Trudno wyobrazić sobie, co teraz czują jej najbliżsi. Maja Borkowska, dziennikarka związana przez 20 lat z radiową Trójką, zmarła po trudnej walce z chorobą. Informację o jej śmierci podała rodzina za pośrednictwem Facebooka. „Maja przegrała walkę”, napisali.
Maja Borkowska nie żyje. Przegrała walkę z chorobą
Gdy w listopadzie zeszłego roku trafiła do szpitala po tym, jak zemdlała w sklepie, nie podejrzewała, że będą to ostatnie miesiące jej heroicznej walki o życie. Niestety, najbliżsi Mai Borkowskiej, dziennikarki przez 20 lat związanej z programem trzecim Polskiego Radia, zamieścili na jej profilu na Facebooku dramatyczny wpis.
„Z ogromnym żalem informujemy, że Maja przegrała walkę z okrutną chorobą. O terminie pogrzebu poinformujemy jutro. Mama I siostra”, napisano.
Znajomi Mai Borkowskiej nie wierzą w to, co się stało. Pod wpisem składają rodzinie wyrazy współczucia.
„Tak mi przykro 😔... Najszczersze wyrazy współczucia dla was wszystkich kochani... Łączymy się z Wami w bólu i modlitwie... 🙏🙏🙏😭😭😭”, „Słowa łamią się na języku... Przyjmijcie proszę wyrazy współczucia 😔”, „Serdeczne wyrazy współczucia dla rodziny. Nie wiem co napisać. Maju, byłaś taka dzielna, probowałaś zachować poczucie humoru nawet wobec tej choroby”, piszą poruszeni.
Choroba Mai Borkowskiej
Trzeciego listopada zamieściła na swoim profilu na Facebooku wpis, w którym poinformowała, że zemdlała w sklepie i trafiła do szpitala.
„Zemdlałam wczoraj w sklepie (już trudno, co zrobić). Przemiła pani powiedziała, że jest pielęgniarką i troskliwie się mną zajęła, układając w pozycji bezpiecznej na podłodze. W tym czasie pan z obsługi dzwonił po pogotowie.
No i leżę tak na tej podłodze i słyszę jak pan mówi do telefonu: "Klientka zasłabła (...) W średnim wieku". Więc podnoszę z trudem głowę i syczę: "W średnim wieku???". Na to pani, która się mną opiekowała: "Nie, nie! Jest pani młoda! Proszę leżeć!" 😍 #kurtyna #przygodyPannyMajci”, relacjonowała z właściwym sobie poczuciem humoru.
Niestety, pięć dni później potwierdziła, że po badaniach podjęto decyzję o zatrzymaniu jej w szpitalu na dłużej.
„A, zapomniałam Wam powiedzieć, że już mnie stąd nie wypuścili po tych poniedziałkowych badaniach 😕#dzieńpiąty #baaardzodługiweekendwszpitalu #jaknieidzietonieidzie”, napisała.
Maja Borkowska miała raka piersi.
Kim była Maja Borkowska? Praca, rodzina, blog
Od 1996 roku była związana zawodowo z radiem. Przygotowywała w nim poranną audycję „Zapraszamy do Trójki”, w której m.in. rozmawiała z publicystami, a także „Informator kulturalny” i „Komentatorów”, zaś w weekendy była odpowiedzialna za poranne przeglądy prasy. Mimo że była to jej wielka pasja i świetnie odnajdowała się w roli redaktorki, w 2016 roku podjęła decyzję o odejściu z Trójki. Nie ukrywała, że było to motywowane zmianami, jakie zaszły w strukturach władzy publicznego nadawcy po wyborach parlamentarnych w 2015 roku.
„Może 20 lat to już zbyt długo? Może nie powinno się kochać czegoś aż tak mocno... Ale to było moje miejsce na ziemi. Moje radio. A przede wszystkim było i jest to radio Słuchaczy i to Im należy się największy szacunek. Dziękuję za wszystko”, pisała wówczas.
Po odejściu z Trójki pracowała w Polskim Radiu 24, w którym przygotowywała i czytała serwisy informacyjne. Pracowała tam do lutego 2018 r.
Prywatnie była wielbicielką formacji The Beatles, kryminałów, starego kina oraz malarstwa surrealistycznego. Ceniła twórczość Salvadora Dalego i Zbigniewa Herberta. Miała również koty.
„Faworki pożeram na kilogramy i popijam multiwitaminowym sokiem”, zwierzała się.
Choroba Mai Borkowskiej. Dziennikarka miała raka
O tym, jak wyglądała walka z nowotworem, pisała na swoim blogu. Nie ukrywała przy tym, że zmagania z chorobą skłaniały ją do refleksji na temat ulotności chwil i upływającego czasu.
„Jeśli sam jesteś po »zdrowotnych przejściach«, zaczynasz też zastanawiać się nad czasem, który tobie pozostał. Czy zmienić coś w swoim życiu? Czy rzucić wszystko i zacząć od nowa? Czy może przestać się wreszcie przejmować wszystkim i na każdym kroku? Przestać rozważać każde słowo przed jego wypowiedzeniem? Zwłaszcza, gdy chodzi o ludzi nam bliskich. Czy śmierć kogoś, kto zasługuje na twoją pamięć, powinna czegoś uczyć? Pewnie tak”, zastanawiała się.
Dodała, że w niej zrodziła się potrzeba pogłębienia relacji z najbliższymi.
„Na przykład tego, żeby mówić ludziom, jak są dla nas ważni. Jak cenimy ich pomoc, ich przyjaźń, ich obecność w naszym życiu. Tyle się mówi o tym, że dopiero po czyjejś śmierci uświadamiamy sobie, ilu rzeczy nie powiedzieliśmy tej osobie. Ilu gestów nie wykonaliśmy. Sama wiele razy tego doświadczyłam. I chyba nawet rzecz nie w tym, żeby żałować słów wypowiedzianych, bo skoro padły najwyraźniej też były potrzebne. Rzecz w tym, żeby nie wstydzić się wyrażać emocji", pisała.
W innym wpisie snuła również refleksję na temat pamięci, przemijania i utrwalania wspomnień.
„Człowiek nie jest samotną wyspą. To sprzeczne z jego naturą. Zawsze będzie potrzebował innych, a oni jego. Zawsze potrzebne będą najdrobniejsze gesty i słowa. I żeby tak jeszcze umieć żyć naprawdę! Pełną piersią. Ilu z nas faktycznie to potrafi? Ilu z nas pod koniec życia będzie mogło powiedzieć, że nie żałuje niczego? Jak się tego nauczyć? Ktoś, kto odchodzi w sile wieku, jest aktywny niemal do ostatnich dni, i niemal do końca potrafi pomóc drugiej osobie, może być dobrym kierunkowskazem. A może po prostu wystarczy pamiętać, że nic nie jest na zawsze?”, pytała retorycznie.
„Pamięć jest ważna, dzięki niej ludzie nie znikają całkowicie z naszego życia. Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje”, apelowała po śmierci kolegi, dziennikarza Andrzeja Godlewskiego.
Maja Borkowska przegrała walkę z chorobą nowotworową:
Przez lata była związana z Radiową Trójką: