Michał Piróg: „Człowiek to najgorsze, co się Ziemi mogło przytrafić”
I twierdzi, że ekologiczne życie to nic trudnego. Wystarczą dobre chęci
Michał Piróg przyznał, że kiedy odniósł pierwszy sukces zachłysnął się sławą i cieszył pieniędzmi, które zarobił. Ekologia nie była mu w tedy w głowie: „Są momenty, kiedy się o takich rzeczach zapomina. Zarabiasz pierwsze duże pieniądze i wtedy chcesz kupić to i tamto, i jeszcze to. A tymczasem to właśnie ludzie, którzy mają pieniądze są problemem. Chcą mieć wciąż więcej i więcej. A ja uważam, że powinniśmy mieć coraz mniej. Im mniej będziemy kupowali, tym mniej śmieci będziemy produkowali. Wyrzucamy prawie 60 procent kupionego jedzenia. Ja nawet zmieniłem mieszkanie na mniejsze (śmiech)”.
Jednak ten moment ma już za sobą. Od lat współpracuje z WWF i Greenpeace. Choć jak sam wyznał, nie wie, kiedy tak naprawdę zaangażował się w działania ekologiczne. I zapewnia, że ekologiczne życie to nie jest skomplikowana sprawa:
„To są bardzo proste rzeczy, które wymagają jedynie dobrych chęci. Poza tym staram się o tym wszystkim opowiadać w przystępny sposób. Co nam po tym, że specjaliści trąbią o globalnym ociepleniu. Ludzie myślą, że wyrosną u nas palmy. Nie liczmy na to, że podniesie się temperatura i będziemy na ulicy w Warszawie zbierali kokosy. Raczej wybuchnie wojna domowa. Nie będziemy mieli do czynienia z uchodźcami politycznymi jak miało to miejsce ostatnio. Co spędzało wielu sen z powiek. Będziemy mieli do czynienia z setkami milionów uchodźców klimatycznych i będziemy się zabijali o szklankę wody.
Wizja iście apokaliptyczna.
A to będzie prawdziwa ekologiczna katastrofa. I te zmiany są bardzo szybkie, a my powinniśmy postarać się je opóźnić. Jeżeli pozwolimy tej rozpędzonej karuzeli przyspieszyć…
Już to zrobiliśmy.
Ale jeszcze możemy spróbować hamować. Inaczej wyginiemy jak dinozaury. I może tak byłoby lepiej. Im więcej pracuję z organizacjami ekologicznymi, tym wyraźniej widzę, że człowiek to jest najgorsze, co się mogło Ziemi przytrafić”.
Mówią, że angażujesz się w różne akcje, żeby o Tobie było głośno.
Niech sobie mówią. Przecież nie angażuję się w to wszystko od kilkunastu lat po to, żeby sobie zrobić zdjęcie i wrzucić je na Facebooka albo Instagram. Jakby ludzie zaczęli myśleć o ekologii, o tym do czego zmierzamy, a nie o tym co robię w wolnym czasie, byłoby z tego więcej korzyści. Mogliby jak ja działać na rzecz różnych organizacji, takich jak WWF, czy Greenpeace, z którymi współpracuję. W momencie, kiedy zaczyna się żyć ekologicznie, wszystko co się robi powoduje, że łączysz się z ludźmi, którzy próbują robić podobne rzeczy. Wymiana danych itd. moja wiedza w dużej mierze, pochodzi też z takich spotkań.
A propos spotkań… spotykasz się z Kingą Rusin i rozmawiacie o ekologii?
