Reklama

Właśnie ogłosił się prezydentem Polski! Mariusz Max Kolonko, który od kilku lat aktywnie działa w mediach społecznościowych, wywołał zamieszczonym filmikiem sporą sensację. Niegdyś najbardziej lubiany dziennikarz i prezenter od jakiegoś czasu przeniósł swoją działalność do Internetu. Jak dziś wygląda jego życie? Od 1988 roku mieszka na stałe w Stanach Zjednoczonych i to z tym krajem związany jest na co dzień.

Reklama

Mariusz Max Kolonko ogłosił się prezydentem Polski

Dziennikarz feralny filmik zamieścił kilka dni temu na swoim profilu na Twitterze. Ogłosił w nim, że obwołuje siebie tymczasowym prezydentem Polski. Nawiązał w ten sposób do wyborów, których druga tura odbędzie się w najbliższą niedzielę oraz do petycji, która powstała na stronie jego ruchu #Revolution. Podpisało ją nieco ponad 11 tysięcy osób, choć wymagana liczba podpisów to 12,5 tys.

„Zmuszali najlepsze córki i najlepszych synów narodu polskiego do emigracji z kraju. Tak stworzyliśmy Polonię, której liczebność przekracza liczebność tych, którzy w Polsce PRL zostali. Mając to na uwadze, z dniem 4 lipca 2020 roku, przychylając się do petycji narodu polskiego, obejmuję niniejszym urząd prezydenta Polski ad interim (tymczasowo - red.)”, stwierdził Mariusz Max Kolonko w filmiku zamieszczonym na Twitterze w sobotę.

Dodał, że zostanie nim „do czasu przeprowadzenia demokratycznych i wolnych od zbiórek podpisów, uczciwych wyborów prezydenckich, dokonanych na drodze e-votingu przez naród wyposażony w karty do głosowania”.

Podpisał go w tak samo kontrowersyjny sposób, ogłaszając powołanie... Stanów Zjednoczonych Polski i rewolucję.

„Ogłaszam wybuch patriotycznej narodowej republikańskiej rewolucji #RREVOLUTION, której celem jest zbudowanie wolnej, bogatej, szanowanej i silnej Polski”/

Szkoda faceta. Dobrze, że chociaż może pobyć prezydentem. ⤵️ https://t.co/fUG0NHC5f7
— KaroHytrek-Prosiecka (@hytrekprosiecka) July 5, 2020

Mariusz Max Kolonko: początki kariery, telewizja, relacje z USA

Pochodzący z Lublińca dziennikarz karierę rozpoczynał w latach 80. XX wieku. Studiował wówczas na Uniwersytecie Warszawskim (dziennikarstwo) oraz Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu (nauki polityczne). To właśnie w tamtych czasach prowadził audycję „Zapraszamy do Trójki”.

W 1988 roku podjął przełomową decyzję i przeprowadził się za ocean. W Stanach Zjednoczonych mieszka od 32 lat i jedynie czasami bywa w Polsce. Nie przeszkodziło mu to jednak odnieść spektakularnego sukcesu. Kilka lat po wyjeździe założył tam spółkę producencką, dzięki której podjął współpracę z polskimi mediami. Od lat 90. do 2005 roku był korespondentem Telewizji Polskiej z USA, relacjonował m.in. to, co działo się po zamachach na World Trade Center z 11. września 2001 roku. Prowadził również autorski cykl „Odkrywanie Ameryki”, w którym przybliżał życie codzienne i zwyczaje mieszkańców tego kraju. Później przeszedł do stacji TVN i przygotowywał materiały dla „Dzień Dobry TVN”.

PIOTR FOTEK/REPORTER

Mariusz Max Kolonko na pokazie Teresy Rosati, listopad 2003

Zwieńczeniem tej działalności było wydanie w maju 2006 roku książki „Odkrywanie Ameryki. Zapiski w Jeepie”. Format telewizyjny, nawiązujący do programu i tej pozycji, był kontynuowany od 2007 roku na antenie TV4.

Wówczas też zajmował czołowe miejsca w rankingach najbardziej cenionych, popularnych i... cennych dla reklamodawców dziennikarzy, tuż obok Kamila Durczoka czy Tomasza Lisa. Popularność przyniosła również wymierne korzyści w postaci nagród: Wiktora dla dziennikarza roku (2001), Nagrodę Kisiela w kategorii „publicysta” (2016) i srebrną, najwyższą nagrodę Telly za dokument „The Shield” o tarczy antyrakietowej USA (2008).

