Reklama

Niespełna dwa tygodnie temu w swoim domu na Roztoczu umarła Kora. Artystka, ikona, legenda polskiej sceny muzycznej po pięciu latach przegrała walkę z chorobą. Pogrzeb Olgi Jackowskiej odbył się po kilkunastu dniach, ósmego sierpnia na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Wokalistkę pożegnała rodzina, przyjaciele, gwiazdy i tłumy oddanych fanów.

Reklama

Wyjątkowa Kropka nad i

Na ostatnie pożegnanie Kory przyszła także Monika Olejnik. Pogrążona w żałobie dziennikarka wieczorem nie zrezygnowała z prowadzenia Kropki nad i w stacji TVN24. W publicystycznym programie Olejnik zawsze rozmawia o polityce, ale tym razem zrobiła wyjątek i zaprosiła do siebie Zbigniewa Hołdysa, Milo Kurtisa, Muńka Staszczyka i Artura Rojka, aby móc wspomnieć Korę.

„Myślę, że historia cały czas krąży. To, co pisała Kora, doskonale odpowiadało temu, co się działo kiedyś, jak i odpowiada temu, co się dzieje dzisiaj i będzie odpowiadało temu, co się zadzieje za chwilę. Myślę, że zawsze będziemy mieć sytuacje, w których jej słowa, które stały się słowami ponadczasowymi, tak jak słowa wielu wykonawców, których słuchamy dzisiaj, pomimo tego że minęło 30, 40 lat – doskonale sprawdzają się w dzisiejszych czasach. (…) Miała w sobie silny bunt, była mocno niezależna. Zawsze podkreślała, że jest dla siebie panią losu. Wszystko miała pod kontrolą”, powiedział Artur Rojek.

Z kolei Muniek Staszczyk nazwał zespół Maanam zespołem „europejskiego formatu gotowym zawładnąć rynkiem w Europie”. „Kora podniosła poziom tekstów. Była pełna wolności. Nie znosiła hipokryzji, serwilizmu, propagandy”, zaczął Muniek. Jego wypowiedź przerwał mu Rojek, który odparł, że Kora była taka w stosunku do wszystkiego. Nie tylko do dużych tematów, ale i codziennych. „To, jak ją zapamiętałem, jak o czymś opowiadała, to robiła to w taki mocny, zdecydowany sposób, jakby coś było naturalną rzeczą, że tak musi być, a nie inaczej. W czym, oczywiście, miała totalną rację”, dodał Rojek.

Zbigniew Hołdys wspomniał świetny występ Olgi w Opolu w 1980 roku, gdzie zaprezentowała Boskie Buenos. „Wyskakuje na krótko obcięta dziewczyna, która takim dziwnym, kocim krokiem porusza się po scenie. Mimo że mieliśmy poetów wspaniałych, piszących teksty, to wystrzał jej, także literacki, to był strzał kompletnie z innej planety. Mnie zaczęło bić mocniej serce, bo zobaczyłem, że ktoś wytrychem otworzył drzwi i możemy wbiegać”, skomentował.

Milo Kurtis artystkę znał najdłużej. Muzyk razem z Markiem Jackowskim założył zespół Maanam, do którego dołączyła Olga. „Dla nas ten PRL był kolorowy. Nie był szary. Dla kogoś z zewnątrz może był szary, ale żyliśmy tylko wśród kolorowych ludzi w tej komunie w Ożarowie, gdzie mieszkaliśmy. Tam Kantor przyjeżdżał, Grotowski i tak dalej. (…) To, o czym Kora śpiewała, to się dzieje od tysięcy lat i jeśli przetrwamy, będzie działo się przez kolejne setki lat. Ona po prostu to opisywała”, wyznał.

mirosław stępniak/fotonova
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama