Jagna Marczułajtis pokazała wzruszające nagrania z niepełnosprawnym synem...
4-letni Andrzej dokonał niemal niemożliwego
Jagna Marczułajtis dała się poznać opinii publicznej jako świetna snowboardzista i polityk. Prywatnie 41-latka jest jednak przede wszystkim mamą trójki dzieci: 16-letniej Jagody, 10-letniej Igi i czteroletniego Andrzeja. Chłopiec od urodzenia cierpi na nieuleczalną chorobę – pachygyrię. Mimo wrodzonej wady ośrodka układu nerwowego, która sprawia, że malec jest niepełnosprawny, jego mama stara się, by żył normalnie jak inne dzieci.
Niepełnosprawny syn Jagny Marczułajtis na nartach. Wideo
Mama chorującego na pachygyrię 4-latka zabrała go na ferie w polskie góry. Snowboardzistka zatrudniła wykwalifikowanego trenera, który był opiekunem dziecka polityk podczas zjazdów z góry. „Nie ma rzeczy niemożliwych. Mój 4 letni niepełnosprawny syn dziś pierwszy raz w życiu był ze mną na nartach”, napisała szczęśliwa mama w jednym z tweetów. „Granice są po to, aby je przekraczać. Da się! Szok i wzruszenie! Dziękujemy”, dopisała w innym.
Wzruszające wideo sprawiło, że duże grono pogratulowało Jagnie Marczułajtis tak wielkiego oddania dziecku oraz po prostu cieszyło się wraz z nią, że 4-letni Andrzej mógł poczuć, jak to jest uprawiać sport tak bliski jego mamie. Wśród komentujących pojawili się między innymi koleżanki z Platformy Obywatelskiej – Roża Thun i Izabela Leszczyna.
Na czym polega pachygyria?
Kilka lat temu Jagna Marczułajtis udzieliła emocjonalnego wywiadu, w którym opowiedziała o tym, na czym polega wrodzona wada jej syna oraz jak się o niej dowiedziała. „Zatrzymał się w rozwoju fizycznym na poziomie piątego miesiąca. Nie ma leku na tę chorobę, możemy tylko liczyć na efekty codziennej rehabilitacji. Na początku nie wiedzieliśmy, że coś mu dolega. Urodził się upragniony syn, wszystko było świetnie, przychodziła położna, nic nie widziała. Ale mnie się nie podobało, że dziecko jest płaczliwe, że ma kłopoty ze snem, a jak śpi, to niespokojnie”, opowiedziała sportsmenka w rozmowie z Rzeczpospolitą. „Karmiłam piersią, jak wcześniej córki. Ale jemu coś nie pasowało. Jak nie trzymał główki po trzech miesiącach, to zaczęłam się martwić. Z trzymiesięcznym bobasem to się biega po domu na ręku, w drugim trzymając chochlę i mieszając zupę. A Kokos leciał przez ręce. Zaczęłam szukać informacji, chodzić po neurologach. W końcu w rezonansie magnetycznym stwierdzono pachygyrię. Zaczęłam się uczyć, co to w ogóle jest. A teraz staram się z tym żyć, wytłumaczyć sobie wszystko”, dodawała.
Zobaczcie piękne nagranie z zimowego wyjazdu, na którym trudno się nie wzruszyć.