Reklama

Natalia Samojlik to polska aktorka telewizyjna i teatralna. Znana jest przede wszystkim z seriali, takich jak M jak miłość czy też Barwy szczęścia. Od 2018 roku jest związana z Teatrem Powszechnym im. Jana Kochanowskiego w Radomiu. Na przestrzeni ostatnich dni aktorka doświadczyła dotkliwej tragedii. Z powodu choroby COVID-19 straciła zarówno tatę, jak i dziadka. "Covid naprawdę zabija. Państwo nie działa", napisała w emocjonalnym poście na Facebooku.

Reklama

Gwiazda "M jak miłość" straciła przez koronawirusa zarówno tatę, jak i dziadka

Z powodu stale rozwijającej się pandemii koronawirusa aktorka, jak i cała jej rodzina zmuszona była pożegnać aż dwie bliskie osoby praktycznie w tym samym czasie. Natalia Samojlik ze smutkiem poinformowała o śmierci swojego taty i dziadka w mediach społecznościowych. "Wczoraj odbył się pogrzeb mojego taty, Piotra Samojlika i dziadka. Chorowali na COVID-19. Dziadek zmarł w czwartek, tata w niedzielę", napisała w piątek, 16 października.

Aktorka nie ukrywa swojego żalu do państwa, które "jest do walki z tą straszną chorobą zupełnie nieprzygotowane". Zakażeń wirusem SARS-CoV-2 w Polsce przybywa w zastraszającym tempie. Do tej pory na COVID-19 w naszym kraju zachorowało blisko 180 tys. osób, z czego ponad 3,5 tys. straciło życie. Liczby te rosną co raz to szybciej. Tymczasem w polskich szpitalach brakuje zarówno miejsc dla chorych, jak i personelu, który byłby w stanie im pomóc.

"W moim poście nie oceniam pracy lekarzy, którzy są zupełnie bezradni wobec braku jakichkolwiek sensownych procedur. Ochrona zdrowia nie może działać dobrze, jeśli zupełnie nie działa państwo", napisała Natalia Samojlik. Tata aktorki chorował na COVID-19 przez trzy tygodnie. W tym czasie miał zaledwie dwie telewizyty lekarskie, których jedynym efektem było przepisanie antybiotyku. O pozytywnym wyniku testu na koronowirusa Piotr Samojlik dowiedział się dopiero po czterech dniach od jego wykonania.

"W tym czasie odsyłano mnie, podając coraz to inne numery telefonów. Radzono czekać na wynik testu. Nikt, pomimo moich błagań, nie przyjechał taty zbadać, nie chciano przysłać karetki. Informowano mnie jedynie, że w szpitalach nie ma miejsc", napisała z żalem jego córka. Tymczasem stan jego zdrowia jedynie się pogarszał. "Tata słabł, coraz trudniej oddychał, skarżył się na ból całego ciała. Mogłam mu towarzyszyć stojąc pod balkonem, podając jedzenie i czekając na wynik testu. Tata zmarł w niedzielę. Nie miał chorób współistniejących".

Reklama

Pandemia koronawirusa w Polsce dotyka setek tysięcy obywateli. "Możemy się spodziewać, że dziennie w Polsce tak naprawdę mamy trzydzieści parę do czterdziestu tysięcy nowych infekcji", mówił dla Faktów TVN-u prof. dr hab. Andrzej Fal. Niestety, w obliczu niewydolności polskiej służby zdrowia spowodowanej zbyt dynamicznym wzrostem liczby zakażeń koronawirusem, podobne tragedie przechodzi wielu Polaków. Zarówno Natalii Samojlik, jak i całej jej rodzinie pragniemy przekazać najszczersze wyrazy współczucia.

Wczoraj odbył się pogrzeb mojego taty Piotr Samojlik i dziadka. Chorowali na Covid 19. Dziadek zmarł w czwartek, tata w...
Opublikowany przez Natalię Samojlik Piątek, 16 października 2020

Reklama
Reklama
Reklama