Natasza Urbańska szczerze o pierwszym spotkaniu z Januszem Józefowiczem
„Zobaczyłam cię na castingu do „Metra”, chodziłam jeszcze do podstawówki”
- Redakcja VIVA!
Nauczyciel, autorytet, odkrywca”, mówi o nim Natasza. Kiedy zobaczyła go pierwszy raz – na castingu do „Metra” – chodziła jeszcze do podstawówki. Janusz odesłał ją wtedy z powrotem do szkoły. Po pewnym czasie sam zaprosił Nataszę na przesłuchanie. I do swojego życia. A które z nich jest… mistrzem w życiu prywatnym, Natasza Urbańska i Janusz Józefowicz zdradzają Krystynie Pytlakowskiej.
Natasza Urbańska i Janusz Józefowicz wspominają pierwsze spotkanie
To ile lat jesteście razem?
Janusz: Po ślubie 13.
Natasza: Pierwszy raz zobaczyłam cię na castingu do „Metra”, chodziłam jeszcze do podstawówki.
I Janusz Józefowicz odesłał Cię z powrotem do szkoły?
Natasza: Dokładnie.
Janusz: Ale potem przyszłaś do Buffo.
Natasza: Pamiętam to jak przez mgłę. Janusz powiedział, że tworzy jakiś teatr muzyczny i zaprosił mnie na casting. „Na pewno nas znajdziesz”, powiedział. Byłam zła, obrażona, a jednak przyszłam.
To już 30 lat temu.
Janusz: Naprawdę? Chryste!
Natasza: Później zobaczyłam cię na Broadwayu. Opowiadałeś o przygotowaniach do premiery, a ja byłam wściekła, że nie jestem z wami. A powinnam tam być…
Janusz: No tak, zdawałaś do drugiej obsady! A ja szukałem cię w materiałach archiwalnych z castingów do pierwszego „Metra”. Pamięć bywa zawodna…
Natasza: Gdy przyszłam po raz drugi, Janusz powiedział, że mnie pamięta. A byłam już kompletnie zmieniona, przefarbowałam włosy, obcięłam je, a on siedział na balkonie i powiedział: „Miałaś dłuższe włosy”.
Janusz: Coś próbowałaś, tańczyłaś. Miałaś na sobie za duży biały T-shirt i wysoko machałaś nogami.
A jednak los nie pozwolił Wam się w życiu zagubić.
Natasza: Nie wiem, czy to los, czy przeznaczenie, a może mój tata, który mnie przekonał, żebym drugi raz spróbowała. A w mojej głowie trwała rewolucja: przecież ci młodzi ludzie zdobyli cały świat! Nie potrafiłam sobie nawet wyobrazić, jak żyć po takim sukcesie. Byłam jednak za młoda, żeby móc w tym uczestniczyć. Zresztą na ten pierwszy casting też nie poszłam z własnej woli, towarzyszyłam koleżance, 13-letniej łyżwiarce, która miała ambicję wyruszenia na Broadway. A kiedy się już dostałam do „Metra” za drugim razem, poczułam ogromną satysfakcję i zrozumiałam, jaki ogrom pracy przede mną.
Byłaś artystką od urodzenia? W domu śpiewałaś i tańczyłaś?
Natasza: Byłam gimnastyczką. Wtedy nie było szkół tanecznych czy wokalnych. Na castingu nie wiedziałam, jaką piosenkę zaśpiewać. „Wlazł kotek na płotek” (śmiech)?
Janusz, pamiętasz, co zaśpiewała Natasza?
Janusz: Nie, bo chyba Janusz Stokłosa ją przesłuchał, nie ja. Zapamiętałem Nataszę z eliminacji tanecznych.
Natasza: Byłam zachwycona absolutnie rewolucyjnym tańcem w „Metrze”. Całe godziny spędzałam, żeby nauczyć się tej choreografii – zresztą bardzo trudnej.
Tak, ale mieliśmy rozmawiać o wieloletniej Waszej miłości, a nie o pracy.
Janusz: U nas są to dwie sprawy nierozdzielne. I chociaż starałem się unikać sytuacji miłosnych w pracy, po raz kolejny nie udało mi się nad tym zapanować.
Natasza: Z mojej strony jednak była to fascynacja. Kompletna fascynacja mężczyzną.
(...)
Ale to nie jest tak, że cały czas jesteście w sobie zakochani. Zakochanie a miłość to dwie różne sprawy.
Janusz: To prawda. Parę razy się w życiu zakochałem i parę razy mi przeszło. A między nami… Nie ma monotonii. Bo najbardziej związkowi zagraża chyba nuda. I schematyzm. A my żyjemy dynamicznie i nie jesteśmy na siebie skazani. Natasza nie musi wisieć mi na ramieniu, a ja nie muszę ciągnąć jej za sobą. Robi swoje projekty, ja swoje. Myślę, że u nas najważniejsze jest to, że możemy być ze sobą, nie będąc na siebie skazani. Cieszę się, gdy coraz większy sens ma to, co Natasza robi. Zawodowo.
Natasza: Zawodowo zawsze liczę się z twoim zdaniem. Niełatwo znaleźć człowieka w świecie show-biznesu, który potrafi ci powiedzieć prawdę w oczy. Tym bardziej cenię szczerość.
(...)
Często słyszysz od Janusza: „Kocham cię”?
Janusz: Nie pijemy sobie z dzióbków.
Natasza: Ja to czuję…
Janusz: Takie słowa wypowiadane zbyt często dewaluują się. Tak myślałem do niedawna. Jak mój ojciec wstydziłem się czułości. Czułość jest taka niemęska. Teraz żałuję, że tak rzadko przytulałem się do taty. Staram się do dzieci częściej przytulać i trochę częściej nazywać to, co czuję.
Cały wywiad z Nataszą Urbańską i Januszem Józefowiczem w nowej VIVIE! od 11 lutego w punktach sprzedaży w całej Polsce i w formie e-wydania na hitsalonik.pl.
Co jeszcze w nowej VIVIE! 3/2021?
Jak oni się kochają! Pary z najdłuższym stażem w polskim show--biznesie: Ścibakówna i Englert, Stuhrowie, Cichopek i Hakiel, Olbrychscy, Chotecka i Pazura, Segda i Radwan…
Przemysław Kossakowski - człowiek wielu talentów: pan od rysunków, podróżnik, dziennikarz, dokumentalista, a może wkrótce… art terapeuta.
Czy Otylia Jędrzejczak śni o pływaniu, czy marzy o sportowej karierze dla dzieci i jak udało jej się zbudować partnerski związek z narzeczonym Pawłem?
Zmieniły bieg historii sztuki: Dora Maar, Gala, Emilie Flöge, Maria Balowa, Jadwiga von Unrug… Muzy genialnych malarzy.