Maria Krzyżanowska była pierwszą spikerką Telewizji Polskiej. Przez jedno zdanie straciła pracę
Od jej wystąpienia rozpoczęła się historia polskiej telewizji
- Marek Teler
Od wystąpienia spikerki Marii Krzyżanowskiej rozpoczęła się historia polskiej telewizji, lecz dzisiaj jest ona postacią niemal zupełnie zapomnianą. Jak potoczyły się jej losy i dlaczego jedna wpadka na wizji sprawiła, że straciła pracę?
[Ostatnia aktualizacja tekstu 23.02.2024 r.]
[Ostatnia publikacja treści na VUŻ 27.08.2024 r.]
Maria Krzyżanowska: droga do telewizji
Maria Krzyżanowska urodziła się 2 lutego 1930 r. w Łomży, a zainteresowanie światem mediów wyniosła najprawdopodobniej z domu rodzinnego – jej ojciec Teodor Krzyżanowski był bowiem przed wojną właścicielem łomżyńskiej drukarni. Pod koniec lat 40. Maria rozpoczęła pracę w Polskim Radiu, gdzie w 1950 r. ukończyła kurs lektorski. Odpowiedniej dykcji i interpretacji głosowej tekstu uczyli ją Juliusz Stefan Petry, przed wojną m.in. pierwszy dyrektor Polskiego Radia Lwów, oraz słynny komunistyczny propagandzista Stefan Martyka, zamordowany w 1951 r. przez zbrojne podziemie antykomunistyczne. Aby odpowiednio przygotować się do pracy w radiu, Maria Krzyżanowska zapisała się również na studia dziennikarskie.
W tym czasie w Polsce trwały intensywne prace nad uruchomieniem polskiej telewizji, które wznowiono po czasach wojennej zawieruchy. Już bowiem pod koniec lat 30. odbywały się w Warszawie pierwsze eksperymentalne transmisje telewizyjne, a nawet wyemitowano film „Barbara Radziwiłłówna” z Jadwigą Smosarską w roli głównej. Dosyć nieoczekiwanie do prac nad pierwszą powojenną audycją zaangażowano również Marię Krzyżanowską. W 1952 r. spotkała ona na ulicy swojego mentora Juliusza Petry’ego, współorganizatora Telewizji Polskiej, który złożył jej interesującą propozycję.
W 1987 r. wspominała to spotkanie w filmie dokumentalnym „TVP Story”, zrealizowanym z okazji 35-lecia Telewizji Polskiej: „On tak jakoś zmierzył mnie od stóp do głów i mówi: »Wie pani co, pani będzie dobrą spikerką w telewizji«. Ja mówię: »Jak to, dlaczego?«. »A to pani pójdzie to studia i pani się przekona«. Poszłam i zrozumiałam. Studio było bardzo malutkie, gdybym miała metr sześćdziesiąt, nie zostałabym spikerką. Zresztą dyrektor Petry powiedział, że albo mogli wstawić fortepian i wziąć małą spikerkę, albo wziąć dużą kobietę, ale wtedy fortepian by się nie zmieścił. Fortepian i tak się nie zmieścił”.
Czytaj też: Miał wszystko, jednak nie był szczęśliwy. Jacek Borusiński doświadczył głębokiego nawrócenia
Maria Krzyżanowska, 25.10.1952
Maria Krzyżanowska: miłe początki, nagły koniec
Pierwsza powojenna audycja telewizyjna, przygotowana przez Doświadczalną Stację Telewizyjną Instytutu Łączności, odbyła się 25 października 1952 r. o godz. 19.00 i trwała pół godziny. W programie muzyczno-baletowym wzięli udział: Marta Nowosad, śpiewająca piosenkę „Latarnie warszawskie”, Jerzy Michotek, który zagrał dwa utwory na gitarze, Jan Mroziński ze scenami mimicznymi i Witold Gruca, tańczący walca i układ do „Stracha na wróble”. To właśnie Maria Krzyżanowska zapowiadała ich występy w charakterze spikerki, przecierając szlaki takim sławom polskiej telewizji jak Bogumiła Wander, Krystyna Loska czy Edyta Wojtczak.
Jeden z twórców polskiej telewizji Tadeusz Pszczołowski wspominał ten wyjątkowy dzień na łamach magazynu „Radio i Świat” w 1957 r.: „Nasza spikerka oczywiście drżącym ze wzruszenia głosem zapowiedziała pierwszy program, który jakoś bardzo harmonizował z »szemrzącą« płytą, nadawaną w czasie pokazywania sygnału wywoławczego. Płyta szumiała, gdyż gramofon był stary i zapomnieliśmy o kupieniu nowych igieł, a magnetofonu jeszcze nie było. [...] A widzów mieliśmy ogromną liczbę – chyba kilkudziesięciu. Kilka radzieckich aparatów typu »Leningrad« zainstalowanych w świetlicach warszawskich zakładów produkcyjnych na Pradze – to była cała nasza widownia”.
