Reklama

Ta wiadomość wstrząsnęła całym światem. Nawet zimni Norwegowie są w szoku. Żona ich następcy tronu, księżna Mette-Marit, umiera. Na jej chorobę nie ma lekarstwa. Zostało jej kilka lat życia. Kim jest kobieta, która pomagała tysiącom, a jej nie pomoże nikt? Zapraszamy do przeczytania tekstu Romana Praszyńskiego!

Reklama

Tak pięknie wyglądała tego lata w sierpniu, w dniu swoich 45. urodzin. Roześmiana blondynka, przytulająca męża, księcia Haakona, i swoje dzieci – 14-letnią Ingrid i rok młodszego Sverreego. Kochana przez królewską rodzinę i norweskich poddanych – księżna Mette-Marit. Od wielu lat szczęśliwa żona następcy tronu i matka przyszłej królowej, nie spodziewała się, że do jej drzwi zapuka śmiertelna choroba. Owszem, już w zeszłym roku odwołała wizytę w Brazylii, a w tym roku nie mogła towarzyszyć mężowi podczas jego pobytu w Nowym Jorku, ale lekarze składali to na karb przemęczenia. Uznali, że zbyt intensywne życie osłabiło odporność księżnej i wdało się przeziębienie. Ale z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej.

Mette-Marit skarżyła się na problemy z oddychaniem i zawroty głowy. „Kiedy szybko odwróciłam głowę, świat wirował”, powiedziała w jednym z wywiadów. Jesienią poddała się kilkutygodniowym badaniom. Wynik okazał się druzgocący. Profesor Kristian Bjøro z National Hospital ogłosił wyrok: samoistne włóknienie płuc. Tajemnicza choroba, w wyniku której dochodzi do uszkodzenia nabłonka pęcherzyków płucnych. Oddychanie staje się coraz trudniejsze, w końcu człowiek się dusi. I umiera w cierpieniach. Przyczyny? Nieznane. Może geny, może zanieczyszczenie powietrza, może papierosy? Lekarstwo? Nie ma.

Można opóźniać rozwój choroby, ale nie można jej powstrzymać. Rokowania to zwykle dwa do pięciu lat życia. „Cieszę się, że choroba została wykryta we wczesnym stadium”, powiedziała księżna. Lekarze zapewniają, że spróbują wszystkiego, włącznie z eksperymentalnymi technikami za granicą. Księżna Mette-Marit wydała specjalne oświadczenie, w którym zapewnia, że póki choroba jej pozwoli, nie zrezygnuje z codziennych obowiązków i aktywności żony następcy norweskiego tronu.

Modlitwa za księżną

Cała Norwegia rozpacza. Księżna Mette-Marit przyzwyczaiła rodaków, że jest pełną energii, aktywną działaczką społeczną, przejmuje się losem zaniedbanej młodzieży, stanem środowiska i chorymi na HIV. Jeździ po świecie, promując norweską kulturę i gospodarkę. Wszystkim wydawało się, że jest niezniszczalna. Teraz są w szoku. Niedawno odwiedziła w Norwegii wietnamską społeczność, gdzie w buddyjskiej świątyni razem z mężem modliła się za pomyślność świata. W tej chwili ona sama potrzebuje modlitw. I wiele osób w Europie, ale też w Malezji, Tanzanii, Nikaragui – wszędzie, gdzie jeździła z charytatywnymi misjami – przesyła jej dobre myśli. Kim jest kobieta, która wywołuje takie współczucie?

Grzeczna dziewczynka

Przychodzi na świat 19 sierpnia 1973 roku w portowym Kristiansand jako Mette-Marit Tjessem Høiby. Najmłodsza z czwórki rodzeństwa, ma braci – Espena i Pera oraz siostrę – Kristin. Ojciec, Sven Olav Høiby, jest sportowcem, matka, Marit Tjessem, pracuje w banku. W 1984 roku, gdy przyszła księżna ma 11 lat, jej rodzice się rozwodzą. Mette-Marit mocno to przeżywa, ale nadal jest „grzeczną dziewczynką”. Dobrze się uczy, należy do harcerstwa i śpiewa w kościelnym chórze.

Po rozwodzie zostaje z matką, dzięki czemu kobiety tworzą mocną relację na całe życie. W liceum po raz pierwszy los muśnie Mette-Marit swym skrzydłem – jej szkolną koleżanką będzie księżniczka Marta Luiza, siostra księcia Haakona! Ale swego arystokratycznego męża pozna wiele lat później. Jako nastolatka uwielbia siatkówkę, a co piątek organizuje w młodzieżowym klubie dyskoteki. Po zdaniu matury trochę błądzi. Nie wie, co ją interesuje i co chce robić w życiu. Najpierw studiuje inżynierię budowlaną, ale techniczne sprawy ją nie pasjonują i przenosi się na uniwersytet w Oslo, gdzie zajmuje się etyką. Aby zarobić na studia, zbiera truskawki i dorabia jako kelnerka w słynnej Engebret Café. Pracuje także jako ekspedientka w domu towarowym.

