Michał Bajor wraca z nową płytą. Namówił Irenę Santor do niezwykłego duetu: „Od zawsze mogłem liczyć na jej życzliwość”
Niedawno artysta pożegnał mamę: „Miała chorobę Alzheimera”
W przyszłym roku będzie świętował pięćdziesięciolecie pracy artystycznej, a już teraz prezentuje swój 25. album w karierze. Michał Bajor opowiedział VIVIE.pl o pracy nad krążkiem „No a ja?”, do którego zaprosił między innymi Irenę Santor i Kayah. Skąd pomysł na te duety? Artysta promuje płytę w trudnym dla niego prywatnie czasie. W październiku odeszła jego ukochana mama. Jak mówi Michał Bajor, łączyła ich niezwykła więź… O miłości do niej i do muzyki, o szukaniu tego, co optymistyczne i o najbliższych planach artysta opowiedział Rafałowi Kowalskiemu.
Michał Bajor dla VIVY.pl - artysta o nowym albumie, tekściarzach i młodym pokoleniu wokalistów
Nowy album przyniesie fanom 11 znanych już im piosenek z Pańskiego dorobku – ale w nowych aranżacjach – i aż pięć nowości, w tym duet z Kayah. Dlaczego właśnie z nią chciał Pan nagrać utwór i skąd pomysł, aby to właśnie piosenką „No, a ja?” nazwać cały krążek?
Od pierwszych występów Kasi, z satysfakcją artystyczną i jako widz, obserwowałem rozwój tej niezwykłej wokalnie, pełnej świetnych pomysłów i kapitalnej prywatnie piosenkarki i kobiety. Nie da się Kayah pomylić z kimkolwiek. Po kilku taktach wiemy, że to ona. I to jest to „coś”, co się ma na zawsze... Zaproponowałem Jej do wyboru dwa autorskie utwory. Kasia wybrała od razu ten, mówiąc, że jest jej bardzo bliski tekstowo. Zaśpiewała wzruszająco i przejmująco.
Co do tytułu „No, a ja?“ – nie potrafię powiedzieć, skąd się wziął pomysł na nazwanie tak całej płyty. Pewnie z jakiejś melancholijnej chwili.
W jednym z wywiadów Irena Santor powiedziała, że żegna się z estradą, że nie będzie już wchodzić do studia, by nagrywać kolejne przeboje. Jak udało się Panu namówić ją do tak pięknego duetu, jakim jest „Trzy drzewka”?
Jest kilka powodów. Pierwszy to moja fascynacja muzykalnością, niezwykłą dykcją i mądrością Pani Ireny. Drugi powód to jej piękna kariera pełna wielkich przebojów. Trzeci powód to Wojciech Młynarski, z którym zawodowo i prywatnie się przyjaźniła i liczyłem na to, że słysząc o Wojtka wierszu, zaciekawi się na tyle, żeby wejść do studia i jednak wziąć udział w piosence. I Pani Irena weszła i w trzy kwadranse pięknie swoim słowiczym głosem zaśpiewała i dowcipnie z interpretowała tekst Młynarskiego, z moją muzyką. Jestem dumny i szczęśliwy, bo mam na płycie w tym utworze dwie tak wspaniałe, artystyczne postaci. No i powód czwarty. Od zawsze mogłem liczyć na Ireny Santor życzliwe słowo, ciekawą rozmowę czy pożartowanie przez telefon o świecie.
Z ARCHIWUM VIVY!: Michał Bajor wyznaje w najnowszej Vivie!: „Ja już się w życiu wykochałem”
We wstępie do płyty czytamy, że pierwszy raz w życiu napisał Pan słowa do kilku piosenek. To ciekawe wyznanie, patrząc na to, z jaką łatwością wielu innym artystom – także tym początkującym – przychodzi robienie tego samodzielnie. A może to nie zawsze udane próby, bo trudno Pana zdaniem o dobry tekst?
Hm, nie ma już Osieckiej, Młynarskiego, Kofty, Grechuty i może jeszcze kilku innych, którzy byli gigantami pióra, nie tylko piosenkowego. Dlatego też ja nigdy nie miałem literackich zapędów do pisania tekstów. Bo i po co, mając takich mistrzów, którzy w dodatku świetnie wiedzieli, co dla mnie napisać. Bardzo trudno dzisiaj oceniać mi teksty / kompozycje / młodszych pokoleń autorów - wykonawców. Napiszę krótko i bez imiennych wycieczek. Na pewno bardziej podobają mi się dzisiaj muzyczne propozycje artystów, niż teksty, które płyną szerokim strumieniem i często mam wrażenie, że raczej do rymu, niż do sensu... Przepraszam. Ale jak wspomniałem wcześniej, nie ma już z nami Osieckiej, Młynarskiego... A trudno, żeby śpiewać piosenki bez tekstu... Więc... Tak musi być. Są też udane teksty wykonawców, o tak...
