Reklama

Z wiekiem staję się coraz piękniejsza”, mówiła o sobie, gdy skończyła 48 lat. „Nie będę przepraszać za swoją urodę”. Kilka dni temu świętowała kolejne urodziny. Które? A czy to ważne? Właśnie rozstała się z młodym kochankiem. Wychowuje córki, gra i wciąż zachwyca. O fenomenie Moniki Bellucci pisze Katarzyna Sielicka.

Reklama

Fenomen Moniki Bellucci

Jest rok 1941. W skąpanym w słońcu sycylijskim miasteczku spokój burzy tylko ona. Malena. Za każdym razem, kiedy się pojawi, kiedy kołyszącym się kocim krokiem przemierza kamienne ulice i pokryte kurzem żółte chodniki, mężczyźni zamierają z wrażenia, a grupa wyrostków śmiga na rowerach, żeby jeszcze raz przyjrzeć się jej dużym piersiom, pomiędzy którymi na łańcuszku wisi krzyżyk. Malena jest tak piękna, że w końcu uroda staje się jej przekleństwem. Bohaterka opowiadania Luciano Vicenzoniego, które 19 lat temu przeniósł na ekran Giuseppe Tornatore, ma twarz i ciało Moniki Bellucci. Najbardziej zmysłowej aktorki współczesnego kina. Najbardziej włoskiej ze wszystkich Włoszek. Wielki sukces filmu „Malena” staje się też jej sukcesem. Ale uroda nie jest przekleństwem Moniki, tylko jej atutem. Choć z pewnością nie tylko ona przesądziła o tym, że Bellucci przejdzie do historii.

Prawniczka z Perugii

Jest rok 1977. W miasteczku Città di Castello w zielonej Umbrii młody jubiler Lino, z zamiłowania fotograf, robi zdjęcie ślicznej 13-latce. Dziewczyna ma pełne usta, łagodne spojrzenie, w ciemnych włosach białą gerberę. „Prawdę mówiąc, nie pamiętam tego zbyt dobrze i oczywiście nie miałam pojęcia, że to będzie początek wszystkiego”, napisała Monica Bellucci po latach we wstępie do albumu z jej zdjęciami wykonanymi przez najlepszych fotografów. Trzynastoletnia Monica nie myśli jeszcze o wielkiej karierze. Jedyna córka Pasquale Bellucciego, właściciela firmy spedycyjnej, i gospodyni domowej Marii Gustinelli chodzi do Liceum Klasycznego imienia Pliniusza Młodszego. Ojciec widzi w niej przyszłą prawniczkę. Ale też piękną kobietę. W jednym z wywiadów Monica przyznaje, że zawsze doceniał jej urodę i przekonywał, że jest zbyt piękna, by nie pokazywać się światu.

Zgodnie z życzeniem ojca Monica idzie na studia prawnicze na uniwersytecie w Perugii, jednocześnie dorabia jako modelka. „Nigdy nie miałam ciała modelki. Byłam wysoka, ale nie dość wysoka, krągła i nigdy nie dążyłam do tego, by być chudą. Nigdy nie szukałam doskonałości dyktowanej przez prawa świata mody. Może dlatego, że nie wierzę w doskonałość i w żadne prawa, które każą nam wszystkim wyglądać tak samo”, pisze w albumie.

Jej uroda jest ponad regułami świata mody. Szybko zostaje zauważona i w 1988 roku Monica przenosi się do Mediolanu. Rozpoczyna współpracę z agencją Elite Model Management. Bierze udział w reklamach włoskiego domu mody Dolce & Gabbana. Tego samego, w którym 30 lat później zadebiutuje jej córka. „Lubię ich ubrania, bo widać w nich inspirację włoską kinematografią, filmami Felliniego i Rosselliniego, takimi aktorkami jak Sophia Loren czy Gina Lollobrigida. (…) jestem stuprocentową Włoszką. Kocham wszystko, co pochodzi ze słonecznej Italii”, mówiła Monica o tej współpracy.

Dziewczyna Drakuli

Modeling jej nie wystarczał. Choć zaprzeczała, że marzyła o karierze na miarę Sophii czy Giny, jej romans z kinem wydawał się czymś naturalnym. „Wiem, że piękno wzbudza zainteresowanie. Ale – jak powiedział Oscar Wilde – to tylko pięć minut, jeśli nie masz niczego, żeby podsycić ciekawość. Nie sądzę, żebym zrobiła taką karierę, gdybym była tylko piękna. Reżyserzy nie zatrudniają z powodu urody, tylko talentu”, powiedziała w 2012 roku w rozmowie dla „The Talks”. Ale przecież 20 lat wcześniej Francis Ford Coppola zatrudnił ją właściwie tylko na podstawie wyglądu po tym, jak zobaczył jej zdjęcia w gazecie. W 1992 zagrała w „Drakuli” u boku fenomenalnego Gary’ego Oldmana i wróżono jej wielką karierę. Ale słynny reżyser i jeszcze słynniejszy wampir i jego ciemne moce nie pomogły. Monica zatrzymała się na epizodach we włoskich produkcjach. Dopiero w 1995 roku dostała rolę we francuskiej produkcji „Apartament”. Film zdobył nagrodę BAFTA. A Monica poznała mężczyznę, który odmienił jej życie.

Wydawać by się mogło, że taka piękność musi być uwikłana w mnóstwo miłosnych afer. Ale nie ona. Lista jej „podbojów” nie jest wcale imponująca. Miała 25 lat, gdy na sesji poznała fotografa Claudia Basso. Po trzech miesiącach byli zaręczeni. Po roku wzięli ślub, po następnych czterech – rozwód. Później spotykała się z aktorem Nicolą Farronem, który skarżył się, że kręci się wokół niej zbyt wielu mężczyzn. Ale ważny okazał się tylko jeden. Jej partner z planu „Apartamentu”, francuski aktor Vincent Cassel.

Reklama

Cały tekst o życiu i karierze Moniki Bellucci do przeczytania w najnowszej VIVIE!

Alex Bramall/Kintzing/be&w
Reklama
Reklama
Reklama