W ekstazie

Początek lat 90. zeszłego wieku. Nocny klub w Oslo. Pijana młodzież słucha mrocznej gitarowej muzyki. Powietrze gęste od papierosowego dymu. Przy barze dziewczyna w wąskich, czarnych spodniach i koszuli w kratę w stylu grunge. Głowę ma wygoloną na łyso. Zaciąga się skrętem i głośno się śmieje. To Mette-Marit. Obok niej Ricki, jej chłopak. Wysoki, w skórzanej kurtce. To on namówił ją, aby ogoliła głowę. Wciska jej do ust tabletkę. Mettie-Marit połyka i całuje chłopaka.

„Ecstasy brała, jak inni piją piwo”, wspominają jej znajomi. Niektórzy dodają, że brała też kokainę. Nocne życie Oslo wciąga ją głęboko. Po wyprowadzce z domu daje się porwać życiu. I mężczyznom. Po Rickim jest John, starszy o 13 lat, dwukrotnie aresztowany za posiadanie narkotyków. Gdy go rzuci, na scenie pojawi się Marten Borg, przystojny, uwodzicielski, właśnie wyszedł z więzienia. Mette-Marit nie chce być już „grzeczną dziewczynką”, ciągnie ją mroczna strona życia. Romans z Borgiem nie jest długi, ale z mocną puentą. 23-letnia Mette zachodzi w ciążę.

Początek miłości

Będąc w ciąży, u wspólnych znajomych poznaje brata szkolnej koleżanki – następcę norweskiego tronu, księcia Haakona. Młody mężczyzna, jej rówieśnik, nie pasuje do obiegowych wyobrażeń o arystokracie. Woli dżinsy i adidasy od surdutów. Podobnie jak jego przyszła żona lubi nocne kluby Oslo. Pasują do siebie. Księciu podoba się ta pełna energii dziewczyna z coraz większym brzuchem. A ona odnajduje bratnią duszę. Mężczyznę, z którym może porozmawiać o wszystkim. O głodzie na świecie, plotkach z dworu i ulubionych książkach Knuta Hamsuna. Między synem króla i dziewczyną z portowego miasta budzi się uczucie. Jeszcze nie wiedzą, że są sobie przeznaczeni. Ale los już wydał wyrok – będą ze sobą do śmierci…

Dziewczyna z ludu

13 stycznia 1997 Mette-Marit rodzi syna Mariusa Borg Høiby. Książę troszczy się o nią i jej dziecko, ale wciąż ukrywają swój związek. Dopiero po trzech latach, w 1999 roku, pokazują się razem na festiwalu rockowym Le Quart Festival w rodzinnej miejscowości Mette-Marit. Media ruszają na żer. Dziewczyna księcia i jej syn tracą anonimowość. Od tej pory już każdy ich ruch będą śledzić paparazzi. Szaleństwo osiąga szczyt, gdy wychodzi na jaw, że Marten Borg został skazany za posiadanie i handel kokainą. Brukowce mają używanie. Książę Haakon jest akurat na oficjalnej wizycie w Svalbard na Archipelagu Arktycznym.

Gdy dziennikarz zaczepia go o kryminalną przeszłość Borga, książę odwraca się, ignorując pytanie. Musi upłynąć trochę czasu, zanim on i opinia publiczna przyzwyczają się do tego niecodziennego związku. Wreszcie 14 maja 2000 roku książę skacze na głęboką wodę. Siada przed kamerami państwowej telewizji NRK i udziela wyczerpującego wywiadu. Tak, jest związany z panną z dzieckiem. Tak, kupił w centrum Oslo mieszkanie dla siebie, swojej kobiety i jej syna. Tak, Norwegom grozi, że ich przyszła królowa będzie dziewczyną z ludu!

Królewska miłość

Mette-Marit musi szybko przyzwyczaić się do nowej roli. Pod koniec 2000 roku norweskie służby wykrywają spisek na życie księcia. Jugosłowiańska mafia chce porwać syna króla dla okupu. W życie książęcej pary wkraczają ochroniarze. Mette-Marit już nigdy nie odzyska prywatności. Zostaje zaproszona do pałacu na lekcje radzenia sobie z mediami. Uczy się, jak być księżną. Książę Haakon nie chce już zwlekać. 1 grudnia 2000 roku ogłasza, że zaręczył się ze swoją ukochaną. Ta wiadomość dzieli Norwegów. Część jest zachwycona miłością młodych ludzi i odpowiedzialnością księcia.