Pamiętam dobrze Pana duet z Anią Wyszkoni. Czy są jeszcze inni artyści młodszego pokolenia, z którymi wspólna przygoda muzyczna byłaby dla Pana przyjemnością? Może podgląda Pan kogoś uważniej, niż innych?
Duet z Anią był bardzo miłą zawodową przygodą zakończoną występem w Sopocie. Zdziwi się Pan i czytelnicy Vivy!, ale ja obserwuję, tak jak kiedyś przyglądałem się początkom Kayah, prawie wszystkich młodych artystów. Po pierwsze lubię wiedzieć, jakie są krajowe trendy, po drugie wciąż ktoś mnie pozytywnie z młodych artystów zaciekawia, a po trzecie sam czuję się przez to kibicowanie młodszy. Serio. To żadna kokieteria. Mamy w tej chwili, przez wiele konkursów talentów, na wszystkich kanałach telewizyjnych, wysyp zdolnych, młodych ludzi. Co chwilę, ktoś z nich wskakuje do peletonu osobowości, które nie tylko stają się sławne, ale i też są bardzo zdolne i oryginalne. Inna sprawa, czy pozostaną na rynku tak długo jak min. Maryla, Kora, Beata, czy Alicja??? Czas pokaże.
Nie mam w najbliższej przyszłości planów nagrywania kolejnych duetów. Ale jak już ciągnie mnie Pan za język, to nie odmówiłbym duetu ze świetnym Podsiadło, z Sanah, czy z Ralphem Kamińskim. Ale to w sferze ciekawości bardziej, niż myślenia o tym realnie.
Choroba i pożegnanie mamy Michała Bajora. Najbliższe plany artysty
Czas promocji krążka zbiegł się niestety z czasem żałoby w Pana życiu osobistym. Niedawno pożegnał Pan ukochaną mamę. W sieci napisał Pan, że „był przygotowany na ten bolesny moment”. Naprawdę da się to zrobić w pełni? Zdążyliście się pożegnać?
Mama zasnęła 16 października i nie cierpiała. Przy pożegnaniu taty trzymaliśmy go w Opolu z bratem za ręce, z obu stron, jak westchnął i odszedł. Mama miała chorobę Alzheimera, w ostatnich tygodniach galopującą błyskawicznie. Od miesiąca praktycznie cały czas spała. Tym razem mnie udało się ją przytulić w piątek 14, ale przy ostatnim westchnieniu w niedzielę był brat Piotr. Bardzo byłem związany z mamą. Uczuciowo, intelektualnie, poglądowo. Mądra pedagog, podróżniczka i przyjaciółka.
Mama pewnie byłaby szczęśliwa, że Pana kolejna płyta jest na rynku. Jest trochę tak, że to w muzyce może Pan znaleźć teraz trochę radości?
Oboje rodziców mocno sekundowało mnie i bratu aktorowi, w naszych drogach artystycznych. Mama podwójnie jako kobieta , ale tato czasami jeszcze inaczej, bo jako aktor, więc też artysta. Byli na wszystkich kolejnych koncertach. Mama zbierała nasze wywiady, zdjęcia, gromadziła płyty. Bardzo żyła naszymi rolami i moimi piosenkami. A co do odnajdowania radości? Rodzice na czele z mamą dali mi tak wiele powodów do cieszenia się nawet najmniejszymi radościami, że potrafię większość szarych chwil, jeśli następują, zamienić w optymistyczne. I to mi się udaje...
SPRAWDŹ TAKŻE: Zawodowo ciągle się rozwija, prywatnie wciąż nie spełnił wielkiego marzenia. Tak wygląda dziś życie Michała Bajora
Kolejną niespodzianką dla fanów na pewno byłyby muzyczne spotkania. Czy w planach są koncerty, na których poznamy jeszcze lepiej wybrane na album utwory? Jakie są najbliższe plany, z których ucieszy się najbliższa publiczność Michała Bajora?
Przez przymusowe przerwy związane z covid, jeszcze do grudnia tego roku śpiewamy recital z utworami z ostatniej płyty „Kolor Cafe”. Wprawdzie nowa płyta „No, a ja ?”, premierę sklepową będzie miała 18 listopada, to trasa z piosenkami z tego albumu rozpocznie się po Nowym Roku. Trochę wspomnień nagranych na nowo, ale i pięć kompletnie nowych, w większości autorskich piosenek. Serdecznie zapraszam.