wyborczej, Stefan W. miał przyznać się w prokuraturze do jeszcze jednej rzeczy. Po wyjściu z więzienia zamierzał zrobić coś, co sprawi, że usłyszy o nim cała Polska i świat. Planował wykonanie zamachu w Warszawie. Był w stolicy dzień po wyjściu z więzienia.