Natalia Partyka
Fot. Szymon Szcześniak/LAF AM
O TYM SIĘ MÓWI

Natalia Partyka nigdy się nie poddała. Udowodniła, że osoby z niepełnosprawnością również osiągają sukcesy w sporcie

Jest przykładem dla wielu osób

Karol Sowa 27 lipca 2022 17:15
Natalia Partyka
Fot. Szymon Szcześniak/LAF AM

Urodziła się bez prawej ręki, ale nigdy nie dawała sobie taryfy ulgowej. Nie zamierzała się poddać. Dzisiaj jest bohaterką oraz autorytetem dla wielu. Udowadnia, że ciężka praca prowadzi do wielu zwycięstw. Jej niepełnosprawność w niczym jej nie przeszkadza. Pokazuje, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych. Poznajcie niezwykłą historię Natalii Partyki.

Natalia Partyka - początek kariery

Natalia Partyka urodziła się w Gdańsku w 1989 roku. Już od pierwszych dni nie miała łatwo, ponieważ na świat przyszła bez prawego przedramienia, ale nigdy nie zamierzała się poddać. W wieku 7 lat rozpoczęła swoją przygodę z tenisem stołowym. Jak to się zaczęło? Główną przyczyną była jej siostra, która jako pierwsza miała styczność z tym sportem. Rodzice namówili małą Natalię, żeby również spróbowała swoich sił w tenisie stołowym. Postanowiła ciężko pracować, gdy dostrzegła, że za każdym razem przegrywa ze swoją siostrą. Nie chciała być od niej gorsza, więc przykładała się do każdej następnej rozgrywki. Z dnia na dzień rozwijała swoje umiejętności. Po kilku latach dołączyła do Centrum Szkolenia Polskiego Związku Tenisa Stołowego. Międzyczasie poszła na studia na Akademię Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Przypomnijmy, że swoje pierwsze kroki stawiała w klubie MRKS Gdańsk. I później wszystko zaczęło nabierać tempa... Zgłoszono ją do gry w klubie dal niepełnosprawnych - „ZRYW” Wejherowo. Tam pokazała, że potrafi ciężko pracować, dlatego po 6 miesiącach wystartowała w Mistrzostwach Polski Niepełnosprawnych. 

Po niedługim czasie zaczęła osiągać pierwsze sukcesy. Na swoim koncie ma między innymi: medale za Mistrzostwa Polski i Europy. Dwukrotnie została złotą medalistką Mistrzostw Świata i sześciokrotną mistrzynią paraolimpijską (dwa razy zdobyła medal w drużynie, a cztery razy indywidualnie). W 2008 roku została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. 5 lat później z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego otrzymała Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski za wybitne osiągnięcia sportowe oraz promocję naszego kraju na arenie międzynarodowej. W 2008, 2012 i 2016 roku była uczestniczką w igrzyskach olimpijskich. Natalia jest reprezentantką kadry narodowej seniorek. Dodatkowo gra w czeskim klubie SKST Hodonin. 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Michał Lesień podbił serca telewidzów w serialu „Lokatorzy". Jak dzisiaj wygląda jego życie?

Natalia Partyka
Fot. Krzysztof Kuczyk/Archiwum: Forum

Natalia Partyka
Fot. Szymon Szcześniak/LAF AM

Czy myślała o tym, żeby się poddać? Nigdy! Jak sama mówi: „Czasami dochodzę do wniosku, że to, co mnie spotkało, to jakiś drobiazg. Za każdym razem na igrzyskach paraolimpijskich chłonę historię innych zawodników i myślę, jakie mam szczęście. Ci ludzie są niesamowicie silni, ich droga do sukcesu wymagała niewiarygodnej wytrwałości i wiary”.

Jak na ten moment nie ma zamiaru kończyć swojej kariery. W jednym z wywiadów mówiła: „Wiadomość o zakończeniu kariery jest oczywiście naszym primaaprilisowym dowcipem. Zapewniam – będę walczyć jeszcze tyle, na ile zdrowie mi pozwoli (...) Po ostatnich igrzyskach i brązowym medalu w turnieju indywidualnym wciąż mam coś do udowodnienia moim rywalkom, a przede wszystkim reprezentującej Australię Yang Qian", czytaliśmy.

Życie prywatne Natalii Partyki 

Natalia jak na ten moment nie myśli o zakładaniu własnej rodziny, natomiast uwielbia wracać do Gdańska, gdzie czekają na nią jej najbliżsi. Po zakończeniu gry planuje nadrobić wiele rzeczy. Do tej listy wpisane są podróże. W przyszłości chciałaby promować sport osób niepełnosprawnych. Swoje sukcesy planuje przekuć w stworzenie wielu szans dla innych. Zamierza zająć się stworzonym przez nią funduszem stypendialnym.

Przypomnijmy fragment wywiadu Natalii Partyki, którego udzieliła Krystynie Pytlakowskiej dla „VIVY!” w 2012 roku.

Kilka lat temu zobaczyłam Cię w telewizji. Sądziłam, że kiepski operator filmuje Cię tak, jakbyś nie miała jednej ręki. Do głowy mi nie przyszło, że naprawdę jej nie masz. I grasz. 