Postanowił również przekuć popularność w zyski i dlatego w 2007 roku został twarzą kampanii reklamowej firmy ubezpieczeniowej, za którą otrzymał dwie (srebrną i brązową) amerykańskie nagrody Effie dla najlepszych twórców kampanii tego typu. Zapewniła mu również ona na stałe miejsce w popkulturze. To w niej wypowiedział kultowy już dzisiaj zwrot „Mariusz Max Kolonko, Boston, Massachusetts”, który dla wielu nieodwracalnie wiąże się z osobą dziennikarza.

KRZYSZTOF WOJDA/REPORTER

Mariusz Max Kolonko z Wiktorem dla najlepszego dziennikarza 2001 roku, marzec 2002

W kolejnych latach pisywał felietony i reportaże dla „Super Expressu”, „Newsweeka”, „Angory”, „Focus Historia” czy „Rzeczpospolitej”. Jego kariera znacznie już wyhamowała, jednak regularnie o sobie przypominał. Czy to wtedy, gdy w maju 2008 roku został twarzą kampanii reklamowej Newsweeka „Angielski na Maxa”, czy w 2012 roku głośnym wywiadem dla Onetu „Jakiś gówniarz mówi mi, jak mam żyć”, w którym ostro skrytykował rzeczywistość medialno-polityczną w Polsce, m.in. ogromne zainteresowanie sprawą matką Madzi z Sosnowca i sposób podawania przez nie informacji. Nigdy nie bał się wygłaszać śmiałych, nierzadko kontrowersyjnych tez, jak ta w tekście dla Natemat, gdzie stwierdził, że „patriotyzm stadionowy zastępuje ten narodowy” (w kontekście Euro 2012).

Może dlatego potencjał Mariusza Maxa Kolonki docenił największy opiniotwórczy serwis na świecie, The Huffington Post. Jest on jednym z jego blogerów od września 2009 roku.

TRICOLORS/East News

Mariusz Max Kolonko podpisuje swoją książkę, maj 2006

Mariusz Max Kolonko: z telewizji do Internetu, czyli „Mówię jak jest”

Jako jeden z pierwszych docenił potencjał Internetu. Dlatego w listopadzie 2012 roku założył w serwisie Youtube kanał „Max Kolonko MaxTV”, w ramach którego prowadzi cykl „Mówię jak jest” (ang. Telling It Like It Is). Odnosi się w nim często do sytuacji politycznej w Polsce, w równym stopniu krytykują działania Koalicji Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości. Podnosi także tematy społeczne oraz kulturalne. Odnosi się przy tym do sytuacji w Stanach Zjednoczonych, w tym tej medialnej. W grudniu 2013 roku założył kolejny kanał, tym razem „MaxTVNews”, w którym komentuje bieżące, najgorętsze wydarzenia w Polsce i na świecie.

Efekt? Zdumiewający. Pierwszy kanał ma ponad 600 tysięcy subskrypcji, co generuje setki tysięcy odsłon każdego filmiku. Drugi posiada 452 tysiące „subów”. Mariusz Max Kolonko działa również w mediach społecznościowych. Na Twitterze konto „maxkolonko” ma ponad 144 tysiące obserwujących (lipiec 2020), zaś to na Facebooku, sygnowane jego imieniem i nazwiskiem, zyskało 711 tysięcy polubień (lipiec 2020). Dziennikarz nie posiada oficjalnego konta na Instagramie.

Ambicje polityczne, czyli czym jest ruch obywatelski #R Revolution i dlaczego Mariusz Max Kolonko nie został prezydentem

Nietrudno się domyślić, że tak duże poparcie w sieci musiało zaowocować działaniami zmierzającymi do formalizacji zwolenników Mariusza Maxa Kolonki. Najpierw próbował swoich sił w wyborach do europarlamentu - bezskutecznie. W lipcu 2019 roku powołał ruch obywatelski #R Revolution, który docelowo miał wystartować w wyborach parlamentarnych. W tym celu zainicjował Komitet Wyborczy Wyborców Patriotyczna Rewolucja Maxa Kolonko. Zapowiadał podjęcie współpracy m.in. z Pawłem Kukizem oraz Markiem Jakubiakiem. I tu jednak poniósł porażkę - nie udało mu się zdobyć wymaganych 100 tysięcy podpisów w żadnym okręgu wyborczym. Koniec końców, we wrześniu, od komitetu się odciął.

„ALERT #R Oświadczam niniejszym że zakończyłem współpracę z KWW Patriotyczna Rewolucja Maxa Kolonko i będę oczekiwał od w/w KWW wykreślenia mojego nazwiska z nazwy. Uprzejmie proszę o niełączenie mojej osoby z w/w wymienionym podmiotem. Więcej wkrótce - Hold…”, napisał na Twitterze.

