Syn Mateusza Damięckiego przewrócił jego świat do góry nogami: „Wiem, że brzmię staro”...
Po 27 latach w zawodzie aktor zmienił swoje priorytety
Nie da się ukryć, że zawodowo Mateusz Damięcki chyba nigdy nie miał lepszego czasu. Aktor gra w kilku popularnych serialach, przed końcem roku wejdą do kin filmy Serce nie sługa oraz Miłość jest wszystkim z jego udziałem, a jednocześnie Damięcki zaangażowany jest w realizację spektakli teatralnych. Gwiazdor nie ukrywa, że jest także głodny ról zagranicznych… Czy przy tak wielu aktywnościach znajduje więc czas dla żony Pauliny i siedmiomiesięcznego syna Franciszka? Zapytaliśmy o to aktora podczas konferencji telewizji Polsat.
Mateusz Damięcki o serialu W rytmie serca
Na początek jednak, ciekawi tego, czy grając w trzeciej już serii W rytmie serca Mateusz Damięcki w ogóle stresuje się jeszcze rolą doktora Adama, zapytaliśmy go o to. Gwiazdor przyznał, że w każdy projekt angażuje się równie mocno, bo dziś trudniej zatrzymać widza przed telewizorem. „Konkurencja jest ogromna i naprawdę trzeba się bardzo mocno postarać, żeby sprostać oczekiwaniom widzów. A z drugiej strony trzeba zrobić tak, żeby tym gustom do końca nie schlebiać, tylko postarać się stworzyć coś nowego i zaskakującego. I to robimy razem z ekipą „W rytmie serca”, z czego bardzo się cieszę. Na pewno nie odcinamy kuponów, tylko wszyscy się bardzo staramy, żeby było inaczej”. powiedział nam Damięcki.
Czy Mateusz Damięcki stara się o role za granicą?
Aktor przyznał jednocześnie, że wciąż stara się próbować swoich sił w innych krajach. „No cóż, trzeba iść do przodu. Cenię sobie zarówno rynek wschodni, jak i zachodni. I tam, i tam posiadam swoich agentów, ale nie ukrywam, że łatwo nie jest”, zdradził nam Damięcki i dodał, że jego przypadek walki o angaże nie jest odosobniony. „Pracuję 27 lat i nie zaznałem jeszcze spokoju, jeżeli o to chodzi. Pewnie to samo powiedziałoby 90% innych aktorów, gdyby tylko byli szczerzy. Nie lubimy zdjęć próbnych, ale cały czas musimy na nie chodzić. Technologia na szczęście teraz pozwala po prostu dosłać zdjęcia próbne, które trzeba zrealizować samemu – co też jest trudne, żeby własnoręcznie nagrać film i stworzyć bez żadnych podpowiedzi postać. Mnie technologia nie przerosła, ale trzeba pamiętać, że jest cała masa starszych aktorów, którzy za wymogami tych czasów nie nadążają”, powiedział aktor VIVIE!.
Jakim tatą jest Mateusz Damięcki?
Kilka lat temu Mateusz Damięcki opowiadał chętnie w wywiadach o swoich wielu pasjach, w tym o przebyciu niesamowitej podróży samochodem na Syberię. A dziś? Gwiazdora W rytmie serca cieszy co innego. „Ja już nie potrzebuję czasu dla siebie, wystarczy, że czasem udaje mi się go znaleźć dla rodziny. Pracy zawodowej jest dość dużo, ja jestem właśnie przed premierą nowego spektaklu w Teatrze Kamienica. Gram też w dwóch serialach, muszę też trzymać rękę na pulsie kiedy odezwie się mój londyński agent, kiedy odezwie się mój moskiewski agent, polski także… Więc naprawdę cieszę się kiedy w tym natłoku zajęć udaje mi się znaleźć czas dla mojego syna. Na szczęście udaje mi się go znaleźć na tyle dużo, że moja żona nie musi mieć do mnie pretensji”, zdradził w rozmowie z VIVĄ! Damięcki.
Choć jeszcze kilka lat temu jego priorytety były zupełnie inne, system wartości u aktora zmienił się w jednej chwili. „Nigdy nie byłem w stanie uwierzyć, że może nadejść moment, w którym dawanie czasu bliskim będzie cieszyło bardziej, niż chwila dla siebie. Ale taki moment przyszedł i każdy, kto jest w podobnej do mnie sytuacji wie, że to jest oczywiste i naturalne. Ten czas zaczyna się doceniać bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej. Wiem, że brzmię staro, ale czuję się młodo. I przynajmniej wiem, po co się czuję młodo”, wyjawił aktor.
O tak multizadaniowym tacie nie słyszeliśmy już jakiś czas… Mateusz Damięcki udowadnia innym osobom, że można zmieścić w jednej dobie chwilę na wszystko, co ważne. Mamy nadzieję, że za tak mądre i rozsądne podejście do życia, los wynagrodzi aktorowi jakąś wymarzoną rolą. Śledzicie karierę Mateusza Damięckiego?