Reklama

O życiu Martyny Wojciechowskiej można by było nakręcić niejeden film. Gwiazda z racji swojego zawodu odwiedziła wiele krańców świata, na których spełniała swoje marzenia, ale też ocierała się o śmierć. Największe wyzwanie czekało ją jednak w Polsce. To tutaj w 2008 roku urodziła się jej córka Marysią, którą dziennikarka wychowuje sama. Z ojcem dziecka, Jerzym Błaszyczkiem, bohaterka nowej VIVY! rozstała się bowiem dość szybko. Mimo to, byli partnerzy dobrze się dogadywali. Niestety, utalentowany płetwonurek zmarł w wyniku choroby nowotworowej 3 lata temu. Jak poradziła sobie Martyna Wojciechowska?

Reklama

Martyna Wojciechowska o samotnym macierzyństwie

Podczas sesji do nowego wydania VIVY! zapytaliśmy podróżniczkę o to, czy jej siła jest nabyta, czy budowała się z każdym kolejnym doświadczeniem. „Trudne doświadczenie i wyzwania sprawiły, że jestem dziś silna i zahartowana. Tyle razy już upadłam na kolana, że wiem, że nie ma sytuacji, z której się nie podniosę”, wyjaśniła nam gwiazda i dodała, że szczególnie ciężko było jej być pojedynczym rodzicem. „Samotne macierzyństwo zdeterminowało mocno moje życie i moją relację z Marysią. To dlatego jesteśmy blisko siebie. Bo kiedy jesteś samodzielnym, samotnym rodzicem, to czujesz na sobie dużą odpowiedzialność i to, że tylko ty jesteś punktem odniesienia dla dziecka”, powiedziała VIVIE.pl dziennikarka.

Rozstanie z partnerem, a potem jego śmierci to podwójny ciężar, ale i odpowiedzialność za dalsze wychowanie córki. Czy 44-latka starała się Marysi zastępować też ojca? „Nigdy nie chciałam być mamą i tatą. Wydaje mi się, że nie da się zastąpić takiej straty w życiu. Więc nigdy nie próbowałam tego zrobić”, zdradziła nam Martyna Wojciechowska.

Reklama

W przeddzień urodzin Martyny życzymy jej dużo siły, spokoju, radości i powodzenia przy prowadzeniu Fundacji UNAWEZA. A jeśli jesteś ciekaw, co dziennikarka odziedziczyła po swojej mamie i babciach - obejrzyj nasz wywiad wideo.

Zdjęcia Mateusz Stankiewicz/Samesame
Reklama
Reklama
Reklama