A jednak (uśmiech). 

Masz żal do losu? 

Ani razu nie pomyślałam, że los wyrządził mi krzywdę. Nie zadawałam pytań: „Dlaczego ja?”. Nie płakałam, nie złorzeczyłam, nie wpadałam w depresję… Uważam, że dostałam wiele od życia: dwie zdrowe nogi, wygimnastykowane ciało, radość życia. A co byłoby, gdybym urodziła się bez dwóch rąk? Albo bez całej jednej? Moja kończy się na długości rękawa trzy czwarte. Nie mam tylko prawej dłoni i części przedramienia. 

Ale jak żyć bez ręki? 

A jak żyć z dwiema rękami? Odkąd pamiętam, wszystko robiłam jedną. Wiązałam sznurowadła – nauczyłam się tego szybciej niż inne dzieci. Zapinałam guziki. Rodzice mnie nie wyręczali, nie traktowali jak „gorszą”. I dobrze. Musiałam do wszystkiego dojść sama. 

Dla Twojej mamy to musiał być szok. Urodzić okaleczone dziecko? 

Nigdy o tym mi nie mówiła. Teraz jednak, kiedy dorosłam, uważam, że musiała być w szoku. Że musiała pytać lekarzy: „Dlaczego?”. 

A Ty pytałaś rodziców? 

Szczerze mówiąc, nigdy tego nie dociekałam. 

To był w Waszej rodzinie temat tabu? 

Nie, choć dużo o tym nie rozmawialiśmy. Unikaliśmy go w rozmowach. Tylko babcia kiedyś powiedziała, że jakaś dziewczynka też nie ma rączki. Ale mama zaraz ją uciszyła spojrzeniem. Dla rodziców najważniejsze było, żebym ja nie odczuwała, że się różnię od innych dzieci. I nie odczuwałam, biegałam z chłopakami, właziłam na drzewa. Grałam w klasy i w chowanego, tak jak wszyscy.

Dzieci w szkole zaakceptowały Cię? 

Wiadomo, że dzieci są okrutne, ale ja naprawdę miałam dużo szczęścia, bo trafiałam na takich kolegów i koleżanki, którzy mnie akceptowali. Oczywiście kiedy widzieli mnie po raz pierwszy, przyglądali się i pytali, co mi się stało. Kiedyś podeszła do mnie dziewczynka i spytała: „A czemu nie masz rączki?”. Odpowiedziałam, że już się taka urodziłam. Nie kluczyłam, nie oszukiwałam. Dzieciom trzeba mówić zawsze prawdę. Nawet nie pamiętam, żeby mnie jakoś przezywały. Naprawdę moje dzieciństwo było bardzo fajne. 

Jak to się stało, że zaczęłaś uprawiać sport? 

Dzięki siostrze, starszej ode mnie o cztery lata. Rodzice zaprowadzili do trenera Sandrę, a ja przyglądałam się z boku jej treningom. 

CZYTAJ TEŻ: Natalia Lesz była u szczytu sławy, później zniknęła... Czy wróci jeszcze do show-biznesu? 

Natalia Partyka
Fot. Jason O'Brien/Archiwum: Reuters

Natalia Partyka
Fot. Szymon Szcześniak/LAF AM

Ile miałaś wtedy lat? 

Chyba siedem. Musiałam mieć głodne spojrzenie, bo pewnego dnia trener zaproponował, żebym też wzięła rakietkę. Spodobało mi się.  

[...]

Ten silny charakter ukształtowała też w Tobie Twoja inność? 

A wie pani, że to możliwe? Co by nie powiedzieć, miałam jednak trudniej niż większość rówieśników. Dlatego zawsze kombinowałam tak, żeby sobie ze wszystkim radzić. Ale przecież nie czułam się niepełnosprawna. Ta część ręki, jaką mam, jest bardzo wyćwiczona. I nigdy to nie był dla mnie problem. Byłby, gdybym straciła rękę na przykład w wypadku, mając kilka czy kilkanaście lat. Wtedy byłoby o wiele trudniej. 

No dobrze, chodzisz do szkoły, zaczynasz grać w tenisa i brak ręki Ci nie przeszkadza? 

Po prostu wzięłam rakietę do lewej ręki. Dużo osób pyta mnie, czy miałam problem z serwisem. Nie miałam, bo piłkę jakoś tak naturalnie od razu przygarnęłam prawym przedramieniem i wyrzucałam ją bez problemu. Wszystko dzieje się u mnie naturalnie. Oczywiście większość czynności robię lewą ręką, ale prawa pomaga mi coś podtrzymać. Nawet talerz mogę nią przytrzymać. A mięso kroję lewą ręką i wtedy widelec przytrzymuję prawą. Codzienność składa się z tysiąca drobiazgów, z których ludzie zdrowi nawet nie zdają sobie sprawy. Pani czyta książkę, trzymając ją w jednej ręce, a drugą przewracając machinalnie strony. Ja muszę inaczej. Docisnąć ją do stołu prawą ręką, a lewą kartkować. Ale wszystko da się opanować.     

