Monika Zamachowska o powrocie programu Europa da się lubić i piątej rocznicy ślubu
„Wiele par, którym przyszłoby żyć pod taką presją, podziękowałoby sobie już dawno”
Po jedenastu latach na ekrany telewizorów wraca ukochane show widzów, Europa da się lubić. ,,Ten pierwszy odcinek będzie opowieścią o nich: dlaczego zostali w Polsce albo dlaczego wyjechali", zdradza nam Monika Zamachowska. W życiu prezenterki w tym czasie również wiele się wydarzyło. Pięć lat temu wyszła za mąż i wkrótce będzie świętowała rocznice ślubu! Dziennikarka opowiedziała Beacie Nowickiej o rewolucyjnych zmianach, miłości, macierzyństwie i nowych wyzwaniach!
- Właśnie wraca Twój ukochany program „Europa da się lubić”. Zresztą nie tylko Twój, bo „Europa...” miała wielomilionową publiczność.
Monika Zamachowska: Po jedenastu latach, kiedy już wydawało mi się, że to się na pewno nie wydarzy.
- Reaktywacja po jedenastu latach, zdziwiłaś się?
Zadzwonił do mnie reżyser, Konrad Smuga i powiedział: „Monika, dzwonię do ciebie, bo chcieliśmy, żebyś poprowadziła taki program „Europa da się lubić”. Zaczęłam się śmiać i odpowiedziałam, że prima aprilis jest dopiero za kilka tygodni. On na to: „Ale ja mówię śmiertelnie poważnie”. „Proszę cię, nie wygłupiaj się”- w ogóle nie chciałam z nim na ten temat rozmawiać. W końcu się poddałam: „Konrad, ale wiesz, że to ma sens jeśli wrócimy w starym składzie? Cała ekipa”. A on na to: „Oczywiście” i dodał, że będzie nawet jego asystentka Helena, która jest cudnym człowiekiem.
- Wtedy uwierzyłaś, że to prawda?
Spotkaliśmy się następnego dnia z redaktorkami z telewizji i już wiedziałem, że to się dzieje naprawdę. Pierwszy odcinek to spotkanie po latach z moimi starymi kumplami: Paolo Cozzą z Włoch, Teo Vafidisem z Grecji, Kevin Aistonem z Wielkiej Brytanii, Conrado Moreno z Hiszpanii, Toni Hyyryläinenem z Finlandii, Olą Niezwiestny ze Szwecji. U każdego z nich mnóstwo się nawydarzało, każdy z nich ma całkiem dorosłe życie, każdy jest gdzie indziej, kim innym. Niektórzy wyjechali z Polski i już nie wrócą, ale kiedy dzisiaj rano Ola leciała do Polski, napisała na Facebooku: „Wracam do domu”. Ten pierwszy odcinek będzie opowieścią o nich: dlaczego zostali w Polsce albo dlaczego wyjechali.
- Pierwszy odcinek zobaczymy już 27 kwietnia. Czego spodziewasz się po tym programie?
Czekam na spotkanie z przyjaciółmi. Tylko tyle. Nie mam żadnych dalszych ambicji. Wydaje mi się, że te piętnaście lat w Europie to był bardzo ważny czas dla nas, jako narodu, ale też dla każdego indywidualnie, dla naszego pokolenia. Spodziewam się, że to spotkanie po latach coś nam pokaże. Może szukam jakiegoś dystansu do tego, co się teraz dzieje w Polsce? Ciekawie byłoby spojrzeć na to z perspektywy ludzi, którzy mają trochę inny background, inne doświadczenia, przyszli z nieco innego świata.
- Te jedenaście lat w Twoim życiu przyniosły kilka rewolucji. Która zmiana była dla Ciebie najważniejsza?
Te zmiany są tak radykalne, że prawie się nie poznaję (śmiech).
- No tak, w oficjalnym komunikacie TVP podała, że show poprowadzi Monika Zamachowska. Wtedy prowadziła Monika Richardson.
Fajne jest to, że mamy z moim byłym mężem de facto dorosłe dzieci. Wprawdzie Zosia ma dopiero piętnaście lat, ale właśnie zdawała egzamin ósmoklasistki i rano wyprawiłam ją do szkoły. Pożyczyła moje czarne spodnie, które były zresztą na nią za krótkie, miała ładny, delikatny makijaż, pięknie zrobione włosy, marynarkę... Patrzyłam jak odchodzi i pomyślałam sobie: „Boże święty, ona jest już kobietą. Nie mam dziecka”. A mój syn za miesiąc kończy osiemnaście lat! Dla mnie to jest największa zmiana. I jeszcze to, że udało mi się zaprzyjaźnić z moim byłym mężem, że Jamiemu poukładało się życie, znalazł sobie drugą połówkę w Anglii, wzięli ślub, są szczęśliwi.
- Zosia jest do Ciebie podobna?
Zosia jest wykapaną moją teściową, Marion: ma świetne nogi, brwi idealnie wykrojone w półksiężyce, jak aktorki z lat 20-tych, ma w ogóle piękną twarz i niesamowicie gęste blond włosy. Pięknie śpiewa, jest uzdolniona artystycznie, próbuje dostać się do liceum plastycznego.
- A Twój osiemnastolatek?
Ma milion pomysłów na życie, chodzi do liceum, dobrze sobie radzi, przed chwilą na jeden dzień poleciał do Londynu, wyleciał o siódmej rano i wrócił o 22-ej. Gdy weszłam do domu po wyjściu do teatru zastałam go jeszcze w białej koszuli smażącego boczek: „No co, jestem głodny” - powiedział, jak gdyby nigdy nic... Wziął udział w konkursie, w którym trzeba było wysłać swoje CV - a ma dość ciekawe, bo był m.in. na stypendium w Stanach, w Amerykańskiej Marynarce Wojennej, zagrał w serialu, był na wymianie szkolnej w USA i opowiedzieć swoich zainteresowaniach i pasjach. Walczy o tygodniowy kurs szybowcowy w lecie, w Anglii. Jestem trochę przerażona, bo dla mnie coś, co nie ma silnika, nie ma prawa trzymać się w powietrzu...
- Będzie latał jak jego tato?
Nie wiem, zobaczymy. Tomek ma fajną, niezachwianą wiarę w siebie, Zośka też nad tym pracuje. Jestem przekonana, że dadzą sobie radę.
- A Ty jesteś szczęśliwa? W maju świętujesz piątą rocznicę ślubu...
Cieszę się, że moje małżeństwo się ostało. Trzecie, z artystą. Bardzo - powiedziałabym - trudnym, ale też wyjątkowym człowiekiem. Przeżyliśmy przez te prawie osiem lat dużo, myślę, że wiele par, którym przyszłoby żyć pod taką presją, podziękowałoby sobie już dawno i każdy poszedłby w swoją stronę. My wciąż się kochamy i szanujemy wzajemnie. Jestem wdzięczna losowi, że jest nam to dane.