Upadek kamikadze – przez całe życie Tomasz Gollob ścigał się ze śmiercią. Kim jest człowiek, który do tej pory wygrywał?
„Tomek, trzymaj się!” - transparent z takim napisem wisi na płocie bydgoskiego szpitala, gdzie Tomasz Gollob, siedmiokrotny mistrz świata, leży na oddziale intensywnej terapii. Cała sportowa Polska wstrzymuje oddech. I ociera łzy. Legenda polskiego żużla z pękniętym rdzeniem kręgowym i obitymi płucami jest w bardzo poważnym stanie. Jego kariera roztrzaskała się na torze w Chełmnie 23 kwietnia. Doktor Cezary Rybacki, który od 30 lat opiekuje się polskim mistrzem nie pozostawia złudzeń:
Powrót do sportu jest niemożliwy. Kariera sportowa Tomasza Golloba zakończyła się w niedzielę – mówi Rybacki w TVN24.
Otwarty brzuch Tomasza Golloba
Nikogo nie ma przy wypadku. Wiadomo, że Gollob jechał śmiesznie wolno, raptem 10 km/h. Zjeżdżał po stoku i wtedy stracił panowanie nad kierownicą. Dlaczego? Być może dlatego, że zsunął się gumowy uchwyt z rączki kierownicy. Potwierdza to Kuba Przygoński, który ścigał się na motocyklach 20 lat. „Rzeczywiście zdarzają się sytuacje, w których gumowa rączka się zsuwa. Mam kilku znajomych, którzy mieli kontuzje właśnie przez taką niby błahą rzecz”- mówi Przygoński dla RMF24. Leżącego Golloba znajduje jego kolega, Wiesiek Wiśniewski, który rok temu sam roztrzaskał się o drzewo i był nieprzytomny.
Podbiegłem do niego i natychmiast go rozpoznałem, bo z Tomkiem się przyjaźnimy – mówi Wiśniewski mediom. - Zauważyłem, że ma otwarty brzuch. Tomek się ruszał. Zdjąłem mu okulary. Wtedy on złapał mnie za rękę i zapytał, co mu się stało. Powiedziałem mu: "Tomek, wywróciłeś się". To było wszystko.
Modlitwa ojca Tomasza Golloba
Z miejsca wypadku transportują mistrza do szpitala helikopterem. Trafia pod nóż profesora Marka Harata, wybitnego neurochirurga, który nie raz ratował go po kraksach. To on stabilizuje kręgosłup sportowca. Rdzeń jest uszkodzony, ale nie przerwany. Jest więc szansa na rehabilitację. Ale...
Nie można wykluczyć scenariuszu, że Tomasz Gollob nie odzyska czucia od linii klatki piersiowej w dół – wyrokuje doktor Harat.
To koniec dla sportowca. I dramat dla rodziny. Tomek jest w śpiączce farmakologicznej. Oddycha przez respirator. Potłuczone w wypadku płuca nie dają same rady. Przy jego łóżku całą noc czuwa ojciec. Modli się. Tomek tyle razy miał wypadki, zawsze wychodził z nich cało. Czy i tym razem wymknie się przeznaczeniu?
Bardzo chciałbym, żeby wrócił do sprawności, choćby częściowej. Jest silny i na pewno będzie walczył – mówi ojciec, Władysław Gollob.
Wierzy, że i tym razem syn zwycięży z przeciwnościami. Charakter ma tytanowy. Tylko dzięki temu jest najbardziej utytułowanym zawodnikiem na świecie.
Skąd się wziął Tomasz Gollob?
Urodził się w Bydgoszczy w 1971 r. Wychował w otoczonej złą sławą dzielnicy Londynek. Tam po raz pierwszy pokazał zadziorny charakter. Wdawał się w bójki. Koledzy mówili na niego „Diabeł”.
Twardzielem nauczyłem się być jeszcze w czasach młodzieńczych, mieszkając na bydgoskim Londynku. Zdarzało się być wciąganym do bramy – powiedział u Kuby Wojewódzkiego.
Po raz pierwszy wsiadł na motocykl, gdy miał siedem lat. Od tamtej pory motocykl stał się centrum jego życia. Zaczął wygrywać w latach 90. zeszłego wieku. Nie lubiano go na torze. Był gotów na wszystko, żeby wygrać. Jeździł ostro, ryzykował życie. Swoje i innych. W 1995 r. w londyńskim Hackney, podczas ostatniej rundy Grand Prix, pojechał tak niebezpiecznie, że doprowadził do upadku Craiga Boyce’a, australijskiego zawodnika. Boyce poderwał się z murawy wściekły i znokautował chłopaka z Bydgoszczy! Dostał za to karę pieniężna – złożyli się na nią pozostali żużlowcy, którzy mieli dość ryzykownych zagrywek Golloba. 15 lat później, gdy zwyciężając we włoskim Terenzano zapewnił sobie tytuł indywidualnego mistrza świata, zawodnicy gratulowali Tomkowi z serca. Wtedy był już kimś innym. Spokojnym, pewnym siebie zwycięzcą. Drugim Polakiem, który w historii żużla zdobył ten tytuł. Do tego triumfu doprowadził go ojciec, który był pierwszym menadżerem i doskonałym mentorem. Tomasz docenił ojca.
Tato powiedział, że zawody w Terenzano są najważniejszymi w mojej karierze. To mądry człowiek, który rozsądnie patrzy na wiele spraw. Nauczył mnie najważniejszych rzeczy – powiedział Tomasz po zwycięstwie.