Lecz konserwatywna część poddanych pała oburzeniem. Jedni krzyczą, że po ślubie z „taką” dziewczyną książę powinien zrzec się tronu, żeby nie szargać monarchii. Inni straszą, że jeżeli do ślubu dojdzie, oni wyemigrują z kraju. Są nawet tacy, dla których imię wybranki króla jest zbyt mało królewskie. Chcą, żeby przybrała imię Margareta. Młodzi nie przejmują się tymi opiniami. Starają się żyć normalnie. Mette-Marit studiuje dziennikarstwo, a Haakon prawo. Królewska rodzina na szczęście staje po stronie młodych. Do historii przechodzą zdjęcia z górskiego domku. W salonie przy wielkim kominku królowa Sonja klęczy na skórze z niedźwiedzia polarnego i zaśmiewa się z dziecięcych zabaw małego Mariusa. Media od razu podchwytują – synek Mette-Marit stał się ulubieńcem królowej! Król posuwa się jeszcze dalej: „Możemy ofiarować mu coś więcej niż opiekę”, mówi o Mariusie. „Możemy ofiarować mu miłość!”. Mette-Marit i jej syn stają się częścią norweskiego domu panującego.

Znowu mezalians

Skąd taka tolerancja u króla i królowej wobec niecodziennego wyboru ich syna? To proste – król Harald V i królowa Sonja sami musieli długo walczyć o akceptację dla swojej miłości. Sonja pochodzi z rodziny kupców – jej ojciec handlował odzieżą. Ojciec Haralda V, Olaf V, krzywo patrzył na ich związek. I choć młodzi pokochali się już w 1959 roku, 10 lat czekali na pozwolenie na ślub. W następnym pokoleniu mezalians nie jest już taką tragedią. Zmienił się świat, zmieniła się Norwegia. Dlatego ślub Haakona i Mette-Marit staje się prawdziwym norweskim świętem. Raptem pół roku po zaręczynach, 25 sierpnia 2001 roku, całe Oslo przystraja się na to wyjątkowe wydarzenie. W katedrze książę Haakon i Mette-Marit we wspaniałych strojach, on w mundurze przepasany szarfą, z szablą u boku, ona w białej, prostej, ale wykwintnej sukni z trenem ciągnącym się po ziemi. Piękni i wzruszający. Obrączki podaje im Marius przebrany za małego pazia. „Wasza miłość otworzyła nasze serca”, mówi biskup. I zwraca się do zapłakanej panny młodej: „Mówiąc »tak« swojemu przeznaczeniu, otwierasz nowy rozdział swojego życia. Idź za głosem serca”. Po ceremonii zaproszeni goście bawią się w pałacu królewskim. Młoda para tym razem nie pije i nie pali skrętów. O drugiej w nocy wymyka się z przyjęcia i wyrusza w swój miesiąc miodowy.

Zwykłe życie

Mieszkają w królewskiej rezydencji Skaugum na południowy zachód od Oslo. Córka, Ingrid Aleksandra, rodzi się 21 stycznia 2004 roku. Według zmienionej kilka lat wcześniej konstytucji Ingrid nabywa prawa do korony. Gdy jej ojciec zrezygnuje lub umrze, ona zasiądzie na norweskim tronie. Jej brat przychodzi na świat 3 grudnia 2005 roku. Dla książęcej rodziny zaczyna się zwyczajne życie. O ile takie życie można nazwać zwyczajnym. Choć oni bardzo się starają. Marius razem z księżniczką Ingrid Aleksandrą chodzą do tej samej państwowej szkoły w Skaugum. Mette-Marit w wywiadach odbrązawia życie z następcą tronu. Skarży się, że mąż bywa zamknięty w sobie, że w samolocie Haakon natychmiast zasypia, a ona boi się latać. O sobie mówi, że jest nieporadna, ciągle się o coś potyka, przewraca i ma siniaki. Ma też słabość do diademów. Ma już trzy i planuje kolejne. Stara się, aby ludzie widzieli w nich normalną rodzinę, ze zwykłymi wadami i zaletami. I Norwegowie kochają ją. Widzą jej serce i mądrość.

Wiedzą, że dziewczyna z ludu wykorzystuje swoją pozycję w szlachetnym celu. Aby pomóc potrzebującym. Razem z mężem założyła fundację pomagającą młodym imigrantom odnaleźć swoje miejsce w norweskim społeczeństwie. Jeździ po świecie, szukając ratunku dla chorych na AIDS. Wszyscy widzą w niej przyszłą królową. Cieszą się, że zasiądzie na tronie. To znaczy, cieszyli się. Teraz rozpaczają. Już nic nie będzie takie samo. Każde publiczne wystąpienie księżnej będzie naznaczone piętnem bólu. Każdy jej uśmiech podszyty będzie widmem śmierci. Jak uniosą to jej dzieci? Co przeżywa mąż? I jak my wszyscy poradzimy sobie, patrząc na jej powolną agonię w bólach?

Reklama

Tekst Roman Praszyński

Reklama
Reklama
Reklama