Akcja ratunkowa 2,5-letniego Julena wkracza w decydującą fazę?!
„Wierzę, że jakiś anioł czuwa nad moim synem i utrzyma go przy życiu”
Tą akcją ratunkową żyje cały świat. Mały Julen dwanaście dni temu wpadł do głębokiego na 100 metrów odwiertu w Totalan w Andaluzji. Ratownicy nie tracą nadziei, że uda im się wydostać 2,5-letniego chłopca. Jednak napotykają na drodze kolejne komplikacje. Rzecznik hiszpańskiej policji wyjaśnił, dlaczego prace postępują tak wolno.
Ratownikom uda się uratować Julena?
Służby ratunkowe nie poddają i starają się dotrzeć do chłopca. Jednak akcja ratunkowa wciąż się przedłuża. Dziura, do której wpadło dziecko wyklucza zejście z nią dorosłego człowieka. Podejrzewa się, że Julen znajduje się na głębokości ponad 70. metrów. Sonda znalazła w tym miejscu przedmioty należące do chłopca, a także uchwyciła pukiel jego włosów.
Oddział ratunkowy próbował przedostać się do niego już w poniedziałek, jednak przez błąd w odwiercie tunelu opóźnił działania. W czwartek strażacy dostali się do specjalnie stworzonego szybu, który pomoże im przejść do Julena. Najpierw muszą wykopać czterometrowy odcinek, który połączy ich z odwiertem. Nie ułatwia im tego ukształtowanie terenu. Znajdują się obecnie na najcięższym momencie akcji.
„Górzysty teren komplikuje akcję ratunkową 2,5-letniego Julena. (…) Odwaga wśród 26 ratowników jest nadal tak ogromna, jak wczoraj, kiedy weszli do szybu”, mówi w rozmowie z mediami rzecznik policji, Jorge Martin.
Pełni nadziei są również rodzice chłopca. Jose i Victoria wierzą, że ich synek przeżyje. „Żona jest załamana. Moje serce też pęka z bólu. Wierzę, że jakiś anioł czuwa nad moim synem i utrzyma go przy życiu”, mówił ojciec Julena. Mieszkańcy wioski, w której rozgrywa się tragedia modlą się w intencji malca i wspierają ratowników.
Przypomnijmy, że chłopiec wpadł do otworu w niedzielę, 13 stycznia podczas zabawy. Teren nie został odpowiednio oznakowany, a firma, która wywierciła odwiert (prawdopodobnie nielegalnie) utrzymuje, że był on zabezpieczony od góry ciężkim kamieniem. Prokuratura wszczęła jednak śledztwo w tej sprawie. W rozmowie z dziennikarzami burmistrz miejscowości zaznacza, że nic nie wiedział o tych działaniach.