Krystyna Janda w żałobie. Zmarła ukochana mama aktorki…
Gwiazda dowiedziała się o tym tuż po zakończeniu spektaklu...
To dla niej ogromny cios. W miniony weekend Krystyna Janda pożegnała ukochaną mamę Zdzisławę, która za miesiąc skończyłaby 90 lat. Aktorka dowiedziała się o tym smutnym fakcie tuż po zakończeniu spektaklu 32 omdlenia, który grała w Teatrze Polonia....
Nie żyje mama Krystyny Jandy. Pani Zdzisława odeszła w wieku 90 lat
Za miesiąc miała obchodzić 90. urodziny, do których obchodów cała rodzina przygotowywała się od jakiegoś czasu. Według relacji dziennika Fakt, nikt nie spodziewał się śmierci pani Zdzisławy. Gdy Krystyna Janda wychodziła w weekend do pracy w teatrze, była przekonana, że po powrocie zastanie mamę w takim stanie, w jakim ją pozostawiła. Niestety, stało się inaczej...
Aktorka dowiedziała się o śmierci Pani Zdzisławy po spektaklu 32 omdlenia, w którym gra z Jerzym Stuhrem.
„Gdy ucichły brawa i opadła kurtyna aktorkę poinformowano o śmierci ukochanej mamy”, podaje tabloid.
Krystyna Janda o relacji z mamą Zdzisławą w wywiadzie dla VIVY!
Obie od lat mieszkały w domu w Milanówku. Mama była dla Krystyny Jandy ogromnym wsparciem, pomagała jej m.in. w wychowywaniu synów Adama oraz Jędrzeja. Gdy aktorka poświęcała się pracy, pani Zdzisława doglądała domowego ogniska i dbała o wszystkich domowników. Tak aktorka mówiła o ich relacji w rozmowie z Elżbietą Pawełek dla VIVY! w grudniu 2018 roku.
Kiedy urodziła mu Pani dwóch synów w niedużych odstępach, nie przeraziła się, że to być może koniec kariery?
Nie. Powiedziałam wtedy mojej mamie, która akurat przeszła na emeryturę, że musimy razem zamieszkać i liczę na jej pomoc. I mama sprawdziła się w 155 procentach. Okazała moim synom tyle miłości i poświęciła im tyle uwagi, że sama chyba nie byłabym w stanie im tego dać. Na tym polegało moje szczęście. Zresztą tak jest do dzisiaj.
Ma Pani z nią świetny kontakt i traktuje jak przyjaciółkę, a nawet powierniczkę?
Broń Boże, matce nie powierzyłam żadnej tajemnicy! Za bardzo ją kocham (śmiech). Nie, nie. Mama wie o samych dobrych rzeczach, ma się nie martwić. Zdjęłam jej z głowy wszystkie problemy finansowe. Jak tylko mogę, staram się jej pomóc w jej sprawach zdrowotnych. Oddałabym wszystko, żeby tylko żyła jak najdłużej i w dobrej kondycji. Ale ani nie zasmucam jej, ani nie zaśmiecam jej głowy problemami. Naprawdę.
Czy nie chciałaby Pani ułatwić sobie życia i zamienić domu w Milanówku na wygodny apartament w Warszawie, gdzieś blisko teatru Polonia?
Nie, dopóki żyje moja mama, to absolutnie niemożliwe. Mieszkamy tam od 28 lat i nie sprawiłabym jej przykrości przeprowadzką. Kocha Milanówek, zresztą wszyscy kochamy ten dom. Oczywiście, to ja ponoszę tego koszty, bo dojeżdżam codziennie do pracy a wracam nocami 35 km. Ale żebyśmy mieli gdzie się spotkać, żeby święta były takie jak zawsze, ten dom, to miejsce na ziemi musi istnieć i należeć do nas. Jesteśmy ciągle dużą rodziną, do tego w domu są cztery psy, a do niedawna były też dwa koty
Mama Krystyna Jandy, Pani Zdzisława:
Krystyna Janda z mamą Zdzisławą i córką Marią: