TYLKO U NAS Mariusz Szczygieł i Hanna Krall opowiadają o początkach swojej przyjaźni
Ponad dwa lata temu wydarzyło się coś, co nazywa Pan najgorszym dniem swojego życia. Opowiedział Pan o tym dniu Pani Hannie? Hanna: Zadzwonił do mnie tego dnia. 1. stycznia. A ja się bałam, że umrze. Powiedziałam: „Pan nie może umrzeć, panie Mariuszu, ma pan dwoje starych rodziców”. Mariusz: Po kilku miesiącach powstał „Projekt: prawda”, z bardzo osobistą pierwsza częścią. Jak nagle trafiłem do bezczasu”. Rozmawia Alina Mrowińska.
Hanna Krall i Mariusz Szczygieł: wywiad w VIVIE!
Pamiętacie jakiś szczegół z waszego pierwszego spotkania?
Mariusz: Pamiętam nawet dokładną datę. Przyjechałem tu 21 lutego 90. roku, żeby mi pani Hania powiedziała, co sądzi o moim pierwszym tekście do „Gazety Wyborczej”. Wcześniej umówił mnie kolega. Marzyłem, żeby się znaleźć w zespole, gdzie pani Hania była szefową reportażu, ale zadzwonienie było poniżej mojej godności.
Bardzo się Pan cenił już wtedy?
Mariusz: To trochę co innego. Jestem typem, który nigdy z nikim nie rywalizuje, nie wchodzi w żadne konkursy i nigdy nie staje w blokach startowych. Wtedy kolega mi przekazał, że mam napisać tekst
na dowolny temat. Akurat wojska radzieckie opuszczały Polskę. I wymyśliłem, że napiszę reportaż o tym, co się dzieje ze zwykłymi Rosjanami, którzy po latach wyjeżdżają z Legnicy i z Polakami, którzy zostają, a żyli obok, czasem się przyjaźnili. Pani Hania poprawiła mi prawie każde zdanie. Średnio na 100 zdań poprawiła 98. Przekreśliła i napisała na nowo. Usłyszałem: „Pan pisze tak, jak ja dwadzieścia lat temu”.
Nie załamało to Pana?
Mariusz: Nie, bo na koniec pani Hania powiedziała, że to jest bardzo fajny tekst.
Hanna: W tekście nie było Jelcyna ani Wałęsy, tylko pani Gala i pani Lusia. Lusia sprzedawała Gali garsonki, a Gala rozpaczała, że opuszcza Lusię i Polskę. Jeden z najlepszych tekstów, jakie pan Mariusz
w życiu napisał. Od razu wiedziałam, że trzeba go przyjąć do pracy
Mariusz: Przechowuję go jak relikwię. Pamiętam, że siedziałem w tym pokoju, chyba w tym samym miejscu, może metr dalej od stołu. Fotele były inne.
Hanna: Kontiki. Wie pani co to było?
Nie bardzo.
Hanna: Fotele, na których jak ktoś siadał, to potem nie mógł wstać. Moda na nie była na początku lat 90. Kupiłam w pawilonie obok mojego bloku, pierwsza w Polsce Ikea tutaj była. Właśnie tu, na Ursynowie.
Mariusz: Kolejki były straszne. Ludzie nareszcie mogli kupić coś przyzwoicie wyglądającego. Wojtkowi Tochmanowi pomagałem wybierać dwa druciane fotele do domu. Później przez telefon mówię pani Hani, że to byłoby dobre zdanie do reportażu: „Ludzie postanowili stanąć w kolejce po piękno”. A pani Hania: „Po co postanowili stanąć, prościej będzie- ludzie stanęli w kolejce po piękno”. W czwartym i piątym tekście już mi pani poprawiła bardzo mało. A teraz zatoczyliśmy koło i dwadzieścia siedem lat później zostałem poproszony przez moją ulubioną autorkę o napisanie wstępu do jej ostatniej książki „Fantom bólu”.
Cały wywiad do przeczytania w najnowszej VIVIE!.
Nowa VIVA! nr 15, 27 lipca 2017
Łukasz Berezak: jak dziś wygląda życie najsłynniejszego wolontariusz WOŚP? Hanna Krall i Mariusz Szczygieł: poruszająca rozmowa o przyjaźni, najważniejszych życiowych prawdach i bólu po stracie ukochanych osób. Rose Schlossberg: sekrety wnuczki Jackie Kennedy oraz podróż Jarosława Kreta na Madagaskar.
Przeczytaj też: Ewa Chodakowska i jej mąż zdradzają swoje plany. Kiedy zdecydują się na dziecko? EKSKLUZYWNE VIDEO