Trudne początki według Maryli Rodowicz: „Jeździłam starym, rozpadającym się mercedesem, mieszkałam na Ursynowie’’
Gwiazdy bardzo często podkreślają w wywiadach, że ich życie nie zawsze było usłane różami, a zarobki z początków kariery były niewiarygodnie niskie. Niestety, ale zarówno w życiu jak i w show-biznesie potwierdza się stara zasada – żeby coś osiągnąć, trzeba najpierw włożyć w to dużo wysiłku. Do grona artystek, którym nie zawsze żyło się dobrze, z całą pewnością zalicza się Maryla Rodowicz. 71-letnia wokalistka w rozmowie z magazynem „Zwierciadło’’ wyznała, że w latach 80. nie jeździła Porsche ani nie mieszkała w luksusowej willi.
Przeczytaj też: Maryla Rodowicz o rozwodzie z mężem: Czuję się z tym wszystkim bardzo źle, ale nie chcę walczyć. Nie wiem, co mnie czeka
„W latach 80., kiedy skończyły się kontrakty zagraniczne i zostałam bez pracy. Jeździłam starym, rozpadającym się mercedesem, mieszkałam na Ursynowie, w nieumeblowanym mieszkaniu – żali się gwiazda. – Pamiętam, że pojechałam do fabryki w Swarzędzu i zamówiłam stół, poprosiłam, żeby pomalowali go na czarno. Kiedy już miałam ten najważniejszy mebel, można było egzystować i rodzić dzieci – wspomina Rodowicz.’’
Gwiazda z żalem mówi również o początku lat 90., kiedy na rynku pojawiło się pokolenie nowych artystów. Nie mogła się wtedy na nim odnaleźć.
„Na rynek weszły światowe firmy płytowe, które w ogóle nie były zainteresowane artystami z poprzedniej epoki, tylko zajmowały się młodymi talentami, a wtedy wyjątkowo w nie obrodziło: Kasia Nosowska, Wilki, Edyta Górniak, Kasia Kowalska, Edyta Bartosiewicz, Anita Lipnicka. Mąż założył własną firmę fonograficzną Tralala, gdzie mogłam wydawać swoje płyty.’’
Zobacz też: Kolorowa, jedyna, niepowtarzalna. Królowa polskiej piosenki, Maryla Rodowicz kończy dziś 71 lat