Reklama

To ogromna tragedia dla bliskich muzyka i duży szok dla opinii publicznej. Justin Carter zmarł w wieku zaledwie 35 lat. Muzyk nieszczęśliwie postrzelił się na planie nowego teledysku. Niestety, nie udało się go uratować...

Reklama

Justin Carter nie żyje. Muzyk country zmarł w wieku 35 lat

21 marca amerykańskie media poinformowały o śmierci wschodzącej gwiazdy country, Justina Cartera. 35-latek nagrywał w minioną sobotę teledysk do nowego utworu w jednym z apartamentów w Teksasie i na skutek nieszczęśliwego wypadku postrzelił się z broni, która miała być jedynie rekwizytem. Kula trafiła w oko, zaś rana okazała się śmiertelna.

Swojej rozpaczy w rozmowie z Fox News nie ukrywała jego matka. „Był wspaniałym artystą. Mamy nadzieję, że ludzie go nie zapomną”, podkreśliła ze łzami w oczach Cindy McClellan.

Dodała, że w najbliższych planach Justina Cartera była trasa koncertowa po dziesięciu stanach USA.

Przyczyny śmierci Justina Cartera

Według informacji podanych przez policję, broń w momencie wystrzału znajdowała się w kieszeni 35-latka. Zapłon nastąpił samoistnie. Zdumienie opinii publicznej budzi fakt, że pistolet miał być jedynie atrapą, wykorzystaną na potrzeby teledysku, zaś okazał się nie tylko prawdziwą bronią, lecz także był naładowany i odbezpieczony.

Reklama

Utworem, który miał utorować Justinowi Carterowi drogę na szczyt była piosenka Love Affair, wydana na początku marca

Instagram @justincarter
Youtube @justincarter
Reklama
Reklama
Reklama