Rodzina Tomasza Golloba
Mówią, że zaczął łagodnieć po ślubie z Brygidą w 1998 roku. Wtedy urodziła się ich córka, Wiktoria. Mistrz żużla wreszcie miał dla kogo żyć. Zdarzało się, że brał córkę na ręce, gdy wkraczał na podium, odbierając kolejny puchar. Wzruszający widok – mężczyzna, który właśnie po raz kolejny wywinął się śmierci, ściska w ramionach kruchą istotkę. Niestety, przed walką o mistrzostwo w Terenzano wybuchła bomba. Brygida wzięła Wiktoria i poszła z nią do tabloidu. Dziewczynka miała 12 lat.
Nie chcę go znać – wykrzyczała na łamach „Super Expressu” Wiktoria. - Nienawidzę go za to, że mnie nie kocha. Nic dla niego nie znaczę. Nigdy mnie normalnie nie przytulił. Zrobił to tylko, gdy w domu byli dziennikarze z kamerą.
Matka dołącza do oskarżeń. Podobno straszył ją bronią, znęcał się fizycznie i psychicznie. I podrobił jej podpis, zaciągając kredyt w banku. Wniosła przeciwko niemu sprawę do sądu. Sportowy świat zatrząsł się w posadach. Jaki naprawdę jest podziwiany na całym świecie mistrz motocykla? Tomasz Gollob wszystkiemu zaprzeczył. „To bzdury. Mam czyste sumienie”, powiedział.
Mieczem w mercedesa Tomasza Golloba
Na forach w Bydgoszczy plotkowano, że oboje z żoną się zdradzali. Że Gollob nie może założyć kasku, takie ma rogi. W sądzie toczyły się dwie sprawy. Jedna rozwodowa, druga o fałszowanie przez Golloba dokumentów w banku. I wtedy Brygida trafia do... szpitala psychiatrycznego! Zdarza się to po tym, jak wchodzi przez okno do mieszkania sąsiadów, chwyta miecz i demoluje ich samochód, myśląc, że to mercedes męża. Sprawa o znęcanie się nad rodziną cichnie. Sportowiec pokazuje się na Gali Sportowej z córką. Chce pokazać światu, że życie rodzinne się uspokoiło. A on jest dobrym ojcem.
Bardzo przeżywam rozwód syna – powie jego matka „Przeglądowi Sportowemu”. - Mam swoje zdanie, ale nie chcę o tym mówić. Dla mnie to za trudne. Zresztą o wszystkim dowiedziałam się z prasy. Tomek ukrywał to przede mną. Wiedział, że się zdenerwuję.
Nikt nie wie, co działo się za drzwiami domu Gollobów. Ale jedno jest pewne. W 2012 roku Sąd Okręgowy skazuje Golloba na 80 tysięcy kary za fałszowanie podpisu żony na dokumentach bankowych.
Wszystkie wypadki Tomasza Golloba
We wtorek po wypadku bydgoscy lekarze wybudzają go z farmakologicznej śpiączki.
Wydaje się, że coraz lepiej sobie radzi. Dzisiaj będziemy rozpoczynać ponowną naukę przełykania, pojenia, odżywiania się drogą doustną. Jego stan stabilizuje się i poprawia – mówi ordynator Robert Włodarski.
Tomasz Gollob jest mistrzem w przeżywaniu wypadków. Miał trzy operacje kręgosłupa, sparaliżowaną rękę, stracił palec. Zwykłych złamań nie warto liczyć. W 1995 roku Szwed Peter Karlsson wpada mu na plecy – pierwszy uraz kręgosłupa.
Cztery lata temu Anglik Tai Woffinden wjeżdża w niego na torze w Goeteborgu. Motocykl Anglika uderza go w głowę. Jest źle.
Dokuczały mi kręgi czwarty, piąty i siódmy, natomiast ręka była sparaliżowana – wspomina Tomasz Gollob.
Wypadek we Wrocławiu podczas finału Złotego Kasku ogląda w telewizji jego matka. Tomasz uderza w motocykl innego zawodnika i wpada na drewnianą bandę. Przebija ją głową, leci jeszcze kilka metrów i uderza biodrem z metalowy słupek. Traci przytomność. Od tamtej pory matka nie ogląda jego startów.
Niebezpieczeństwo nie grozi mu tylko na torze. W 2000 roku jego srebrny mercedes, który prowadzi zaprzyjaźniony taksówkarz ma czołowe zderzenie. Gollob ma złamany obojczyk z przemieszczeniem i odpryskami. Siedem lat później jego ojciec pilotuje awionetkę i zahacza o drzewo podczas lądowania. Kolejny uraz kręgosłupa.
Żużel to sport dla kamikadze – powtarza Gollob. I ma rację. Zwłaszcza dziś widać to dobrze.
Pomoc dla Tomasza Golloba
Cała Polska myśli o poszkodowanym mistrzu. We wtorek wieczorem wokół Stadionu Narodowego odbył się dla niego bieg wsparcia. Sportowcy dodają mu otuchy. Był tam też Robert Korzeniowski, jego przyjaciel.
Mam nadzieję, że będziemy mogli jeszcze pójść na piwo. Nawet nie na piwo, po prostu chciałbym sobie gdzieś z nim pójść – powiedział Korzeniowski.
Grudziądzki Klub Motorowy pod hasłem #MistrzJestJeden rozpoczął zbiórkę pieniędzy na leczenie Tomka. Wkrótce ruszy też sprzedaż koszulek oraz smyczy. Każdy może się dołożyć.
Myślą o nim kibice, myślą bliscy i przyjaciele. I wszyscy wciąż są w szoku. Jednym z nich jest Robert Kempiński, trener Golloba.
Ciągle zerkam na telefon i chcę zadzwonić do Tomka i przypomnieć mu, że w czwartek mamy trening. Nie mogę uwierzyć, że ten wypadek się zdarzył.