Kariera telewizyjna Marii Krzyżanowskiej trwała jednak zaledwie rok, ponieważ w czasie jednej z audycji stała się zupełnie przypadkowo bohaterką wielkiego skandalu. W czasach Polski Ludowej co roku na jesieni odbywały się Miesiące Pogłębiania Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, a Telewizja Polska nadawała na tę okoliczność specjalny program rozrywkowy. Jedną z takich audycji miała poprowadzić spikerka Maria Krzyżanowska-Rossa, tak bowiem nazywała się po ślubie. Jako że jej mąż nie miał telewizora, postanowiła zabrać go ze sobą do pracy, aby mógł obserwować ją w akcji.
W filmie dokumentalnym „Historia telewizji” z 1992 r. tak wspominała ten feralny dzień: „[Mąż] stał w kąciku i patrzył, ja byłam szczęśliwa, że wszystko dobrze poszło, nie pomyliłam się, jednym tchem wygłosiłam zapowiedź końcową: »Na zakończenie przyjaźni polsko-radzieckiej nadaliśmy program rozrywkowy«. Zapanowała jakaś taka cisza, skończyła się audycja, przestali robić mi zdjęcia. Podeszłam do męża, on jakiś taki blady… »Coś ty powiedziała?«. »Zapowiedź końcową powiedziałam«. »Przecież nie powiedziałaś «Miesiąc Pogłębiania Przyjaźni Polsko-Radzieckiej», tylko «na zakończenie przyjaźni polsko-radzieckiej». Odpowiedziałam: »No to trudno«. Nie wiem dlaczego, ale już więcej nie dostałam zaproszenia”. Krzyżanowska-Rosa nie pojawiła się już w Telewizji Polskiej, a na jej miejsce zatrudniono aktorkę Barbarę Marszel, znaną z popularnej audycji radiowej „Podwieczorek przy mikrofonie”.
Zobacz także: Wszyscy uznali jego homoseksualizm, tylko nie matka. Poruszająca historia Trumana Capote
Maria Krzyżanowska: mistrzyni reportażu
Po incydencie w Telewizji Polskiej Maria Krzyżanowska-Rosa, nazywana w środowisku dziennikarskim „Maśką”, wróciła do pracy w Polskim Radiu, gdzie przez kolejne lata z powodzeniem realizowała reportaże o tematyce społecznej. Jednym z najważniejszych w jej karierze był reportaż „Dwie godziny, 40 minut i 15 sekund byłem z narzeczoną” z 1963 r., w którym wraz z cenioną dziennikarką Krystyną Melion tropiła oszustów matrymonialnych i obnażała kulisy ich działalności. Materiał ten miał charakter reportażu uczestniczącego, więc dziennikarki opublikowały w prasie dwa ogłoszenia: „bogata z kapitałem szuka poważnego wspólnika” i „biedna intelektualistka pozna kulturalnego pana”.
Krystyna Melion wspominała po latach: „Koleżanka [Maria Krzyżanowska – przyp. aut.] była osobą zamożną, z pieniędzmi, a ja byłam romantyczną dziewczyną poszukującą miłości. Dostałyśmy bardzo dużo odpowiedzi, niektóre ze zdjęciami, więcej, naturalnie, dostała Maśka. Ok. 50-60 panów napisało i do niej, i do mnie, doszłyśmy do wniosku, że to muszą być jacyś oszuści”. Aby zdobyć materiał dźwiękowy do dziennikarskiego śledztwa, Maria Krzyżanowska przychodziła na spotkania z adoratorami z małym mikrofonem, który skryła w bukieciku fiołków w klapie marynarki. Opłaciło się, ponieważ efekt wspólnej pracy obydwu pań zaliczany jest dziś do Pereł Reportażu Polskiego Radia.
Innym ważnym reportażem zrealizowanym przez Marię Krzyżanowską była opowieść o Apolonii Siemionowej, matce popularnego aktora teatralnego i filmowego Wojciecha Siemiona, która po tragicznej śmierci męża w obozie koncentracyjnym w Auschwitz całkowicie poświęciła się wychowaniu sześciu synów. Dziennikarka angażowała się również w działalność Teatru Polskiego Radia – współtworzyła scenariusze do sztuk „Kuranty Warszawy” (wraz z Janem Grzędzielskim) i „Tajemnica Wuleckich Wzgórz” (wraz z Andrzejem Gassem), które zostały zaprezentowane radiosłuchaczom w 1977 i 1980 r.
Przez wiele lat Maria Krzyżanowska mieszkała w Broku w powiecie ostrowskim w domu przy ul. Spokojnej, a sąsiedzi pamiętają ją jako kobietę elegancką i modnie ubraną. W miasteczku nazywano ją „redaktorką Rosą”, ponieważ wszyscy wiedzieli, że mają do czynienia z jedną z pracownic Polskiego Radia. Maria Krzyżanowska-Rosa zmarła 21 listopada 1996 r. w Broku w wieku 66 lat i została pochowana na lokalnym cmentarzu.
Czytaj również: Zasłynęła rolą w Niani, żyje u boku 75-letniego reżysera. Dla rodziny porzuciła karierę