Michał Figurski wraca do pracy w telewizji. Jest gotowy na wszystko
"Wiem na pewno, że potknę się jeszcze nieraz"
Michał Figurski wygrał drugie życie, zarówno zdrowotnie, jak i zawodowo. O tym, jakie emocje towarzyszą mu przy powrocie do telewizji opowiedział Katarzynie Piątkowskiej w Chałupach. Jak podchodzi do nowych wyzwań? Czy boi się tego, co na niego czeka?
Dzisiaj wracasz do telewizji. Nie boisz się, że znów się publicznie potkniesz?
Wiem na pewno, że potknę się jeszcze nieraz, dlatego do wszystkiego dziś podchodzę uważnie i z pewnym planem. Na przykład mój udział w programie „Temptation Island” traktuję jak misję. Przez ostatnie lata, prowadząc fundację, różne programy o zdrowiu, spotykając chorych, widzę, że mam do czynienia z ludźmi, którzy gubią się w swoim cierpieniu. I to jest oczywiste, bo często towarzyszy im wielki ból i potężna niemoc. Wydaje mi się, że być może to moje gadanie o sobie, powrót do telewizji może pokazać komuś, że nie musi być cały czas źle. Po dwóch latach od wylewu wróciłem do pracy w radiu. Ale żeby to zrobić, musiałem przejść bardzo długą, ciężką i kosztowną rehabilitację. Nikt nie zatrudniłby mnie, gdybym mówił nieskładnie i niezrozumiale, więc po prostu musiałem się wziąć do pracy. Gdy byłem w klinice rehabilitacyjnej w Konstancinie, przyjeżdżali do mnie koledzy z radia i nagrywali ze mną prosty konkurs, w którym miałem do wypowiedzenia tylko kilka zdań. Nazywał się „Bla, bla, bla”, a jego tytuł odzwierciedlał dokładnie moje możliwości logopedyczne i lingwistyczne. Gdyby ci dwaj panowie wtedy do mnie nie przyjeżdżali, być może nie zdobyłbym się na nagranie czegokolwiek. Do tej pracy motywowały mnie również takie zdarzenia. Potem była próba powrotu do telewizji z programem „WidziMiSię”. Radio, telewizja – to wymaga szybkości, błyskotliwości, szybkiego kojarzenia faktów. Szybko okazało się, że praca jest dla mnie najlepszą rehabilitacją. Wymuszała na mnie ustawianie mózgu na coraz szybsze obroty.
Frustrowałeś się, gdy Ci nie wychodziło?
Bardzo. Zaraz po wylewie w ramach rehabilitacji musiałem rozwiązywać na komputerze bardzo proste zadania dla dzieci. Kolorowałem kolorowanki, grałem w kółko i krzyżyk i proste gry logiczne. Z czasem ich trudność i intensywność się zwiększała. Szczytem tej trudności był powrót do pracy w mediach.
Czy pracodawcy położyli na Tobie krzyżyk?
Na szczęście nie, ale przez długi czas po prostu nie nadawałem się do pracy. Ani nie wyglądałem, ani się nie czułem na siłach.
Michał Figurski w sesji dla magazynu VIVA!, 2023 rok
Nie masz żalu do losu, że na Ciebie trafiło?
Nie mówiłem tego wcześniej, ale gdy leżałem w szpitalu, naszła mnie okropna myśl: A gdybym mógł teraz to wszystko z siebie zdjąć i oddać komuś innemu? A potem od razu przyszła kolejna, że to wszystko jest tak straszne, że nie znam osoby, której bym tego życzył. To byłoby zbyt okrutne, nieludzkie. Oskarżanie losu jest stratą czasu, choć na początku próbowałem nawet rozmawiać z księdzem, który mnie odwiedził w szpitalu na Banacha. Jego odpowiedzi na moje pytania tylko mnie wkurzyły, bo sprowadzały się do wyświechtanego powiedzenia, że niezbadane są wyroki boskie i każdy dostaje tyle, ile da radę unieść. Szczerze mówiąc, oczekiwałem bardziej pogłębionej dyskusji.
Wyciągnąłeś wnioski z tej trudnej lekcji?
Staram się. Dzisiaj już wiem, że mogę się przewrócić, dlatego stawiając każdy kolejny krok, jestem na to przygotowany. Nie boję się wyzwań, a trudności mnie motywują. Do tego potrzebna jest odwaga, choć w początkowym etapie, gdy wszystko jest narażeniem pogorszenia swojego stanu, może ktoś powie – nierozwaga. Tak było z propozycją poprowadzenia „Temptation Island”. Było to dla mnie najtrudniejsze wyzwanie, jakie w tym momencie mogłem podjąć, a jednocześnie ukoronowanie ośmiu lat morderczej pracy.
Michał Figurski w sesji dla magazynu VIVA!, 2023 rok
Odmawiasz sobie wszystkiego, co jest dla Ciebie niedobre?
To nie jest kwestia odmawiania sobie tego, co niedobre, tylko aplikowania tego, co najlepsze. Uprawiam regularnie sport, codziennie mam rehabilitację. Pamiętam o lekarstwach i wizytach u lekarza. Robię wszystko to, co czyni mnie zdrowszym, bardziej samodzielnym, a co za tym idzie – szczęśliwym. Nie mam zamiaru nikomu udowadniać, że jestem ideałem, bo nikomu niczego udowadniać nie muszę. Nie żyję na pokaz. Dziś po prostu staram się, by nie rządziły mną słabości. Nie interesuje mnie chodzenie na łatwiznę. Podczas terapii wyjąłem siebie samego, postawiłem obok, porównałem i dokonałem wyboru, którym Michałem chcę być. Ten drugi, który przeżył, jest tym, którego warto słuchać. Wolę siebie takiego, który widzi i słyszy. Ten poprzedni bywał ślepy i głuchy.
Cała rozmowa dostępna w nowym numerze VIVY! Magazyn znajdziecie w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 14 września 2023 roku.