Choroba zabierała go na oczach widzów, zapominał, kim jest... Tak wyglądały ostatnie chwile Marka Walczewskiego
Ostatnie słowa aktora „13. Posterunku" dokładnie zapamiętała jego żona
Dwudziestego szóstego maja minęło 14 lat, odkąd nie ma z nami Marka Walczewskiego. Aktor znany z wielu ról filmowych i teatralnych przez kilka dekad zachwycał nas swoim talentem i humorem. Niestety ostatnich 5 lat jego życia pozostawał coraz bardziej nieobecny. Gasł na oczach widzów i rodziny. Nie pamiętał nawet, kim jest…
Kariera Marka Walczewskiego
Dziewiątego kwietnia 1937 roku przyszedł na świat Marek Walczewski. W Krakowie spędził dzieciństwo i wczesną młodość. Ukończył tam liceum, grywał na skrzypcach, trenował z sukcesami szermierkę… Ostatecznie jednak przyszłość związał z aktorstwem, dla którego zdał do PWST i już w 1960 roku debiutował w krakowskim Teatrze Słowackiego.
W latach 70. przeprowadził się do Warszawy i prawie 3 dekady był aktorem Teatru Dramatycznego. Widzowie pokochali go też za role w takich produkcjach jak Ziemia Obiecana, Wesele, Noce i Dnie, Blaszany Bębenek czy 13. Posterunek, w którym wcielał się w rolę Stępnia.
Wiedział, że często przychodzi mu grać postaci mroczne oraz tak zwanych przez niego wariatów – poważnych i komediowych. Z czasem zaczęło mu to przeszkadzać. „Po tych rolach stałem się potworem polskiego kina i teatru. Musiałem nieźle się napracować nad odklejeniem tej etykietki”, opowiadał w jednym z wywiadów.
CZYTAJ TAKŻE: Dla widzów pozostał kapitanem Knothe z "Czarnych chmur". Maciej Rayzacher z dnia na dzień zniknął z ekranu
Marek Walczewski, 1975 rok
Początki choroby u Marka Walczewskiego
Gdy w 1997 roku dostał rolę w 13. Posterunku już od trzech lat wiedział, że cierpi na Alzheimera. Nikt z planu jednak o tym nie wiedział, a artysta nie przyznawał się do problemów zdrowotnych. Tym bardziej niektórych dziwiły jego pewne zachowania… „Często mnie prosił, bym przegadał z nim tekst następnego odcinka, więc siadaliśmy gdzieś w kącie i powtarzaliśmy wszystkie sceny. Był świetnie przygotowany, wszystko pamiętał, ale kiedy wchodziliśmy na plan, włączały się reflektory i kamery, padała komenda "Akcja!", Marek często zaczynał się gubić. Nie wiedzieliśmy, z czego to wynika. Przecież taki stary aktorski wyga, facet o tak ogromnej charyzmie i doświadczeniu, nie mógł się deprymować obecnością kamery. Dopiero po latach zrozumiałem, co za tym stało”, mówił mediom Piotr Zelt.
Z kolei Michał Bukowski – grający z Walczewskim w Patrzę na Ciebie, Marysiu - zdradził, że ulubieniec widzów miał przez Alzheimera problemy z mówieniem oraz dostawał specyficznych tików. „Pan Marek miał taki tik nerwowy, polegający na tym, że zamykał oboje oczu, jakby chciał przytaknąć. Ja, myśląc, że to taki wyraz sympatii w naszą stronę, odpowiadałem mu podobnie. W pewnym momencie zniżył głos i powiedział: "Słuchajcie, ja tego nie kontroluję, to już jest mój tik nerwowy". Czuć w tym było dużą niemoc człowieka, który ma świadomość tego, co się dzieje z jego ciałem, bo przecież nim pracuje, a jednocześnie wie, że odbierany jest mu jakiś rodzaj kierownicy czy sterów”, opowiadał przed laty Onetowi.
Wsparcie od żony w chorobie. Śmierć Marka Walczewskiego
Ostatnią partnerką znanego aktora była koleżanka z planu spektaklu telewizyjnego Teatru Sensacji. Aktorka Małgorzata Niemirska i Marek Walczewski pobrali się w 1974 roku i byli razem aż do jego śmierci.
W 2003 roku ulubieniec widzów przestał już grywać w teatrze. Trudno było mu wymówić składnie wszystkie zdania i powoli krył się w swoim świecie. Świecie, który od rzeczywistości odcinał go przez Alzheimera coraz śmielej. Udało mu się jeszcze przyjąć rolę u Małgorzaty Szumowskiej w filmie Ono. Reżyserka specjalnie dla aktora napisała scenariusz, który pozwolił mu wcielić się z chorego na Alzheimera ojca. Produkcja doczekała się wielu nagród.
Marek Walczewski, Małgorzata Niemirska, 2003
Ostatecznie w 2004 roku ukochana pana Marka zdecydowała się umieścić go w ośrodku specjalistycznym pod Warszawą, gdzie miał opiekę całą dobę.
Ta była konieczna, bo wcześniej artyście zdarzało się nie poznawać bliskich, upadać ze schodów, a nawet wzniecić pożar w piwnicy domu. Tylko w zakładzie jego bliscy mogli być spokojni o jego zdrowie. Mimo to jasne było, że choroba powoli go zabiera… „Codziennie się z nim żegnałam. To było straszne patrzeć, jak najukochańsza osoba traci kontakt ze światem", opowiadała Małgorzata Niemirska.
Czytaj też: Mówiono na niego Stasia, Dzidzia. Stanisław Szymański był najwybitniejszym po wojnie polskim tancerzem
Choć przez lata nie poznawał żony, na chwilę przed śmiercią, doznał olśnienia. „Małgolku, jakaś ty piękna!” , miał powiedzieć ostatnie słowa, które zapamiętała jego partnerka. 26 maja 2009 roku Marek Walczewski zmarł. Miał 72 lata. „Łączyła nas niespotykana więź. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła z kimś innym przeżyć aż 35 lat. My się kochaliśmy, ale też lubiliśmy, dlatego czuję się taka osamotniona", cytował panią Małgorzatę Niemirską serwis Pomponik.
To już ponad 14 lat, odkąd na scenie brakuje talentu i uśmiechu Marka Walczewskiego…
1998, Marek Walczewski
2005, Marek Walczewski