Reklama

Martyna Wojciechowska wiele razy udowadniała, że jest silną i odważną kobietą, która spełnia swoje marzenia i realizuje zamierzone cele. Często podkreślała jednak, że wiele zawdzięcza swoim rodzicom, którzy nauczyli ją, że może osiągnąć wszystko. To oni dali jej skrzydła, dzięki którym odnosi swoje sukcesy. Podróżniczka zazwyczaj rzadko pokazuje swoje życie prywatność i bliskich, ale tym razem zrobiła wyjątek. Miała ku temu wyjątkowy powód!

Reklama

Martyna Wojciechowska i jej rodzice

Rodzice Martyny, Joanna i Stanisław Wojciechowscy obchodzili kilka dni temu 45. rocznicę ślubu. Z tej okazji córka pogratulowała im i podziękowała we wzruszającym wpisie: „Moi kochani Rodzice obchodzą dzisiaj 45. rocznicę ślubu. Dokładnie 13. października 1973 r. powiedzieli: TAK. Mamo, Tato dziękuję Wam, że jestem!❤ Zawsze miałam Wasze wsparcie i mogłam rozwijać swoje PASJE, nawet te najbardziej szalone. Tacy rodzice to prawdziwy skarb! Jesteście moją Inspiracją”, napisała.

Gwiazda wiele razy opowiadała o wyjątkowym dzieciństwie, jakie miała dzięki swoim rodzicom. Już jako dziewczynka mała Martyna buntowała się i zaznaczała swoją niezależność. W szkole podstawowej nosiła krótkie włosy, spodnie bojówki i jeździła na motorynce. Czy dostała ją od rodziców? „Hm, w sumie to wymusiłam. Dostawałam pieniądze na lekcje angielskiego, ale nie chodziłam na nie i odkładałam na motorynkę. Nie wiem do dziś, czemu rodzice nie skonfiskowali mi tych pieniędzy. Chyba zrozumieli, że mam tak silną wewnętrzną motywację, że należy mi na to pozwolić. Gdyby postąpili inaczej, pewnie złamaliby charakter niesfornej córki i dziś byłabym kimś innym. A oni wsparli mnie po partnersku i wspierali nadal, nawet wtedy, gdy w liceum zaczęłam chodzić w mundurze amerykańskiej armii, kupowałam te ciuchy z demobilu. Chciałam podkreślać moją inność”, wyznała w wywiadzie VIVY!

Czy buntowniczy charakter odziedziczyła po rodzicach? „Absolutnie po nikim! Moi rodzice nie mają natury podróżników. Tata, owszem, lubił ryzyko i adrenalinę. To dzięki niemu zainteresowałam się motoryzacją. Prowadził warsztat samochodowy i zatrudniał w latach 70. 30 osób. Przyjeżdżali do niego kierowcy rajdowi i mnóstwo ludzi kultury i sztuki. Tata naprawiał samochody wielu znakomitym aktorom, artystom, na przykład Violetcie Villas, i którzy czekając, aż skończy, dużo ze mną rozmawiali. Siadywałam na kolanach profesora Bardiniego, który wciągał mnie w gry słowne. Moje dzieciństwo było bardzo barwne, ciągle się coś działo, dom zawsze był pełen ludzi. No i miałam przegląd niezwykle ciekawych osobowości – także dyplomatów i ludzi u władzy, którzy byli klientami taty. A moje zamiłowanie do gór wzięło się pewnie stąd, że przyjeżdżała do nas Wanda Rutkiewicz”, wspomina Martyna Wojciechowska.

Mimo że jest jedynaczką, nie wyrosła na egoistkę. Dorastała razem z innymi dziećmi. Wiele czasu spędzała też z dorosłymi. „Jestem jedynaczką biologiczną, ale wychowywałam się z innymi dziećmi. Tata ma syna z pierwszego małżeństwa, a mama zaopiekowała się dwójką dzieci swojego brata, bo on i bratowa młodo umarli. Mam więc rodzeństwo i chwilami było to dla mnie dość trudne. Mama tak bardzo bała się mnie faworyzować, że kiedy dzieliła czekoladę, to ja dostawałam swój kawałek na końcu. A jednocześnie dawała mi poczucie absolutnej akceptacji i wyrozumiałości, czego nigdy nie nadużyłam. Nie przerzucała na mnie swoich lęków, raczej pytała, czy to jest niebezpieczne. Jeżeli mi czegoś zabroniła, to doskonale rozumiałam powody. Nigdy nie usłyszałam od niej: „Nie, bo nie”. Jestem jej za to ogromnie wdzięczna, bo dzięki niej mam skrzydła, chociaż mama nie wspina się, nie skacze ze spadochronem, woli być w domu niż podróżować. Ja mam inną naturę, choć – tak jak moi rodzice – muszę mieć miejsce, do którego wracam. W którym mam rozpakowane książki i gdzie mieszkam z moją córką” wytłumaczyła w wywiadzie.

Reklama

Do kogo z rodziców Martyna Wojciechowska jest bardziej podobna?

Instagram @martyna.world
Instagram @martyna.world
Reklama
Reklama
Reklama