Reklama

Księżna Monako nie bez powodu zyskała tytuł najsmutniejszej księżnej świata. Miały do tego doprowadzić wielokrotne zdrady męża, który na dzień dzisiejszy ma dwójkę nieślubnych dzieci. Charlene Grimaldi, aby dołączyć do rodziny królewskiej, poświęciła naprawdę wiele, zdecydowała się nawet zrezygnować ze swojej pływackiej kariery. Teraz wraz z mężem, księciem Albertem II miała okazję brać udział w zawodach Riviera Water Bike Challenge, ścigając się drużynowo na rowerach wodnych. Na jej twarzy próżno było szukać jednak uśmiechu…

Reklama

Charlene Monako nadal jest smutna. Dlaczego księżna Monako się nie uśmiecha?

Księcia Alberta poznała latem 2000 roku na zawodach pływackich Grand Prix Monako. Książę wręczył jej wówczas dwa złote medale za pływanie na grzbiecie i bukiet kwiatów. Zrobił na niej piorunujące wrażenie, szybko zdała sobie sprawę, że to mężczyzna jej życia. On nie mógł oderwać od niej wzroku i jeszcze tego samego wieczoru zapukał do pokoju hotelowego i porwał na romantyczną kolację. Charlene Wittostock nie miała wątpliwości, że to miłość od pierwszego wejrzenia: „Nogi ugięły się pode mną z wrażenia. Miał gest i styl. Albert to dżentelmen, który wie, jak postępować z kobietami”.

Co do tego nikt nie miał wątpliwości, w końcu ciągnęła się za nim opinia największego playboya wśród arystokratów. Mimo to Charlene postanowiła dać nowemu ukochanemu szansę. Szybko zawładnął jej sercem. By zostać księżną Monako, Charlene Wittstock była gotowa na wszystko - miesiącami uczyła się języka francuskiego i dialektu monakijskiego, wykuła zasady protokołu królewskiego i dworskiego protokołu europejskiego, a nawet zmieniła wiarę z protestantyzmu na katolicyzm. Przede wszystkim porzuciła jednak swoją największą pasję, jaką było pływanie.

„Rezygnacja z pływania była najtrudniejszą decyzją, jaką podjęłam. Nie byłam emocjonalnie przygotowana do zakończenia kariery”, przyznała w jednym z wywiadów. Ostatnio wraz z mężem wzięła udział w nietypowych zawodach - drużyny ścigają się na rowerach wodnych, do pokonania mają 180 km odcinek w 24 godziny. Zadanie nie jest łatwe, ale jego popularyzacja ma poprawić świadomość związaną z zagrożeniami, jakie czekają nas, gdy wypływamy na otwarte wody.

Zawody Riviera Water Bike Challenge mają popularyzować tę wiedzę szczególnie u dzieci, za co odpowiada właśnie fundacja księżnej Monako. Dlatego też kapitanem jednej z drużyn była ona sama. Niestety dziś już nawet podczas sportowych rozgrywek, które kiedyś były jej wielką miłością, na jej twarzy nie gości uśmiech. Wielu zwróciło uwagę, że księżna nie wykrzesała z siebie żadnej radości, a przecież to właśnie jej drużyna wygrała wyścig. Wygląda na to, że tytuł najsmutniejszej księżnej świata pozostanie z nią na dłużej…

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama