Reklama

Vincent Lambert nie żyje. Mężczyzna przez 11 lat był w stanie wegetatywnym. Od 2013 roku część jego rodziny walczyła o odłączenie od aparatury sztucznie podtrzymującej życie. Po latach procesów sąd podjął ostatecznie decyzję i 2 lipca zaprzestania podawania wody oraz karmienia przez sondę. Do końca podawano mu jednak leki przeciwbólowe i uspokajające. „Vincent Lambert zmarł w czwartek o godzinie 8:24 w Szpitalu Uniwersyteckim w Reims”, poinformował Francois Lambert, bratanek zmarłego w rozmowie z agencją AFP.

Reklama

Kontrowersje wokół śmierci Vincenta Lamberta

Życie Vincenta Lamberta było sztucznie podtrzymywane od tragicznego wypadku, jakiemu uległ w 2008 roku. Nie było szans na jego powrót do zdrowia. Jego serce i płuca pracowały, ale mózg obumarł. W 2013 roku personel medyczny oraz żona pacjenta zdecydowali, że przestaną „w sztuczny sposób podawać mężczyźnie pożywienie”.

Rodzina Lamberta podzieliła się – część chciała pozwolić mu odejść, pozostali, w tym rodzice i ich prawnicy, zaciekle walczyli o utrzymanie go przy życiu. Lekarze cztery razy rozpoczynali już procedurę odłączenia aparatury, ale za każdym razem dostawali polecenie, by podłączyć ją z powrotem. Niedawno sąd podjął ostateczną decyzję. 2 lipca życie Lamberta przestało być podtrzymywane.

Kilka dni temu krewni zmarłego oświadczyli też, że po latach walki rodzice Vincenta pogodzili się z decyzją. Teraz jednak mówi się, że będą dążyli do przeprowadzenia sekcji zwłok przez niezależnych lekarzy, by sprawdzić, czy do śmierci syna na pewno doszło z przyczyn naturalnych.

Reklama

Sprawa Vincenta Lamberta poruszyła ludzi na całym świecie. Na nowo rozpoczęła publiczną dyskusję o eutanazji, godności ludzkiego życia i granicach wolności. Organizowane były liczne protesty. Do sprawy odniósł się również papież Franciszek. „Módlmy się za chorych, którzy zostali opuszczeni i pozostawieni, aby umarli. Lekarze mają służyć życiu, a nie je przerywać”, napisał na Twitterze.

HO/East News
Reklama
Reklama
Reklama