A jak prowadzisz samochód? Popatrz, wiozłaś mnie tutaj, a ja nawet nie zwróciłam uwagi, jak to robisz. 

No widzi pani (śmiech). Nawet pani nie spostrzegła, że samochód prowadzę jedną ręką.       

Uprawianiem sportu i medalami chciałaś sobie coś zrekompensować? 

Czy ja wiem? Być może. W każdym razie grałam coraz lepiej. A sukces rodzi sukces. 

Ale sport to też porażki? W jednym z wywiadów powiedziałaś, że strasznie Cię dołują. 

To prawda, bo czuje się wtedy  smutek i złość na siebie. A najgorzej, gdy zdarza się kilka porażek z rzędu, bo wtedy tracę też pewność siebie.  

[...]

Ale masz dopiero 23 lata. Kiedy inne dziewczyny umawiają się na randki, Ty biegniesz na trening.  

Oczywiście może niektóre koleżanki powiedziałyby, że szkoda życia, ale ja mam inne priorytety. 

[...]

A kiedy wyjeżdżasz na igrzyska, musisz wrócić z medalem? 

Na „normalnych” igrzyskach olimpijskich, gdzie nie należałam do faworytek, grałam na luzie, bo nikt niczego ode mnie nie oczekiwał. Natomiast na paraolimpiadzie wiem, że medal musi być. I wtedy jadę po niego. Wiem, że jestem dobra, więc jeśli nie stracę głowy, zdobędę go.  

Są nerwy? 

Są. I ogromna presja, brak medalu to byłaby masakra. Wygrałam dwa razy, teraz jechałam po raz trzeci i wszyscy mówili: „Natalia jedzie po złoto”. Ale taka świadomość mi nie pomaga, bo ja tę presję czuję na barkach. Nigdy jednak nie płaczę po porażce. W lutym w Katarze przegrałam dwa mecze z bardzo dobrymi Azjatkami. Potem siedziałam na trybunach, a wszyscy inni grali. Przyrzekłam sobie, że już nigdy więcej nie będę się tak czuć. Nie chcę patrzeć z ławki, jak inni walczą. Po powrocie zaczęłam trenować jak szalona, chyba aż za dużo.  Moje życie prywatne całkiem kuleje, bo przecież nie mogę chodzić po imprezach, gdy rano mam trening. Jeśli się nie wyśpię, nie będę miała siły wstać. Jestem studentką, ale kolegów ze studiów prawie nie znam, bo ciągle jestem w rozjazdach. 

[...]

A rodzina, dzieci? Byłaś już zakochana? 

Powiem szczerze, że zbyt kochliwa nie jestem. Zakochałam się na zabój w rakietce i piłeczce. Ale w chłopaku kiedyś też. Miałam 17 lat. A dzieci? Prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie siebie w roli matki, od dzieci na razie jak najdalej.  

Wyprowadziłaś się od rodziców. To było trudne? 

Trudne? Nie. Prawie trzy lata temu kupiłam w Gdańsku dwupokojowe mieszkanie i przeniosłam się tam. Nawet jak mieszkałam z rodzicami, i tak widywaliśmy się sporadycznie, nie odczułam więc wielkiej zmiany. Teraz po prostu wracam do swojego mieszkania. Fajnie jest posiedzieć w spokoju, kiedy nikt się nie krząta i o nic nie pyta.  

[...]

Czytałam, że za medale niepełnosprawnym płaci się o wiele mniej niż zawodnikom zdrowym. Czy to jest sprawiedliwe? 

Złoto na paraolimpiadzie kosztuje niecałe 20 tysięcy. Jest duża dysproporcja, bo za złote igrzyska olimpijskie dostaje się 120 tysięcy. Zawsze jednak lepiej mieć 20 tysięcy niż ich nie mieć. To przecież dodatkowe pieniądze, które można gdzieś zainwestować. Jestem jednak dość rozrzutna, ostatnio kupiłam sobie  iPada, chociaż wcale mi nie był potrzebny. 

Rozmawiała Krystyna Pytlakowska.

SPRAWDŹ TEŻ: Bohdan Smoleń rozśmieszał ludzi do łez, ale sam miał tragiczne życie

Natalia Partyka
Fot. Andrzej Hulimka/Archiwum: Forum

Natalia Partyka
Fot. Szymon Szcześniak/LAF AM

Redakcja poleca

REKLAMA

Wideo

Spędziliśmy dzień z Małgorzatą Rozenek-Majdan! Tak mieszka, tak pracuje...

Akcje

Polecamy

Magazyn VIVA!

Bieżący numer

MAŁGORZATA ROZENEK-MAJDAN: czy tęskni za mediami, kiedy znowu… włoży szpilki i dlaczego wpada w „dziki szał”, gdy przegrywa. MICHAŁ WRZOSEK: kiedyś sam się odchudził, dziś motywuje i uczy innych, jak odchudzać się z głową. EWA SAMA swoje królestwo stworzyła w… kuchni domu w Miami. ONI ŻYJĄ FIT!: Lewandowska, QCZAJ, Steczkowska, Chodakowska, Klimentowie, Jędrzejczyk, Danilczuk i Jelonek, Paszke, Skura…