Następnie przekierował uwagę i siły na... wyboru prezydenckie. I tu fanów dziennikarza czekało rozczarowanie: brak wymaganych 100 tys. podpisów w Państwowej Komisji Wyborczej. A jak odnosi się do bieżących wyborów? Bojkotuje je i do tej samej postawy zachęca swoich zwolenników...

ALERT #R Oświadczam niniejszym że zakończyłem współpracę z KWW Patriotyczna Rewolucja Maxa Kolonko i będę oczekiwał od w/w KWW wykreślenia mojego nazwiska z nazwy. Uprzejmie proszę o niełączenie mojej osoby z w/w wymienionym podmiotem.
Więcej wkrótce - Hold…
— maxkolonko (@maxkolonko) September 26, 2019

Mariusz Max Kolonko: związek z Weroniką Rosati, medialna nagonka i wygrany proces

Najgłośniejszym związkiem dziennikarza był ten z młodziutką Weroniką Rosati, który w pierwszej dekadzie XXI wieku rozgrzewał polskie media. Rozpoczął się prawdopodobnie w 2003 roku. Ona miała wówczas 19 lat, on - 40. Każde ich pojawienie się na czerwonym dywanie wywoływało sensację. Zostali zresztą ogłoszeni w 2005 roku „najgorętszą parą show-biznesu”.

Mimo 21 lat różnicy, oboje wzbudzali podziw. Ona – córka znanego polityka i popularnej projektantki, on – korespondent TVP, związany na co dzień z Ameryką, który święcił zawodowe tryumfy. Czy mogło im się nie udać? Owszem, ale o tym nikt póki co nie myślał.

Weronika Rosati w końcu przeprowadziła się za ocean do ukochanego, rozpoczęła studia w szkole aktorskiej Lee Strasberga w Nowym Jorku. Zaczęła także chodzić na castingi, by zdobywać kolejne role. W październiku 2005 roku udzieliła wywiadu „VIVIE!”, w którym opowiedziała, że „czuje się kochana”.

„Jestem szczęśliwą kobietą. Jestem kochana i mogę być z osobą, którą kocham. Dobrze wiem, co znaczy dla mnie miłość i umiem ją cenić”, podkreślała w rozmowie z Lilianną Śnieg-Czaplewską.

TRICOLORS/East News

Mariusz Max Kolonko, Weronika Rosati, Teresa Rosati i Dariusz Rosati, listopad 2003

Zdradziła również, jak wraz z ukochanym spędzają wolne chwile w Nowym Jorku.

„Weekend to w Ameryce świętość, czas przeznaczony wyłącznie dla rodziny. Biegamy wtedy z Maxem po teatrach na Broadwayu. Jestem osobą, która ma wszystko zorganizowane, zaplanowane i dokładnie wie, czego chce. Ale wiem, że będzie, co ma być, bo przeznaczenie też się wtrąci. Staram się więc żyć w zgodzie nie tylko z moimi zasadami, ale i wiarą. Nauczyłam się cieszyć chwilą”, zwierzała się.

Doprecyzowała, że w tym związku nie brakuje rutyny i wykonywania codziennych obowiązków, takich jak pranie, zmywanie czy gotowanie.

„Gdy jest się szczęśliwym, te wszystkie zajęcia są przyjemnością. Zwłaszcza jeżeli się mieszka z ukochaną osobą i robi się je wspólnie”, zaznaczała Rosati.

„Kiedy się mieszka samemu, można sobie pozwolić na bałagan. Tu się rzuci bluzkę, tam buciki”, drążyła dziennikarka.

„Się zostawi, się rozrzuci, a potem się posprząta… Max wie jednak, jak ze mną postępować w takich sytuacjach”, ujawniła młodziutka aktorka.

Zmierzyła się również z pytaniem, czy ukochany... wyrzuca buty przez okno!

„Wręcz przeciwnie. Gdyby wyrzucił, zostawiłabym następnego dnia kolejnych dziesięć par, bo… taka jestem. Max podchodzi do mnie i oficjalnym, ale bardzo miłym tonem mówi: „Weroniko, czy mogłabyś posprzątać swoje buty z łazienki? Proszę, bo nie mogę przejść”. No i co ja mam wtedy zrobić? Idę i sprzątam”, podkreśliła.

TRICOLORS/East News

Mariusz Max Kolonko i Weronika Rosati, listopad 2005

W tamtym czasie udzielili również wspólnego wywiadu magazynowi „Gala”. Początkowo niewiele chcieli zdradzić na temat łączącego ich uczucia. Mariusz Max Kolonko twierdził, że „nie sądzi, żeby Jana Kowalskiego interesowało, gdzie Max poznał Weronikę” oraz że „chcą zostawić dla siebie pewne chwile, które były między nimi”.

Początkowo dziennikarz nie miał nawet zamiaru zdradzić, od jak dawna tworzą parę! „A to z kolei tajemnica. Nasza i słodka”, ucinał.