Wiesz, że tak? Teraz podczas tej podróży do Stanów, o której ci opowiadałem, przez przypadek spotkałem się z Kingą. Zostaliśmy zaproszeni na kolację do wspólnych znajomych. I wyobraź sobie, że się wszyscy pokłóciliśmy właśnie o ekologię. Zaczęło się od tego, że nasza gospodyni ma naturalne futro. Spytała czy w związku z tym ma czuć się winna. I się zaczęło! Uważam, że nikt nie powinien czuć się winny, bo ma jedno futro w domu. We wszystkim trzeba zachować zdrowy rozsądek. Trzeba się zastanowić, skąd to futro jest i co było potrzebą zabicia tego zwierzęcia. Jeśli było odpadem, bo pochodzi z zajęcy, które zabijamy na pasztet, bo w święta każdy musi przecież zjeść pasztet, to może rzeczywiście lepiej, żeby nie trafiło do kosza na śmieci. Trzeba tylko się zastanowić, czy to jest nam naprawdę potrzebne. To była bardzo długa i ognista dyskusja.
Łatwo tak sobie dyskutować siedząc w pięknym domu na Wzgórzach Hollywood.
Ten argument też padł. Że my tu sobie dywagujemy, a biedni ludzie nie wiedzą, co mają robić, żeby żyć a co dopiero ekologicznie. Otóż akurat oni wiedzą, jak mają żyć, żeby nie szkodzić ziemi. Przez półtora miesiąca w Indiach mieszkałem u ludzi, którzy nie mają prądu, jedzą to co sami wyhodują. Zdrowi są. Mają po dwie ręce i dwie nogi.
Michał, bądź realistą. Wyjdź przed kamienicę, w której mieszkasz, w centrum miasta, i tam wyhoduj ekologiczną marchewkę.
Nie da rady, na chodniku nic nie urośnie (śmiech). Ale moje ekologiczne życie nie polega na tym, że jem to, co sobie sam wyhoduję. To jest nierealne.Każde środowisko ma swoje możliwości i ograniczenia. Ja akurat żyję w dużym skupisku ludzi co automatycznie zmusza nas do innych zachowań. Są jednak rzeczy, które mogę robić. Na przykład do mycia używam tylko jednego płynu, bez parabenów. Nie rozróżniam, że ten jest do rąk, ten do włosów, a ten do brzucha. Mam jeden w butelce, którą uzupełniam. Jestem zresztą w trakcie przerzucania się na mydło. Nie dość, że jest bardziej efektywne, to jeszcze dużo tańsze.
Cały wywiad w najnowszym numerze dwutygodnika VIVA!
1 z 6
"A jeśli ktoś nie chce być ekologiczny niech będzie ekonomiczny. Jeżeli będziemy chcieli być oszczędni, to będziemy wyłączać prąd. A to już jest działanie ekologiczne".
2 z 6
"Musimy przestać myśleć, że ekologia jest droga. Nie jest. Trzeba tylko zacząć myśleć".
3 z 6
"Bycie ekologicznym jest całym systemem zachowań, często bardzo skomplikowanym. Ale jak ktoś nie umie gotować, to na początku rzeczywiście jest mu trudno. Ale z czasem nabiera wprawy. Z byciem ekologicznym jest tak samo. Trzeba tylko mieć chęci, żeby zacząć".
4 z 6
"Nie było jakiegoś przełomowego momentu w moim życiu. Najpierw zaangażowałem się w działalność na rzecz zwierząt. Zawsze byłem bardzo empatyczny. Bolało mnie, że ludzie sprawiają im tyle cierpienia. Z ekologią w moim przypadku jest tak samo jak z chłopakami, nie wiem kiedy dokładnie się zaczęło (śmiech)".
5 z 6
"Staram się o tym wszystkim opowiadać w przystępny sposób. Co nam po tym, że specjaliści trąbią o globalnym ociepleniu. Ludzie myślą, że wyrosną u nas palmy. Nie liczmy na to, że podniesie się temperatura i będziemy na ulicy w Warszawie zbierali kokosy".
6 z 6
"Ważne, żebyśmy przestali być egoistami. Choć ja nie mam problemu. Nie zostawię po sobie dzieci, którym obiecałem, że będą żyły w cudownym świecie. Mam więc nadzieję, że się opamiętamy, choć biorąc pod uwagę nasze inklinacje to jeśli nie załatwi nas matka natura, wymyślimy jakąś wojnę i się wybijemy".