Weronika Rosati, choć wycofana, zachwycała się jednak partnerem. Nie ukrywała, że w jego ramionach odnalazła schronienie i azyl.

„Ja uwielbiam tańczyć! Ale tylko z wyjątkową dla mnie osobą (zamyśla się). To tak jak w życiu. Dać się ponieść muzyce i pozwolić się oddać opiekuńczym i kochanym ramionom... (kokieteryjnie dotyka ręki Maksa). (...) Jest w nim namiętność połączona z romantyzmem. Najbardziej lubię, jak Max śpiewa dla mnie przy kominku”, zdradzała.

Z czasem jednak ton rozmowy złagodniał i Mariusz Max Kolonko przyznał, że oszalał na punkcie ukochanej już od pierwszego wejrzenia. Niestety, na początku uznała go za „nachalnego podrywacza”.

„To od kiedy się znacie?
Max: Powiem jedynie, że kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, zdarzyło się coś tak niezwykłego, że do dziś ciarki przechodzą mi po grzbiecie.

Niechże pan powie!
Max:_ Niech pani spyta Weroniki._
Weronika: Nie powiem pani, ale nie wiem, co z nim się stało. Latał za mną jak oszalały!
Max: Głuptasek jesteś.
Weronika: Latałeś! I przedstawiłeś mi się dwa razy! Pierwszy raz przedstawiła nas pani Katarzyna Niemczycka. Drugi raz poprosiłeś panią Alicję Resich-Modlińską, żeby ci pomogła.
Max: Zwykle, jak się przedstawiam, wywołuje to jakieś wrażenie. Weronika nic. Więc proszę Alicję, żeby wyjaśniła raz jeszcze, kto jest kto i co jest co. A mała znowu nic. Teraz wiem, że ona tylko grała. Jak to aktorka.
Weronika: Nieprawda! Po prostu nie znoszę nachalnych podrywaczy! Większość patrzy na mnie przez pryzmat mojego nazwiska. Choć byli i tacy, z których pozycji ja mogłabym bardziej skorzystać. Ale nie uznaję takich układów. Przy pierwszym spotkaniu Maksio znalazł się w tym gronie. Ale potem szybko się stamtąd wydobył. (...) Dopiero przy nim czuję się naprawdę kobietą. Jest jedynym mężczyzną, z którym chcę być. Mogę się zgubić w tłumie i wiem, że mnie znajdzie. Mogę się zagubić w sobie i wiem, że pomoże mi się odnaleźć. Kiedy jestem z Maksem, czuję się na swoim miejscu, spełniona. A poza tym, oczywiście, jest niesamowicie przystojny (uśmiecha się i całuje go w policzek)”, podkreślała zachwycona aktorka.

East News

Mariusz Max Kolonko i Weronika Rosati, 2005 rok

Niestety, zainteresowanie tabloidów negatywnie odbiło się na tej relacji. Mówiło się też, że rodzicom Weroniki Rosati nie spodobało się, że ich córka na co dzień mieszka za oceanem. Spekulowano również, że nie pałali sympatią do znanego dziennikarza. Miał on rzekomo wykorzystywać związek z Weroniką, by wypromować się w mediach i ocieplić swój wizerunek. W końcu rozstanie nastąpiło w 2006 roku. Zaskakująco ciche, biorąc pod uwagę medialność tej relacji. Jednak i tutaj nie zabrakło skandalu. Mariusz Max Kolonko opublikował w sieci intymne zdjęcia młodziutkiej gwiazdy, na których pozowała w odważnych, dla niektórych wyzywających wręcz pozach.

To spowodowało niechęć opinii publicznej i negatywne komentarze pod adresem dziennikarza. Zaczęła się medialna nagonka. W tytułach prasowych szanowany prezenter był nazywany „bufonem”, oraz „łajdakiem”. W jednym z nich wprost stwierdzono, że „wkupił się w łaski szanowanej rodziny Rosatich”. Fala hejtu rosła i zakończyła się w 2008 roku pozwem skierowanym przeciwko portalowi Pudelek i dziennikowi „Fakt”. Mariusz Max Kolonko wygrał oba z nich.

Dziś ma wierne grono fanów, zaś o jego życiu prywatnym wiadomo niewiele. Być może medialny związek z Weroniką Rosati był dla niego gorzką lekcją, że tę sferę życia warto trzymać z dala od zainteresowania opinii publicznej...

EAST NEWS

Mariusz Max Kolonko w „Pytaniu na śniadanie”, marzec 2008

Bartosz KRUPA/East News
Reklama

Mariusz Max Kolonko z Nagrodą Kisiela, marzec 2016

Reklama
Reklama
Reklama